hej hej!! właśnie wróciliśmy z 3 urodzin syna mojej psiapsiółki... bartek przeszedł samego siebie.. nie spał w dzień.. o 19 wyglądał na skrajnie zmęczonego... ale jak zobaczył dzieci
w każdym razie opuścił imprezę dopiero o 23.00.. i ledwo go zdążyliśmy donieść do samochodu.. bawił sie świetnie:-):-) (tylko tatusiowi coś ta impreza zaszkodziła i teraz się wietrzy na balkonie;-);-);-))
skaba a ty już pewna na 100% ?
w poniedziałek ide do lekarza, ale chyba jeszcze mi tego nie potwierdzi na 100%.. chociaż może??.. w kazdym razie na teście wyszly 2 baaardzow yraźne krechy i wszelkie objawy ciążowe (oprocz nudności dzięki Bogu..) zostały odnotowane..:-)
aż mnie też zabolało:-
-( współczuję:-
-(
wyrywaj szybko, miej to już za sobą i ciesz się wakacjami...:-)
U nas nieco lepiej.Może nawet obejdzie się bez katarku i dziadostwo minie.Domiś już też się chyba przyzwyczaił do zakrapiania nocha,bo nie protestuje tak zaciekle jak w pierwszych dniach.
to dobrze, że już lepiej.. wygońcie to choróbsko..
anecik kurcze.. tak to jest z tymi naszymi lekarzami.. jak Bartkowi coś się dzieje to mam ochotę iść do dwóch.. co najmniej... bo już sie kilka razy tak przejechalam.. raz to całkiem podobnie do ciebie - J był u lekarza, bo Bartek miał gorączkę i pani kazała mu podać czopki.. no to podaliśmy.. a dziecku gorączka rosła, aż mi na rękach słabł.. masakra.. w końcu zadzwoniłam do innego lekarza, który leczy prywatnie.. i on od razu zapytał jakie te czopki, stwierdził, że za słabe i kazał podac inne.. dziecku gorączka minęła w ciągu godziny... jeden potrafi wyleczyć przez telefon, a drugi się nie pofatyguje, żeby dokładnie wyjaśnić co i jak...
Witam. Widzę, że się nikt nie stęsknił...
Skaba jakże się cieszę z Twojego stanu. Trzymam kciuki za spokojne pozostałe dni do narodzin maluszka.
dziękuje!! a ja się stęskniłam!! dzisiaj właśnie myślałam, ze coś cię tu nie widać:-)
rzeczywiście dobrze wyedukowaną masz córę:-):-) nasz Bartek przepada za dziećmi i lgniedo wszystkich.. wczoraj tłumaczyłam mu, że musi sam chodzić po schodach, bo mamusię boli brzuszek.. baardzo się przejął i nawet tacie przez telefon tłumaczył.. w obie strony na czwarte piętro i przez pół miasta dzielnie kroczył.. aż w końcu powiedziałam mu, że mamusia ma dzidzi w brzuszku... a on odszukał brzuszek pod ubraniem i pocałował.. aż mi łzy w oczach stanęły..:-):-):-)
a w sprawie mamy..no coż byla dzisiaj.. wykochała Bartka.. i tyle... z nowym wnukiem nie ma tematu...
wypisałam się.. idę lulu..
P.S. mąż podpatrzył, że napisałam o jego ciężkim stanie.. i kazał napisać, ze i tak mnie kocha:-):-):-) to fakt.. jak wypije kocha mnie potrójnie (może ma to związek z potrójnym widzeniem:-):-))