MieMie pisze:
Dziewczyny krakowskie, jestem ciekawa, jak tam na Waszym spotkaniu maluchy na siebie reagowały? Były już sobą zainteresowane, dużo płakały?
Ha, pierwsze co zrobił mój Tymek po usadowieniu się z mamą na kanapie, to złapał
goshowego Tymka za łapki :-). I tak się dwa Tymki za rączki trzymały
. Nie wiem jak oni to zrobili, ale trafili idealnie w swoje dłonie :-). Prześmiesznie to wyglądało
. A potem to już mój Tymek zaczął płakać. Teraz już wiem, że bardziej niż głodny czy zmęczony, był wystraszony tyloma obcymi osobami :-(. Ale w przerwach, kiedy nie płakał, to rozglądał się co się dzieje - a działo się duuużo :-). Jak miesiąc temu byłam u rodziców to tak samo obserwował bawiące się kuzynki 2,5-letnią Zosię i 6-letnią Edytkę.
pamelcia, no czyli nie było tak źle :-). Jemu też to dobrze zrobiło, każdy musi mieć kawałek swojego świata
. A jak sobie chłop pochodzi dzień na kacu i to z dzieckiem pod opieką, to mu się na chwilę odechce ochlajstwa
.
MieMie, myślę, że Wasza decyzja odnośnie Wigilii jest słuszna
. Szczególnie, jeśli mielibyście w ten wieczór z jednego domu do drugiego się przemieszczać - lepiej sobie odpuścić, jeśli Lila na razie nie za dobrze znosi takie wrażenia. My za to na święta jedziemy do moich rodziców na Śląsk. Mamy za sobą już 2 takie kilkudniowe wizyty i nie było żadnych problemów do tej pory, mimo że pełna chata w moim rodzinnym domu
. Tymek zasypiał sobie o swoich porach w sypialni rodziców, nic go nie stresowało. Martwi mnie tylko teraz to, że Tymek od jakiegoś czasu boi się nieznanych mu osób i od razu płacze :-(. Jak to będzie...:-( No nic, może do świąt mu przejdzie
.
Co do prezentów - w moim domu na Mikołaja, czyli u nas pod poduchę ;-), dostawało się drobiazgi. I taki też zwyczaj mam zamiar wprowadzić w moim domu. Ale Mikołaj to jeszcze nie w tym roku, dopiero jak Tymek będzie starszy. Mkowi wcisnę jakąś czekoladę wypasioną pod poduszkę
. Pod choinkę coś wymyślimy na pewno, jakąś zabawkę, ale szaleństw nie będzie.
katjusza, rany, jaki świetny wieczór
. I noc i ranek. Szczerze zazdroszczę :-). Ja nawet bez dziecka takich nie miałam
.
k8, a jak wygląda sprawa z tym płaczącym dzieckiem sąsiadów? Bo wiesz, tak sobie myślałam ostatnio jak Tymek mi całymi dniami marudził a popołudniami i wieczorami płakał, że jakby jakiś sąsiad słyszał wtedy Tymka to też by mógł myśleć, że dzieje mu się krzywda
. Raz płakał rzewnie, innym razem wprost krzyczał jakby go ze skóry obdzierali. Może faktycznie tamten chłopczyk po prostu taki płaczliwy okres ma
asia, ten pies się kiedyś na Tobie zemści, zobaczysz
. Wigilia niedługo, posłuchasz co o tym wszystkim myśli
.
Cud jakiś. Kolejny dzień z Tymkiem udany :-). Śmichy-chichy, zabawa samodzielna na brzuszku, siedzenie spokojne w bujaczku. No bomba. Załatwiliśmy też dzisiaj resztę spraw związanych z chrzcinami. No, to teraz pozostaje już tylko czekać do 16 grudnia :-).