Mhmm... jagody ze śmietaną i cukrem... ale mi Milionka smaka narobiłaś. U mnie jednak wciąż królują jeszcze truskawki i nektarynki (właśnie za chwilę pójdę wciągnę jedną
).
Niestety sprawa pralki nieszczęsnej wygląda tak, że dziś o 19 ma przyjść gość na inspekcję i sprawdzić, co w tym niemieckim g... się popsuło. I jak dobrze pójdzie to 100, 150 zł nie nasze (inny gość krzyczał, że jakieś 300 zł - czy go porąbało? Jeszcze przed wyprowadzką musiała się spieprzyć...
). Chociaż i tak pocieszałam M, że najważniejsze, że zdrowi jesteśmy i oby dziecko zdrowe było, wszystko inne przeżyjemy. Choć teraz takie wydatki są nam bardzo nie na rękę, bo pełno ich idzie na dom i wyprawkę.
Asia, głowa do góry. Wczoraj wieczorem też miałam focha i nerwa. Po południu byliśmy w domku. M obklejał ścianę w salonie takimi ładnymi płytkami, a ja siedziałam w kuchni i próbowałam przygotowywać te ćw. na pracę podyplomową. Niestety nawdychałam się trochę pyłu z przycinanych płytek i później byłam taka zła i zmęczona, że oczywiście wyżyłam się na M. Ten od razu po powrocie do domu wparował do kuchni,by rozkręcić pralkę, a był już taki zmęczony, że i jemu się nerwy udzieliły. Stwierdziliśmy więc, że wzywamy gościa,bo on wszystkiego nie da rady ogarnąć. Ale później się wkurzałam, że na nic nie ma czasu, że ostatnio tyle stresu, presja szybkiej przeprowadzki,konieczność pakowania, dopilnowywanie różnych prac, moja praca podyplomowa, zbliżający się poród. Na szczęście tego typu kłótnie traktujemy jako coś przejściowego, bo wiadomo, że teraz dużo rzeczy się zwaliło i jak powoli z tego wyjdziemy, to będzie lżej- chociaż to się okaże, jak już dziecko będzie
W każdym razie nie wiem, czy nam się uda stąd wynieść za 2, czy za 3 tygodnie, bo jednak co chwilę zdarzają się różne przesunięcia czasowe. M strasznie schudł, jest wykończony, ale ciągnie dzielnie to wszystko, naprawdę go podziwiam.
Na nasze miejsce najprawdopodobniej wprowadzą się nasi znajomi, więc o tyle lżej dla właściciela. Dziś będziemy dogadywać szczegóły, nie wiem tylko, gdzie kolegę ugościć, wszędzie pudła. Chyba jedynie kuchnia jest jeszcze w miarę OK
Doti, dbaj o siebie i o córcie dwie, a resztę olej po prostu. Wy jesteście teraz najważniejsze. Jak mamusia chce synusia dokarmiać, a ten leci do niej posłusznie,to niech na drzewo wszyscy pójdą. No bez przesady, co za babsko wredne, jak Ty to wytrzymujesz?
Kruszki, trzymaj się dzielnie,mam nadzieję, że u tej dziewczyny wszystko dobrze się zakończy. Sytuację ma ona fatalną. Dziś nawet na polsacie chyba leci film z J. Lopez o kobiecie prześladowanej przez męża - bardzo dobry przykład,mocny,ale dobry film.
Pogoda rzeczywiście lżejsza, deszcz pada, grzmi, pies się trzęsie i dyszy.... Normalka, ale trochę lepiej się oddycha.
Ja jutro też spotykam się z dwiema koleżankami z pracy. Taka przerwa w nie-chodzeniu też pokazuje,jak ludzie się zachowują i z kim te relacje były najbliższe. Zresztą cieszę się, że na chwilę wyrwę się z domu do dobrej naleśnikarni a co
Wiem, że nie na tym wątku, ale i tak
Kakakarolina gratuluję wczorajszej wizyty i dobrych wieści. Oby tak dalej
No nic idę po tą nektarynkę. A Wam dziewczynki życzę miłego dnia.
Już teraz wiem, co miałyście na myśli pisząc o spuchniętych nogach (o łydkach nie wspomnę, jakbym zamiast nóg miała dwa kołki). Od kilku dni też to odczuwam, do tego jedna stopa jest w jakieś ciapki - co za dziwny stan ta ciąża