k8libby, juditka ma pojecie. Ale juditka nie mieszka w Londynie tylko w troche mniejszym miescie. juditka nie wynajmuje inigdy nie wynajmowala domu w 12 osob. takie rzeczy dzieja sie wlasnie w LOndynie gdzie ceny nie sa nawet jak sama widzisz na kieszen prawnika. juditka ma swoj wlasny dom. nie na zadupiu, a w centrum. Mieszka z mezem i jest jej dobrze. malo tego konczy ten temat bo kazdy broni swojego,nawet jesli wegetuje. juditka nie godzi sie na wegetacje i zycie w na ciaglym kombinowaniu, dlatego wybrala UK. kazdy ma prawo wyboru, ja wybralam kraj imiejsce gdzie jest mi dobrze. i to tyle z mojej strony, nie ma sensu dyskusja na ten temat
Cieszę się bardzo, że tak Ci tam dobrze. Ja pewnie gdyby nie mój popieprzony ex tez bym tam mieszkała, już po roku bank mi proponował 400 tys F hipoteki, więc też bym kupiła dom, całe szczęście tego nie zrobiłam.
Chodziło mi o fakt, ze przeliczanie zarobków w UK na zł, jest do bani, bo w PL, faktycznie da się żyć za 100f tygodniowo, ale w UK, nie dałabyś rady funkcjonować bez pomocy społecznej.
Wielu moich znajomych, którzy tam zostali, też mają swoje domy, ale mieszkają w mniejszych miejscowościach, gdzie faktycznie ceny nieruchomości są bardziej rozsądne w odniesieniu do zarobków niż w dużych miastach.
Nie obrażaj się, nie maiłam zamiaru Cie urazić.
Zgodzę się, że faktycznie można lepiej się tam rozwijać zawodowo. Pamiętam jak tylko przyjechałam, niby ucząc się języka wcześniej przez 10 lat, miałam problemy ze zrozumieniem angoli, zwłaszcza, że miejscowość gdzie mieszkałam, miała walijskie naleciałości i czasami nawet oni siebie nie rozumieli. Chciałam więc na początek iść do jakieś mało skomplikowanej pracy, do jakiegoś butiku. Wielkie było moje zdziwienie, kiedy w kolejnym mi odmówili, bo miałam za wysokie kwalifikacje! Skończone studnia to dla nich nie lada wyczyn... w końcu zaczęłam pracę jako spedytor, podszkoliłam słownictwo i było mi naprawdę dobrze, zarabiałam coraz więcej. Ale jak w małżeństwie się nie układa, to nic nie pomoże...