No, doczytałam Was do końca. Miałam bardzo dużo zaległości - a nie było mnie tu tylko 4 dni...
Domi78 - uważaj na siebie ! A syna masz bardzo dzielnego.
Katie - super, że do nas dołączyłaś. Przydadzą się fachowe porady.
Malinkaizi - bardzo dziekuję za troskę. Po kilku dniach polegiwania jest lepiej. Na tyle lepiej, że nawet byłam na zakupach wczoraj i przedwczoraj, krótkich, ale zawsze. No ale dzisiaj już siły nie mam... Dzięki za info o warsztatach - zapisałam się, ale mam informację, że ktoś się ze mną skontaktuje bo ograniczona liczba miejsc.
MieMie, Marcia331 - ciężko jak męża nie ma w domu całymi dniami. Coś o tym wiem, bo mój wyjeżdża w poniedziałki a wraca w czwartki w nocy. I chociaż żal we mnie wzbiera to nie chcę go zarzucać pretensjami bo tak mało mamy czasu dla siebie. Trochę się boję, co to będzie jak się młody urodzi. Pewnie będzie mi ciężko. Dobrze, że chociaż syna mam prawie dorosłego. Dzisiaj pizzę zrobił, ale dobra była !
Mala.di - jak wspomniałaś o kołysankach to mi się taki dowcip przypomniał:
Młodzi rodzice usypiają swoją pociechę ale nic im z tego nie wychodzi. Wreszcie młoda mama mówi: "To może zaśpiewam mu kołysankę". Na co tatuś: "Nie, nie ! Spróbujmy jeszcze po dobroci" :-)
Któraś z Was wspomniała na temat odkładania ciuszków dla wnuków. Właśnie się przekonałam, że to nie ma najmniejszego sensu. Gdy Olek był niemowlakiem i wyrastał z kolejnych ciuszków większość z nich oddawałam po rodzinie, ale tych kilka najładniejszych zachowałam "dla wnuków". Zakapowałam ładnie do pudełka, które przeprowadzało się z nami 8 razy
. Gdy teraz okazało się, że jestem w ciąży, po wyremontowaniu pokoi na górze poprosiłam mężusia, żeby mi zniósł ze strychu to pudełko. Otworzyłam je spodziewając się, że będą to piękne ciuszki bo tak je zapamiętałam i wiecie co... są okropne. Jednak te 17 lat zrobiło swoje. Teraz w byle markecie można kupić ładniejsze. W pierwszym odruchu chciałam je nawet wyrzucić bo i wstyd byłoby je komuś teraz podarować. Ale po chwili namysłu doszłam do wniosku, że upiorę i położę na najniższej półce - będą awaryjne na jakiś "brudniejszy" dzień i może się przydadzą zanim upiorę, albo zanim wyschną inne. Naśmiałam się z własnej naiwności i na pociechę kupiłam trochę nowych ciuszków, za nieduże pieniądze, naprawdę ślicznych.
Chciałam się pochwalić, że byłam już na drugich zajęciach w szkole rodzenia. Było zwiedzanie porodówki i różne inne. Pani tłumaczyła, jak ćwiczyć mięsień Kegla - i że tatusiowie też powinni, bo ten mięsień odpowiada za długość erekcji
. Powiedziała też, że w ostatnim okresie ciąży wskazane jest chodzenie na czworaka - wtedy dziecko traktuje zwisający brzuszek jak połyskę i prawidłowo układa się do porodu. Pokazała nam poród na fantomie. Na koniec dostałyśmy listę co zapakować do "walizki rodzącej". Rozbroiła mnie ostatnia pozycja: batonik dla męża :-)