Summerbaby
Fanka BB :)
Dziewczyny kochane! Jeśli powiem że nie wiem jak się nazywam to naprawdę nie skłamię… podczytywałam Was przez ostatnie dwa dni ale dopiero teraz mam chwilę żeby coś napisać – siedzę w pociągu do Katowic…. Aia, nie wiem czy zdążyłam Ci pogratulować – co niniejszym czynię! Fajnie, rachu ciachu i za parę lat wyjdziesz z pieluch, haha :-)
Za nami ciężki czas, zostawiłam moje maleństwo na całe 9 dni i poleciałam na 40stkę do mojej siostry. Oczywiście było wspaniale bo się z nią spotkałam ale już nie zostawiłabym Bruna drugi raz… Najbardziej przykre było chyba to że jak wróciłam to mnie nie poznał…:-( a zaraz w ten sam dzień a właściwie w nocy się rozchorował. To nasza pierwsza choroba więc i tak długo nas oszczędziło. Miał strasznie wysoką gorączkę, śpiki po pas i kaszel. Walczyliśmy kilka dni, pani doktor zaleciła dodatkowo fioletować gardło i wrócić do wyparzania smoczków i butelek. W sobotę przeszło wszystko i Bruno jest znowu kochanym, wesołym brzdącem. Wiem że to nie ten wątek ale muszę się pochwalić że młodzieniec ma już 4 zęby, raczkuje, wstaje, chce chodzić podpierany pod paszkami i bardzo pięknie gada i robi brawo. Szuka też schowanego pod poduszką misia i takie tam małe wielkie rzeczy.
Muszę trochę nadrobić wątek jedzeniowy bo chyba dość monotonnie żywię Bruna. Czas na kasze, ryż a nie ciągle mięcho i ryby ;-) w czasie kiedy mnie było mój M. zrobił piękny drewniany taras (kakakarolina - wiem, wiem, nie jest praktyczny ;-) i młody ma dodatkowe 30m do zabawy! Na szczęście w końcu zrobiła się pogoda plus wyzdrowiał.
Serdecznie Was pozdrawiam, mam nadzieję częściej się odzywać!
Za nami ciężki czas, zostawiłam moje maleństwo na całe 9 dni i poleciałam na 40stkę do mojej siostry. Oczywiście było wspaniale bo się z nią spotkałam ale już nie zostawiłabym Bruna drugi raz… Najbardziej przykre było chyba to że jak wróciłam to mnie nie poznał…:-( a zaraz w ten sam dzień a właściwie w nocy się rozchorował. To nasza pierwsza choroba więc i tak długo nas oszczędziło. Miał strasznie wysoką gorączkę, śpiki po pas i kaszel. Walczyliśmy kilka dni, pani doktor zaleciła dodatkowo fioletować gardło i wrócić do wyparzania smoczków i butelek. W sobotę przeszło wszystko i Bruno jest znowu kochanym, wesołym brzdącem. Wiem że to nie ten wątek ale muszę się pochwalić że młodzieniec ma już 4 zęby, raczkuje, wstaje, chce chodzić podpierany pod paszkami i bardzo pięknie gada i robi brawo. Szuka też schowanego pod poduszką misia i takie tam małe wielkie rzeczy.
Muszę trochę nadrobić wątek jedzeniowy bo chyba dość monotonnie żywię Bruna. Czas na kasze, ryż a nie ciągle mięcho i ryby ;-) w czasie kiedy mnie było mój M. zrobił piękny drewniany taras (kakakarolina - wiem, wiem, nie jest praktyczny ;-) i młody ma dodatkowe 30m do zabawy! Na szczęście w końcu zrobiła się pogoda plus wyzdrowiał.
Serdecznie Was pozdrawiam, mam nadzieję częściej się odzywać!