Strasznie dużo postów. Ledwo parę dni i myślałam, że nie nadrobię. Dobrze, że piszecie o porodach, warto poczytać o różnych doświadczeniach. Nie wiem, czy pisałam tu już, że z tydzień temu wypytałam siostrę, jak u niej było i oby u mnie podobnie. Po 20 zaczęła czuć pierwsze skurcze, koło 22 stwierdziła,że to poród, wzięła prysznic i jak dotarła do szpitala po północy, to już miała pełne 10 cm rozwarcia przy pierwszym dziecku, Lenka na świecie była już po 1. Za drugim razem (2 tygodnie przed terminem) dotarła do szpitala z 8 cm rozwarcia i też szybko poszło. Mama z kolei w ogóle nie miała skurczy, dopiero po oksytocynie urodziła. Ciekawe, jak u mnie będzie. Też czytałam o darmowym znieczuleniu i to mnie cieszy. Nie wiem, czy skorzystam, czy będzie czas i jak bardzo mnie będzie bolało, ale chcę wiedzieć, że mam na to szanse.
Ancikowa, nie martw się na zapas. Też słyszałam, że niektórzy faceci po prostu nie czują ochoty na seks z powodu ciąży. Powiem szczerze, że ja też czasem lubiłam filmy dla dorosłych i do mojego o samo to nie miałabym pretensji. Co innego brak czułości. Teraz też ja mam raczej ochotę na czułość, a z seksem to średnio, bo chociaż sport lubię, to w tej kwestii jakoś za bardzo się męczę, albo ciągnie mnie brzuch i nie mogę się skupić na przyjemności.
My w weekend byliśmy na działce. Fajnie było i nieźle znosiłam tam upał. Mamy stawik, gdzie można było moczyć nogi (bo cała wejść się jednak nie odważę do takiej stojącej wody). Za to po powrocie miałam trochę stresu, bo okazało się, że nie mogę znaleźć karty ciąży ze wszystkimi wynikami badań. Ostatnio miałam zrobione HBs,HIV,HCV, które trzeba mieć koniecznie na porodówce no i lekarz zrobił posiew na ostatniej wizycie 26.06. Przez 2 dni nie wiedziałam, gdzie te wszystkie badania mam. Na szczęście dzisiaj znalazłam wszystko pod siedzeniem w samochodzie.
Wiecie, że ja miałam ostatnie USG w połowie maja i teraz już nie będę miała żadnego do terminu? Tak jest podobno na NFZ, jeżeli ciąża przebiega prawidłowo. Już się nie przejmuję tym straszeniem lekarza, że główka nisko i mogę wcześniej urodzić. Mam powtarzalne sytuacje, że jak pójdę trening, to potem przez 2 dni żadnych skurczów i bóli jak na okres. Za to jak za długo się zasiedzę, to potem nad ranem trochę stresu jest, bo boli.
W weekend biorę od siostry łóżeczko, fotelik do samochodu, ciuchy i wszystko, co tam dla mnie jeszcze ma. Jutro kupię pieluszki i inne rzeczy, które muszę mieć spakowane w torbie do szpitala i spróbuję przynajmniej częściowo ją skompletować. Mimo wszystko lepiej się przygotować, na wypadek, gdyby jednak coś się wcześniej zdarzyło.
Pisałyście o szkole rodzenia. Ja sobie chwalę te zajęcia. Zawsze mamy najpierw 1,5h z fizjoterapeutką i w sumie te ćwiczenia są przydatne (już tego użyłam, jak mi się brzuch kurczył, kiedy jechałam samochodem), a poza tym np. ona pokazuje facetom, gdzie ucisnąć, żeby zatrzymać trochę ból. No i pisałyście tu o puchnięciu nóg. Ja chyba raczej nie mam tego problemu, za bardzo, ale właśnie na szkole rodzenia ona pokazywała, jaki masaż powinien facet wykonać, żeby w tym pomóc. Myślę też, że wykłady - z położną, z dietetyczką mogą mi się przydać. No i oswajam szpital, to też pozytywna strona tych zajęć.
PS. Już drugi raz nie widziałam mojego suwaczka. Nie wiecie, co się może dziać, że on znika?
Ancikowa, nie martw się na zapas. Też słyszałam, że niektórzy faceci po prostu nie czują ochoty na seks z powodu ciąży. Powiem szczerze, że ja też czasem lubiłam filmy dla dorosłych i do mojego o samo to nie miałabym pretensji. Co innego brak czułości. Teraz też ja mam raczej ochotę na czułość, a z seksem to średnio, bo chociaż sport lubię, to w tej kwestii jakoś za bardzo się męczę, albo ciągnie mnie brzuch i nie mogę się skupić na przyjemności.
My w weekend byliśmy na działce. Fajnie było i nieźle znosiłam tam upał. Mamy stawik, gdzie można było moczyć nogi (bo cała wejść się jednak nie odważę do takiej stojącej wody). Za to po powrocie miałam trochę stresu, bo okazało się, że nie mogę znaleźć karty ciąży ze wszystkimi wynikami badań. Ostatnio miałam zrobione HBs,HIV,HCV, które trzeba mieć koniecznie na porodówce no i lekarz zrobił posiew na ostatniej wizycie 26.06. Przez 2 dni nie wiedziałam, gdzie te wszystkie badania mam. Na szczęście dzisiaj znalazłam wszystko pod siedzeniem w samochodzie.
Wiecie, że ja miałam ostatnie USG w połowie maja i teraz już nie będę miała żadnego do terminu? Tak jest podobno na NFZ, jeżeli ciąża przebiega prawidłowo. Już się nie przejmuję tym straszeniem lekarza, że główka nisko i mogę wcześniej urodzić. Mam powtarzalne sytuacje, że jak pójdę trening, to potem przez 2 dni żadnych skurczów i bóli jak na okres. Za to jak za długo się zasiedzę, to potem nad ranem trochę stresu jest, bo boli.
W weekend biorę od siostry łóżeczko, fotelik do samochodu, ciuchy i wszystko, co tam dla mnie jeszcze ma. Jutro kupię pieluszki i inne rzeczy, które muszę mieć spakowane w torbie do szpitala i spróbuję przynajmniej częściowo ją skompletować. Mimo wszystko lepiej się przygotować, na wypadek, gdyby jednak coś się wcześniej zdarzyło.
Pisałyście o szkole rodzenia. Ja sobie chwalę te zajęcia. Zawsze mamy najpierw 1,5h z fizjoterapeutką i w sumie te ćwiczenia są przydatne (już tego użyłam, jak mi się brzuch kurczył, kiedy jechałam samochodem), a poza tym np. ona pokazuje facetom, gdzie ucisnąć, żeby zatrzymać trochę ból. No i pisałyście tu o puchnięciu nóg. Ja chyba raczej nie mam tego problemu, za bardzo, ale właśnie na szkole rodzenia ona pokazywała, jaki masaż powinien facet wykonać, żeby w tym pomóc. Myślę też, że wykłady - z położną, z dietetyczką mogą mi się przydać. No i oswajam szpital, to też pozytywna strona tych zajęć.
PS. Już drugi raz nie widziałam mojego suwaczka. Nie wiecie, co się może dziać, że on znika?
Ostatnia edycja: