kruszki pisze:
odpisalam
przynajmniej wiekszosci, dzag pisala ze zaczyna Tymka oswajac
oj to moja w pubie byla jak miala 3tygodnie
w pubie gdzie pracuje, wszystkie Ciocie na rekach za kazdym razem nosza, kazda caluje, milion pewnie bakterii nam daje przy tym, ale moze dzieki temu mala nie boi sie ludzi i jest dosc kontaktowa
No dobra, zabrzmiało to tak jakbym Tymka cały czas w domu trzymała
. Nie no, w pracy ze mną już nie raz był, jak coś musiałam zrobić. Krążył wtedy oczywiście z rąk do rąk. Ostatnio zostawiłam go u szefowej a on zadowolony "mejla z nią pisał"
. Obskoczył z nami już i hipermarkety, znajomych i przecież przez 4 miesiące 1-2 razy w tygodniu były wizyty u różnych lekarzy, a i w szpitalu byliśmy, jazdy do rodziny na Śląsk zaliczone, urlop w Zakopanem... I nic się nie działo. On po prostu teraz w taki okres wszedł. To, że Twoja córka teraz jest kontaktowa nie znaczy, że jej coś ni z tego ni z owego w głowie nie przeskoczy
.
kakakarolina pisze:
Dzag przyjdzie dzień bez wrzasku po kąpieki. Swoją drogą dlaczego on się drze
O żebym ja to wiedziała to bym mądrzejsza była i wrzasków by nie było
. Nie wiem. Wyciągamy go z wanienki, jak tylko położę go do wycierania i ubierania to się zaczyna. A jak się nie zacznie od razu płacz to już na bank będzie przy ubieraniu rękawów. Nie wiem o co chodzi
.
MieMie pisze:
Pocieszę Cię, że moja Lila też koncertowała często po zakończeniu kąpieli. Nie lubiła w ogóle tego momentu wyjścia z wanienki i tzw. „obrabiania jej po”. Jedną z przyczyn było to, że w pomieszczeniu, w którym była smarowana i w ogóle było za zimno. Teraz jest znacznie lepiej. Większym zniecierpliwieniem reaguje teraz głównie w momencie, gdy zakłada się jej bluzeczkę na rączki.
No to może tak ogólnie większość dzieci tego nie lubi?
Bo u nas najgorzej też w tym momencie. I nie tylko po kąpieli, bo nawet przed spacerkiem jak go w kombinezon pakuję tez często marudzi (nie zawsze). A przy kąpieli za zimno nie ma w pokoju, bo grzejemy wcześniej farelką. Rozpływamy się :-).
katjusza, no to rzeczywiście równo Was załatwiło
. Oby to już był koniec. Całe szczęście, że dzieci tak spokojnie to przeszły. I dziękuję za dowód na to, że szczepienie jednak cos daje a nie jest akcją samą dla siebie. Bo czasem jak czytałam niektóre wypowiedzi czy informacje na ten temat, to miałam mieszane uczucia...
U mnie Mikołaj standardowo pod poduchą coś słodkiego zostawił :-). Dobrze, że nauczyłam tego zwyczaju mojego Mikołaja, bo u niego w domu tego nie było
. A ja sobie nie wyobrażałam żeby nie było drobiazgu pod poduszką, bo u mnie w domu zawsze cosik się znajdowało.