Co do psychozy staraczek... Sama byłam mega zafiksowana... Przez ponad 2 lata miesiąc w miesiąc seks pod kalendarz... Czy się chciało czy nie, pokłóceni czy nie trzebabylo.. Nooo... Związek ucierpiał na tym. Nie było innych rozmów tylko dziecko. Ale przepracowałam to sama. Doszłam do tego, że "no buta nie zjesz" i albo się ogarnę albo to się źle skończy. Z wielką nadzieją podeszliśmy do pierwszego ivf... Niestety... Kolejne rozczarowanie i tysiące w błoto... Ale jak już byliśmy tak daleko i wyniki miałam aktualne to podeszliśmy od razu do drugiego ale w głowie i tak było że się nie uda a tu pstryk i mały ma zaraz 14miesiecy.
Teraz też się staraliśmy naturalnie bo podobno po ciąży organizm się resetuje i łatwiej zajść... Niestety... Został nam jeden zarodek. Nie jest to najlepszy czas żeby po niego wracać ale ja chce w końcu zacząć żyć i się cieszyć z sexy, z życia a nie tylko wciąż myśleć o cięży, testach, badaniach..
Z pewnością moje myślenie się zmieniło dlatego, że już mam synka, wyczekanego, upragnionego, wymodlonego ale myślę, że z czasem bym się pogodziła, że nie mam dzieci... Pewnych rzeczy się nie przeskoczy...