My akurat otwarcie zaczęliśmy mówić o staraniach po roku. Miałam dość przygadywania " tylko zwierzęta i zwierzęta"
jak powiedziałam kiedyś na imprezie rodzinnej, że to nie jest takie proste to usłyszałam od jednego wujka, że jest i nagle ciocia wyrwała "to już nie pamiętasz jak mi nogi w górze trzymałeś ?" . Zaczęły się dyskusje jak to się starali o drugie, żeby wujek do wojska nie poszedł, kto komu nogi trzymał itp. Po tych atrakcjach odzyskaliśmy spokój
nic tak nie zbija z tropu jak otwarta rozmowa. Ja ogólnie jestem typem człowieka, który może przy obiedzie omówić szczegóły badania tylko po to, żeby mi dali spokój