Witajcie po świętach
szybko minęły, ale ja to się nawet cieszę, że w końcu mamy trochę spokoju. Tymek na pierwszej wigilii zrobił popis, bo trochę się wystraszył tego całego zgiełku i mi płakał. Poza tym było mu za gorąco!! Jak wyszłam z nim do drugiego pokoju i chciałam dać cyca żeby się uspokoił to nawet nie chciał jeść tylko płakał. Jak go rozebrałam do samego body bez rękawków to dopiero się uspokoił, zjadł i zaczął się uśmiechać. Resztę wigilii przesiedział u taty na kolanach rozebrany właśnie do tego bodziaka. Potem pojechaliśmy na wigilię do męża siostry i tam już było lepiej, uśmiechał się, był zainteresowany tym co się dzieje, były dzieci które go interesowały. W święta już się chyba oswoił z tym całym szumem i był już grzeczny i dawał się brać na kolana wszystkim ciotkom. Tylko ze spaniem mieliśmy problem bo wszędzie taki hałas że nie miał jak się porządnie wyspać w ciągu dnia. Ale znosił to dzielnie. Wieczorem rozwalaliśmy się u nas na łóżku i cieszyliśmy się ciszą i spokojem, a potem ładnie mi zasypiał na noc.
U nas święta bez prezentów, bo tak się umówiliśmy, że wszyscy kupują tylko dzieciom. Ale jakoś mi to nie przeszkadzało. Przynajmniej nie musiałam się zajmować ich kupowaniem
No i chyba minął nam skok
tylko żeby nie było nudno to dla odmiany idzie Tymkowi chyba pierwszy ząbek. Jeszcze go nie widać, ale ma takie twarde nierówne dziąsełko, ewidentnie czuć różnicę pomiędzy prawą a lewą stroną (idzie mu lewa jedynka). Ile to jeszcze potrwa??? Bo strasznie się denerwuje wsadzając wszystko do buzi. Kupiłam mu żel na ząbkowanie i trochę ulgi widzę że mu przynosi.
Ja dzisiaj i jutro jestem z Tymkiem sama, bo M. znowu w delegacji :-( a mama pojechała w swoje rodzinne strony i wróci dopiero po nowym roku. Ale mnie to jakoś bardzo nie przeszkadza, bo cieszę się tymi chwilami spokoju i byciem sam na sam po tych trzech dniach świąt i ciągłego szumu. A jutro jak M wróci pakujemy się i jedziemy do jego siostry w góry
wracamy w Nowy Rok. Już nie mogę się doczekać. Mam nadzieję że Tymek dobrze zniesie te 5 godzin jazdy! Ale pojedziemy na wieczór, tak ok 19, więc mam nadzieję że potraktuje tą podróż jak swój nocny sen i ładnie prześpi. Gorzej będzie w drodze powrotnej, ale wtedy w połowie drogi odwiedzimy moją koleżankę i mojego chrześniaka, więc rozłożymy sobie drogę i mam nadzieję że też nie będzie źle.
Karolinka, MieMie ale Was wzięły choróbska :-( współczuję. Ja mam nadzieję że nic nas nie złapie, bo kilka osób było chorych na naszych świętach (kichali, kasłali, gorączkowali!). Ja się czuję dobrze, po Tymku też na razie nic nie widzę. M. tylko wczoraj jakoś kiepsko się czuł i dzisiaj rano też, ale wziął w delegację zapas leków i mam nadzieję że mu przejdzie. Trzymajcie się wszyscy cieplutko!!!!!