reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Sierpień 2012

Czesc dziewczyny.Takie tu pustki.Od wczrajszego ranka nikt nie napisal.Pewnie spedzacie teraz wolne chwile na swiezym powietrzu.A u mnie wczoraj bylo szaro buro.Dzis slonecznie ale zimno.Nadrobilam tylko ze 3 strony zaleglosci.K&,Dzag wspolczuje przezyc.Moja mala tez juz pare razy byla porozbijana przez Luizke bo zawsze wyrywa mi ja zeby powozic na 3 kolowym rowerku.Na poczatku powolutku ostroznie wozi a potem cos jej strzeli do glowy i zanim sie obejrze mala lezy na ziemi.Najgorsze ze nie moge nie dac jej wozic Milenki bo jest taki bunt i wrzask na cala okolice ze przesluchac sie nie da.Kiedys chyba wysle ta moja Luizke do opery bo od malego ma tak cienki donosny glos ze jek zacznie wyc to jak slowo daje przez chwile dopada mnie totalna gluchota,Szkoda by bylo zmarnowac taki talent:-p A ja przewijam Milenke na podlodze bo na lozku trudno mi ja przebrac.Wierzga nogami,turla sie z wrzaskiem na boki,wstaje.A na podlodze ja poloze i jest spokoj.Lezy nawet noga nie machnie bo boi sie ruszyc zeby glowiny nie potluc.Z Luizka to samo przerabialam.Samej malej na lozku wogole juz nie zostawiam nawet na sekunde.Wole posadzic na podlodze tylko zaczyna mi juz wstawac przy lozku albo fotelu i oczywiscie sie przewraca.
 
reklama
Ha, od razu widać, że piękna pogoda wszędzie, bo pustki na forum :). My wczoraj dreptaliśmy doliną Chochołowską, a dzisiaj uderzyliśmy na miasto. Cudownie :). Tymek miał pierwsze spotkanie z trawą i był delikatnie mówiąc obrzydzony :). Doszedł do krańca koca, wyciągnął powoli łapkę, ledwo dotknął już mu się buzia skrzywiła strasznie, oczy zamknął i aż nim wzdrygnęło :p. I nie ruszył się dalej jak tylko do krańca koca. Potem zaliczył straszliwego pawia i to na raty :D. Bidulek mój. No, więc lecę teraz przygotować zdjęcia i wrzucić na wątek zdjęciowy :).
 
A my z pogody nic a nic nie skorzystałyśmy. Lilka chora na całego. Za tydzień chrzciny, a ja się zastanawiam, jak ona da radę wyzdrowieć. Z nosa lecą jej hektolitry glutów. Psikamy kroplami, odciągamy ile się da (ale ona szczerze tego nie znosi i wzbrania się przed tym jak potrafi). Oczy całe przez to załzawione. Gdy wycieram jej nosek też jest ostry sprzeciw. Jeść od wczoraj nie chce, bo trudno jej oddychać. Jestem psychicznie wykończona i niewyspana, bo noce też słabe. Dziś usypialiśmy ją 2 h :szok: Nie mogła usnąć, leciało jej z nosa, próbowała, ale nie potrafiła. Pod materac podłożyłam jej ręczniki by spała na podwyższeniu i wszystko lepiej jej spływało. Ale jestem wykończona i już się popłakałam z tej bezsilności, bo nie potrafię dziecku pomóc :-( Jutro jedziemy z nią do lekarza na kontrolę, bo boję się o płuca i oskrzela. Zaczęła dziś kaszleć i nie daje mi to spokoju. Jejku, jak dziecko zdrowe, to jest najważniejsze, autentycznie. W przeciwnym razie wszystkie myśli kumulują się na jednym, żeby wszystko było dobrze, żeby jej się poprawiło. Ja sama też czuję się fatalnie, mam zatkane prawe ucho, obolałe gardło, zawalony nos. Akurat na tydzień przed chrzcinami, gdy wszystko prawie ustawione i przygotowane... Niech Lilka tylko wyzdrowieje, dla mnie to jest najważniejsze. Ech jestem wykończona i mam mega doła :-(
 
ojej MieMie współczucia a Lila pierwszy raz chora?? Tydzień to kupa czasu napewno wyzdrowieje:tak:
My dziś też wielki spacer 3 godzinny po starówce. A ile ludu masakra myślałam że trochę będzie ludzi ale to była jakaś tragedia się tarabaniliśmy wózkiem przez te tłumy a kolejki do lodów 100 metrowe.... No ale skorzystaliśmy ze słoneczka. Spotkaliśmy się póżniej u znajomych którzy mieszkają w centrum parę ulicy od starówki i spokojnie mogłam nakarmic małą przewinąc ,pogadaliśmy ,zamówiliśmy razem żarełko na dowóz (wcześniej byli z nami na spacerze) i aż odżyłam odpoczęłam od problemów wyszłam do ludzi tż też stwierdził że było nam to potrzebne żeby się zrelaksowac i odetchnac trochę:happy:. Słoneczko grzało mam nadzieję że depresję odgoniłam. Mam wielką nadzieję że będzie dobrze, musi byc
p.s Jak to słońce działa na ludzi leczniczo:-)
 
MieMie, jejku współczuję Wam. I rozumiem o czym mówisz - jak dziecko chore to nic innego się nie liczy jak tylko to, żeby wyzdrowiało jak najszybciej. Jak jest dziecko zdrowe, to nawet się o tym nie pomyśli... Zdrówka dla Lilki!! Tydzień jeszcze - może zdąży wszystko wrócić do normy. Pamelcia, to chyba z Krakowa wszyscy do Warszawy dzisiaj pojechali, bo pod Wawelem owszem, było sporo ludzi, ale nie tyle ile możnaby się było spodziewać w taki cudowny dzień... Ale za to do lodów na Starowiślnej też jakaś 100-metrowa kolejka. Zrezygnowaliśmy, kupiliśmy lody na patyku :D.
 
dzag, a następnym razem idź do consoni na stolarską albo na plac na stawach, moim zdaniem 100 razy lepsze niż na straowiślnej i nie ma takich kolejek, do tego więcej smaków, włoska receptura, oczywiście domowy wyrób i na wagę, a pistacjowe to mistrzostwo świata.

pamlecia my jak na miasto to tylko w tyg, tak to do lasu tam gdzie nie ma ludzi;-), my z znów z M najbardziej cieszymy się z miejsc gdzie nie ma żywej duszy tylko nasza 4.

Mie, zdróweczka, wyzdrowiejecie w tydzień zobczysz.
 
Miemie oj zdrówka. U mnie TZ chorował kilka dni, modlę się żeby na mnie i na Stasia przedewszystkim nie przeszło. Puki co odpukać zdrowiusieńki. Kurujcie się, MOże ta wiosenna pogoda przyspieszy LIlci wyzdrowienie i na Chrzciny będzie nówka sztuka. Trzymaj się kochana.

A ja zwariowałam, kupiłam podpuszczkę i bakterie serowarskie i będę pierwszy raz warzyć ser - emetaler i brie. Podejrzewam że na początku to będzie niezła komedia te sery. Okaże się za 2-3 miesiące.

Dziś mam ciężki dzień i w ogóle ciężki tydzień. TZ wyjechał na dwa dni. Ja sama w domu, kupa pracy, spacer i wszystko co dotyczy Stasia i do tego muszę się spakować i przetransportować po południu do mamy na kilka dni. Mam dość tej logistyki szczerze powiedziawszy. Tyle czasu, tyle paliwa. Pakowanie, rozpakowywanie.
 
Cześć poweekendowo kochane :),

U nas słońce pełną parą od wczoraj, mam nadzieję, że dzisiaj przełoży się to na temperaturę, bo wczoraj zmarzliśmy w wiosennych ciuchach. Znowu wyrodnie się poczułam ubrawszy dziecię w cienką wiatrówkę i letni kapelutek podczas gdy większość w zimowych łachach:dry: Cóż, jak zawsze celuję kulą w płot w kwestiach odzieżowych...

MieMie zdrówka dla Lilki. To Wasza pierwsza choroba? To najgorsze co może być - chory Bąbelek:no: Jedno dobre, że zapewne za tydzień będzie już radośnie śmigać:tak:

Mart mój małż też francę przywlókł ostatnio. Szczęśliwie się z Manitą jakoś ostałyśmy w zdrowiu. Mnie tylko katarzysko dopadło. Ale fakt, że kurowałam się rozpaczliwie czosnkiem, miodem i ciepłym mlekiem;-)
Współczuję logistyki...Nie znoszę się przemieszczać z Bąblem, pakowanie, rozpakowywanie, strasznie dużo mnie to zdrowia i energii kosztuje. Pewnie nie współmiernie wiele...Jeszcze zostaliście z tym sami. Masakra. Oby jak najszybciej minęło!

asia matko! Aleś mi smaku na lody narobiła :szok: Od kilku dni za mną jakieś porządne "kulkowe" chodzą, a tu takie opisy i jeszcze pistacjowe...Aaaaa!

pamelcia super, że z samopoczuciem lepiej:tak: Tak, słońce leczy:-D!!!

Miłego dnia :*
 
Wyżyna nam się trzeci ząbek, górna jedynka. Nie jest to jakieś ekstremalne ząbkowanie, ale od 45 minut próbuje zasnąć, pokrzykując i pchając łapki do buzi. Posmarowałam mu dentinoxem i mam nadzieję, że chwilę ulży mu i zaśnie. Bo ja dzisiaj nic nie mogę zrobić. A muszę się spakować na kilka dni, ogarnąć lodówkę, ubrać się wzięć prysznic. Mam nadzieję, że pośpi z 1,5 godziny bo inaczej biada mi dzisiaj.
 
reklama
Ja właśnie ogarnęłam rzeczy do pracy, wypucowałam łazienkę i modliłam się żeby Ula nie wstała, na szczęście śpi więc na bb i kawę jeszcze czas, potem obiad, spacer, obiad:) i na zajęcia, wieczorem szykowanie M imienin do pracy.
Oj Marta ja też tego nienawidzę:wściekła/y:, tego pakowania, myślenia co zabrać itd.

Aia, no wiesz Ty sobie jeszcze na takie lody długo nie pozwolisz;-):-) Nie no tak na serio może ja mam za dużego schiza, a te lody są prawdziwe, prawdziwe lody czyli na surowych żółtkach więc ja ich nie jadłam w ciąży:-) To teraz sobie tydzień temu pół kg od razu szczeliłam, a co na bogato;-)

Dziewczyny stało się tak jak lekarz "obiecał" może to przedwczesna radość:-( ale po moich bolesnych okresach nie ma śladu. Pierwszego dnia czułam tylko dyskomfort coś jak przy końcówce tego starego sprzed ciąży. Wcześniej "umierałam", pierwszego dnia nie szłam do pracy, na uczelnie, ketonal forte nie pomagał, ratowało mnie tylko leżenie w gorącej wodzie. Dwóch lekarzy mówiło mi, że nawet jak na nieródkę mam wąski kanał rodny no i i po porodzie może będzie lepiej i jest, kurde takie okresy to ja mogę mieć;-), oby już nie za długo:cool2: A Ty Aia jak się czujesz?
 
Ostatnia edycja:
Do góry