reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Sierpień 2012

karolina, a na spacerze tak koło 17 wyszliśmy z psem już zimno było jak diabli, ale miałam wszytko czapkę, kurtkę zimową, rękawiczki, buty zimowe, tylko rajtek pod spód nie miałam. A mój M ubrany jak na plus 15 i zdrowy. Super że ospa mija i to tak łagodnie.

goscha, no widzę, że nic jej nie jest. Dobry M, że się zorientował:-D

Do mnie nie przyszedł ale zapewne przyjdzie, bo na Mikołaja jestem obrażona, wkurzył mnie strasznie. No i drugi Mikołaj rodzice nigdy nie zawodzi. Ja nawet zapomniałam, dopiero jak TVN 24 włączyłam to się zorientowałam, czuje się lepiej ale niestety spinning muszę dziś opuścić, może mama wpadnie to chociaż Ule na spacer weźmie żeby chociaż to dziecko miało coś z pięknej pogody.
 
reklama
no do nas przyszedł w postaci babci, właśnie poszła, masakra siata prezentów, moja mama jest lumpiara i wypolowała mi dla dziewczyn mate edukacyjną, plecak kubusia puchatka, samochód na pilota, 5 kompletów zabawek na bujaczka, wózek, pudełko do wkładania rożnych kształtem klocków i kupiła dla Lulki laptopa hallo kittie :szok::szok: przez miesiąc chodziła co wtorek(dzień dostawy) i coś tam kupowała, taką miała motywację :-Dmówiła, że z nie jedną młodą matka się kłóciła o rzeczy, no babcia jest hit :-D

a ja za to, że jestem grzeczna dostałam bieliznę i olejki, ten Mikołaj chyba o siebie też chciał zadbać :-p:sorry2:

Gosha
to co od spałaś w Spale czy piłaś w Pile? :-)
 
Ja mam dostęp do M poczty bo u niego się automatycznie loguje i widzę, że poluje na perfumy dla mnie te same co zawsze Lancome Hypnose ale dobre i to.
 
Do mnie, do mnie... siostra przyjechała i przywiozła nam takiego ślicznego świecącego Mikołajka no i słodycze. W tym roku wyjątkowo Mikołaj mnie nie cieszy, bo nie jadam czekolady, więc co to za radość, gdy nie zjem ukochanych śliwek w czekoladzie, trufli, Michałków, Grześka, wiśni w czekoladzie, rafaello i ... tak bym mogła wymieniać bez końca. Ale i tak jest super, bo z Malutką :) Rok temu już ją w brzuchu miałam, a jeszcze o tym nie wiedziałam :) Niesamowite uczucia i wspomnienia. Ja nie wiem, co mam z głową, ale wczoraj śniło mi się, że urodziłam drugą córeczkę niedługo po urodzeniu Lilci, a dziś, że znów byłam w ciąży... Czy to jakieś projekcje ukrytych myśli i marzeń ;)?

Kurcze nie wiem, czy iść z Lilą dziś na spacer. Z jednej strony zabrałabym ją nawet na taki krótki, a z drugiej jutro szczepienie, więc nie chciałabym jej załatwić tuż przed. Jutro już nie pójdę, bo jedziemy po południu do Opola, więc pewnie zaszczepimy ją ok. 16:30. Kurcze oby wszystko było dobrze, nie cierpię tych szczepień. Ale jestem dobrej myśli i wierzę, że będzie wszystko OK i Lila dzielnie to zniesie.

Za oknem ładna aura - wszystko przysypane śniegiem, takie zimowe i przyjemne. Lubię, jak zima właśnie tak wygląda. Nie przepadam za deszczowym listopadem, w którym łyse drzewa straszą z każdej strony, a namoknięte liście gniją na ziemi.

[FONT=&quot][/FONT]Mart, ale ładnie ujęłaś całą esencję macierzyństwa i odczuć, które nam wszystkim zapewne towarzyszą. OK, bywają dni trudniejsze, bywają też wspaniałe i każde dni (zarówno te lepsze, jak i gorsze) kształtują nas jako mamy, dają siły, motywują nieraz do pracy nad sobą, do szukania sposobów, dzięki którym i nam i dzieciaczkom będzie lepiej. Ja tak właśnie wczoraj rozmawiałam będąc na spacerze z babcią M. I ona pyta, co chcemy dostać od dzieciątka. Ja na to, że nic, bo wszystko, co najcenniejsze już mamy - dziecko, dom, siebie i to wystarczy. I to nie są takie puste słowa, żeby tak gadać, ale ja naprawdę tak czuję. Uważam, że możliwość posiadania dziecka to tak wielki dar, że wręcz trzeba się z tego cieszyć. I cieszyć z każdej chwili, bo dzieci tak szybko rosną, że trzeba czerpać z tego, co jest teraz. I tak też zamierzam. Ale fajnie, że wspomniałaś i opisałaś swoje uczucia - bo myślę, że każda z nas tak ma i czuje :)


Dzag, fajnie, że tak ładnie pracujecie z Tymkiem nad oswajaniem supermarketu, wycieczek i szeroko pojętego kontaktu ze światem. Pocieszę Cię, że moja Lila też koncertowała często po zakończeniu kąpieli. Nie lubiła w ogóle tego momentu wyjścia z wanienki i tzw. „obrabiania jej po”. Jedną z przyczyn było to, że w pomieszczeniu, w którym była smarowana i w ogóle było za zimno. Teraz jest znacznie lepiej. Większym zniecierpliwieniem reaguje teraz głównie w momencie, gdy zakłada się jej bluzeczkę na rączki. Tego momentu nie lubi, ale idzie jej coraz lepiej i coraz mniej płacze. Więc i Twój Tymek na pewno z czasem lepiej się poczuje :)



Polisia, myślę, że to właśnie macierzyństwo, jak Irisson kiedyś napisała, jazda rollercoasterem :) Raz na górze – wielka euforia i szczęście, raz na dole, gorszy dzień dziecka od razu na nas wpływa. Ale na szczęście te dni się przeplatają i można czasem od tych gorszych odpocząć :)



Milionka, dzięki za podlinkowanie tego artykułu. Widzisz, Twój M zaszalał wczoraj, a Ty zaszalejesz na spotkaniu warszawianek i sobie trochę odbijesz te samotne godziny a później nieprzyjemne aromaty :) Udanej zabawy i spotkania :)



Kruszki, ale fajne i klimatyczne święta się Wam szykują. Oby wszystko wypaliło zgodnie z planem i teściowie nie dali się za mocno we znaki.


Asia, dość już tych żartów, wracaj prędko do zdrowia :) Święta tuż tuż, trzeba siły zbierać. A tak na poważnie, to kuruj się i oby szybko pomogło :) Ach Ci Mikołaje…


No nic, czas kończyć, ograniczam przecież internet. Moja mała już się denerwuje, że ją tak zaniedbuję idę więc szykować ją do krótkiego spaceru. Do usłyszenia Mamuśki :)
 
Ha, melduję się po spotkaniu Warszawianek :-) Byłam tylko 1,5 godziny, bo zaraz jedziemy załatwiać inne sprawy. Ale było super super. Obżarłam się jak bąk. Aż wstyd, ale były takie pyszności. I było tak fajnie, miło, ciepło, serdecznie, i dzieciaki takie super. Było nas chyba 8??? Ja, Domi, Agnieszka, Ratina, Weronka, Pamelcia, Milionka i Aia. Tzn. było na 16 :-). Dziewczyny jeszcze biesiadują.

Jeszcze nie nadrobiłam, bo muszę uciekać. Buziaki.
 
Dziewczęta - DZIĘKI BOGU ZA SZCZEPIONKI NA ROTAWIRUSA!! Pamiętacie pisałam Wam, że w weekend dzieci miały luźne kupy i muszę je poobserwować.. No więc w poniedziałek już nic im ie było za to nas tak siekło, że przez ostatnie dwa dni pamiętam tylko widok kibla i myśl "żeby mnie ktoś dobił bo nie dam rady".. Zaczęło się od męża,w nocy z poniedziałku na wtorek już się zaczął źle czuć, ja we wtorek do południa czułam się nawet względnie, koło 13 zaczął mnie boleć brzuch i śmiałam się do męża, że tak mu współczuję, że przejmuję jego ból na siebie a od 16 do 21 już rzygałam co 15 minut, że nie wspomnę o innych rewelacjach. Wczoraj do południa nie mogłam poruszyć nawet palcem u nogi a głowa mi tak pękała (pewnie z odwodnienia), że myślałam, że zejdę. Oboje z mężem oczywiście gorączka powyżej 38, leżeliśmy w łóżku a dzieci wychowywały się same (dzięki bogu za mini mini). Dziś już jest okej, okazało się, że w żłobku szaleje rota, teściowa dzwoniła wczoraj wieczorem, że szwagier już też leży.. a u moich dzieci skończyło się na kilku luźnych kupach. Nas to kosztowało po 3 kilogramy każdego (taka nowa dieta: RW - paskudna, za to jaka skuteczna!). Najgorsze w tym wszystkim było karmienie Wikiego - jak z nim siadałam, to wytrzymywałam 5 minut na cycku i musiałam lecieć do kibla, on się zaczynał drzeć (bo głodny), normalnie armagedon, cycki prawie puste, bo ja odwodniona, więc chciał jeść co półtorej-2 godziny i tak całą noc, rozmroziłam mu jeden zapas mleka ale więcej nie chciałam, o mimo wszystko w tej mojej marności były przeciwciała, którymi mogłam go choć trochę ochronić... Mam nadzieję, że to już koniec, była z nim dziś u lekarza, osłuchowo okej, lekarka powiedziała, że łagodnie przeszedł ale żeby być czujnym, bo to może nie być koniec..
 
Ostatnia edycja:
Katjusza, dokładnie dzięki bogu, one już dostały tego wirsua więc są bezpieczne, nawet w przypadku zachorowania jest duuuuuużo łągodniejszy przebieg. A przed nami pneumokoki. Jak chodziłam na medycynę sądową to na jednej z sekcji mieliśmy kolesia który zszedł na sepse która zaczęła się od szczepu z gatunku pneumokoków co potwierdziła sekcja, a wcześniej badania w szpitalu. Wtedy patolog dał nam wybór wejść na sekcje na własne ryzyko zarażenia się, nie poszliśmy wszyscy, no ale on musiał to jego praca.

Dobrze, że już lepiej się czujecie!
 
Katjusza o masakra ! zdrowiej ! przedszkole to masakra, ja tylko od siostry słyszę co akurat u siostrzenicy grasuje, na szczęście Blanka też szczepiona i jakoś ją omija wszystko :tak:

Marta ciekawe jak tam reszta, super, że wam się spotkanie udało :tak::-)

byłam sama z moją dwójką :szok: wózkiem :szok: i Laurka mnie słuchała i nie uciekała :-D:-D:-D ale buty na śnieg mam beznadziejne, muszę alpinusy znaleźć, bo masakra :no:
 
reklama
Katjusza, bardzo współczuję, mam nadzieję że już lepiej się czujecie. Ja to raz miałam rotha, trwało to 14 godzin, ale myślałam że umrę, nie byłam w stanie przekręcić się w łóżku z boku na bok, żeby nie żygać co 10 minut. Coś strasznego. Nie wyobrażam sobie jak przechodzi taką pełną wersję niemowlę. Mój też zaszczepiony, za tydzień druga dawka. I druga na pneumo też. Tylko na te dwie dodatkowe szczepionki się zdecydowaliśmy.
 
Do góry