Summerbaby - ale ja chce sobie sama umyć te okna
mam nowe, nie żadne rozbierane, w dodatku samo okno duże ale nie dzielone i nie otwierane (takie na pół ściany) więc się je łatwo myje, i do tego drzwi balkonowe, w sumie lubię je myć
mężowi każę umyć potrójne dzielone okno w dużym pokoju, nie dość że to 9 piętro to mi tu niewygodnie więc niech on je myje. balkonowe jest moje
no i zostaje jeszcze okno w malutkim pokoju. wstyd się przyznać ale powiem Wam - ja tego okna jeszcze ani raz nie myłam jak tu mieszkam dwa i pół roku! w małym pokoju miałam zawsze bajzel taki że się drzwi nie dało do wewnątrz otworzyć, coś typu garderoba ale zawalona po sufit, coś jak u tych ludzi w perfekcyjnej pani domu - pudła z chaosem, stare graty, szmaty, jakieś pamiątki, nieużywane rzeczy, totalne dziadostwo. no i w sumie ze dwa lata tak w tym tylko grzebałam bez zrobienia tam niczego sensownego. potem częściowo ogarnęłam (już teraz, początkiem roku) jak trzeba tam było umieścić Kenę ze szczeniakami, potem znów część porobiłam jak zaczęli ludzie przyjeżdżać oglądać psy, no i teraz w ostatnich dniach właściwie już skończyłam - jest już tam praktycznie wszystko przejrzane, posegregowane, powyrzucane, poukładane, czyściutkie, tylko to okno nadal straszy
i tego też nie dam mężowi zrobić - okno zamiast białe jest czarne
w ramie jest sporo zakamarków, okno wychodzi na balkon więc też będzie mi łatwo - i nie odpuszczę sobie tej przyjemności patrzenia jak czarne robi się białe
no i potem jak ostatni szczeniak pójdzie w cholerę - robimy remont
i będzie pokój dla Natalii
podsumowując: zostało mi jeszcze okno w sypialni, okno w małym, jedna mała szafka "prasowania" ale takiego starego że pewnie połowa poleci w kosz, no i jeszcze jedna górna półka w szafie w korytarzu gdzie mam jakieś dwa pudła, jedno z zimowymi kurtkami a drugie małe nie wiem z czym. i to będzie WSZYSTKO!!! będzie calutkie mieszkanie ogarnięte! na 100%! czyli jednak, pomalutku, ale dokonałam tego
no, popisałam i podsumowałam co zrobione a co do zrobienia i aż dostałam zapału żeby to doprowadzić do końca ostatecznie
zaraz się biorę jak mi tylko Natalia pozwoli
Natalia się ostatnio zrobiła marudna w taki sposób że mobilizuje mnie do działania - marudzi tylko jak siedzę przy kompie, czy w kojcu jest czy na podłodze... a jak się krzątam, chodzę po domu, robię coś - to ona wtedy się grzecznie bawi, gada do mnie itp
jak tylko siadam do kompa - zaczyna się jęczenie. tak mnie kochane dziecko mobilizuje
marcia - co do kamienia w czajniku to ja nie mam czajnika
mam dość miękką wodę to po pierwsze, a po drugie - od czasu jak się Natalia urodziła i jak się nam elektryczny zepsuł - wodę gotuję w rondelkach. mam 4 małe rondelki (dwa z pokrywkami), i zawsze któryś stoi na kuchence z przegotowaną wodą, i przynajmniej raz dziennie jest umyty - nie mam więc śladu kamienia nigdzie, woda jest zawsze czysta i świeżutka i gotowa do użycia, nie lubię czajników właśnie przez to co się w nich robi w środku i że się tego wymyć nie da, po prostu czajnika nie potrzebuję
znajomi i rodzina się na mnie dziwnie patrzą jak robię im kawę czy herbatę (jakby mnie nie było stać na czajnik, dziwne że jeszcze nikt mi nie kupił)