reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Sierpień 2012

reklama
Widzę że temat nieruchomości pięknie nam się rozwija :-) Dla mnie ceny są kosmiczne chociaż już trochę spadają to fakt, pamiętam ile zapłaciłam za swoje pierwsze mieszkanie na Wilanowie i włos mi sie jeży na głowie, na szczęście szybko i lepiej je sprzedałam ;-) Moja serdeczna przyjaciólka sprzedała latem 53 metrowy apartament w Sopocie i wystarczyło na kupno domu z pięknym kawałkiem ziemi w Pittsburgh w Pensylwanii - szacun :szok::szok:

No i wczoraj była tylko jedna średnia kupa, a dzisiaj nie było w ogóle. Jest marudny, popłakujący, do niczego. Nie wiem o co chodzi, czy znowu się czegoś wczoraj nażarłam???

Podobno niemowlaki mogą nie robić kilka dni kupy i nie jest to powód do zmartwień. Też to ostatnio przerabiałam - młody nie robił kupy od niedzieli, w środę dostał pół czopka glicerynowego i ulżyło chłopu :tak: W sobotę jadłam sarninę i chyba to chłopaka zablokowało, dziczyzna chyba w ogóle dość długo się trawi.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Summerbaby wiem, przerabiałam to, tzw. trawienie bezresztkowe zaraz po porodzie. Robił kupkę 2 razy na tydzień max. Ale nie miał żadnych dolegliwości. Teraz już regularnie robi jedną ogromną (po pachy), albo dwie mniejsze dziennie. A dzisiaj zdecydowanie coś mu nie pasi. Przestał popłakiwać jak zrobiłam mu masaż brzuszka ogrzewając ciepłym powietrzem z suszarki. Kolki raczej nie ma, bąki idą jak u starego pijaka :-) ale kupy brak.
A w sopocie to ceny mieszkań podobno chyba najwyższe w Polsce. My żeby kupić nasz domek musieliśmy przeznaczyć kasę z 1,5 mieszkania 53m. Jedno całe, i kasa z połowy drugiego.
 
jestem dzisiaj hit, piorę cały tydzień, zawsze sprawdzam wąż, ostatnie pranie postawiłam, zapomniałam, że kąpała się Laurka i węża wyciągnęłam, zalałam całą łazienkę, pół przedpokoju :wściekła/y::wściekła/y: dobrze, że mam dużo ręczników, wszystkie poszły, bezcenne szorowanie pod wanną zdecydowanie poprawiło mi humor, w końcu wybuchłam, podarłam się na męża, poryczałam i mi lepiej :crazy: ehh :-(
 
Mart- u mnie też karmienie piersią dało najwięcej problemów. Dziś znowu zapalenie w lewej piersi...temperatura 39.7. Masowalam po gorąca wręcz wodą,odciagnełam 110ml i i chyba jest lepiej,bo temperatura spadła.
Nie mam siły więcej odpisywać...
 
O mamo, Gorgusia, taka temperatura? Jejku, strasznie Ci współczuję. Ja raz w związku z nawałem w piersiach miałam 38.4 i płakałam w bólu i złego samopoczucia. A tu tak wysoka gorączka....Brałaś paracetamol? Trzymaj się dzielnie, bo w takim stanie opieka nad dzieckiem to prawdziwe wyzwanie.

Mart, rzeczywiście, karmienie piersią to i dla mnie wyzwanie - teraz już nieco bardziej oswojone. Ale jak Lila rzadziej je, to i moje piersi robią się jak kamień -normalnie przybierają nieregularne kształty i ręką jestem w stanie wyczuć, gdzie te gule narosły. Teraz już rzadziej, ale wciąż, laktator ratuje mi życie. Ale przyznam się Wam, że też nie spodziewałam się, że sam połóg, czas po porodzie i karmienie piersią będą takie ciężkie i trudne na początku. Teraz moje samopoczucie w porównaniu z wcześniejszym to niebo a ziemia. W końcu jestem w lepszej formie, potrafię przejść większy kawał drogi nie zipiąc i padając ze zmęczenia. To już duży postęp. A co do kupek - moja Lila wcześniej robiła je codziennie, później coraz rzadziej, a teraz raz na 4 dni. Teraz, gdy byliśmy na próbie zaszczepienia jej w Trzebnicy,to zapytałam o to pediatrę - powiedziałam, że mała dość rzadko kupki robi. Lekarka zapytałą, czy karmię piersią. Ja na to, że tak. I ona dodała, że w przypadku kobiet, które karmią piersią, dziecko może robić kupkę nawet raz na 4, 5 dni a czasem raz na tydzień. Moja Lila ostatnią zrobiła w poniedziałek, już piątek, więc liczę na to, że jutro pojawi się kupa. Profilaktycznie najadłam się jabłek, które często ją pobudzają do strzelenia kupola.
Mart, zapomniałam odnieść się do kwestii pompy ciepła, którą zamierzacie zrobić u Was w domu. Świetny pomysł i bardzo dobre, ekonomiczne rozwiązanie. Też nad tym myśleliśmy i docelowo tak będziemy chcieli zrobić w naszym domku.

Irisson, taka wredna dzisiejsza aura. Na szczęście na pewno minie i jutro już będziesz miała bardziej pomyślny dzień. Teraz grunt to się dobrze wyspać. A.. i jutro jakby nie było, kup totka - 21 baniek do wygrania, jeśli dobrze usłyszałam w TV :biggrin2: (ale ja jestem już nudna z tym gadaniem o lotku).

Asia trzymam kciuki, żeby z tą tarczycą nie było nic poważnego, tylko (jak wspomniałaś), takie wahania i huśtawki po ciąży, gdy organizm wariuje i powoli dochodzi do siebie. Jestem ciekawa, co tam wymyśliłaś dobrego-słodkiego w ramach poprawy nastroju.

A my dziś mieliśmy intensywny dzień od drugiej połowy. Lilcia po południu pospała 2h, później musiałam ją delikatnie wybudzić, nakarmić, ubrać na drogę, bo jechaliśmy na szczepienie. Przed tym wpadliśmy jeszcze do urzędu po odbiór naszych nowych dowodów (Lilcia też ma swój własny, prywatny, osobisty dowód :)). Później w drogę, którą wytrzymała bardzo dzielnie (ok. 1.5h w jedną stronę). Samo szczepienie... Była naprawdę bardzo, bardzo dzielna, jestem w niej taka dumna. Dostała 2 zastrzyki. Na początku nie zareagowała, ale jak zdała sobie sprawę z tego, że ją coś ukłuło, to rozległ się krzyk, po którym się uspokoiła. Drogę powrotną zniosła na śpiąco. Dziś nieco później, bo przed 20 ją wykąpaliśmy, więc dopiero o 21 usnęła. Ale naprawdę jestem pełna podziwu dla jej wytrwałości. To dziecko jest dla nas tak ważne, że nie da się tego opisać i Wy wszystkie to na pewno doskonale rozumiecie, bo też to odczuwacie (każda po swojemu, matczynemu i to jest najpiękniejsze). Ech... rozczuliłam się. A teraz odlatuję przy Wyspie Tajemnic, bo zmęczenie po całym dniu wybija i daje się we znaki.

Dobrej nocy Kochane sierpnióweczki - jak dobrze Was mieć :biggrin2:
 
Miemie my już mamy tą pompę ciepła zainstalowaną :-) od niej i w sumie przez nią zaczął się ten cały remont :-)

Dla mnie też mój synek jest najważniejszy na świecie. Mogę wpatrywać się w niego godzinami, chłonę każdą jego minkę, każdy oddech, każde chrząknięcie. To jest niesamowite, co nie?

A tymczasem śpi już 3,5 godziny moja perełka :-)

Ja miałam nawały, ale nigdy gorączki ani zapalenia piersi. Chyba i tak jestem szczęściarą.
Gorgusia zdróweczka życzę, dochodź do siebie kochana.
 
Witam o poranku kochane :),

Tym razem melduję się po "zwyczajnej", pobudkowej nocy ;). Przespane są widać póki co jeszcze tylko "wypadkiem przy pracy";-). A i dobrze, bo źle nie jest. Pobudka koło 2, teraz po 5, ale przysnęła jak włączyłam farelkę, więc korzystam :cool2: Zdążyłam już wyjść z psem, ogarnąć się, zrobić mleko, czas na BB :p

Wczoraj zaliczyłyśmy też wyjący spacer...Widać moje usilne starania o oswojenie z gondolą spełzają na niczym:no: Dobre 20 min. rozpaczała, nie szło jej ukoić. Potem, zdaje się na skutek tej hiperwentylacji padła i spała jeszcze w domu po powrocie do 17, ale co się naszarpałyśmy i nerwów napsułyśmy to nasze.
Nie mam pojęcia w czym rzecz. W domu spokojnie śpi w gondoli już,nawet po kilka godzin, a na zewnątrz nie mija 15 min. jak uśnie i ryk:dry: Może jej wózek nie pasuje? Może za twardy i za bardzo trzęsie? Eh...

A wieczorem miałam kwaśny nastrój, zamęczałam męża jakimiś dywagacjami egzystencjalnymi jak nawiedzona. Jej! Nie wiem skąd mi się to bierze, ale strasznie się czasem "nie na miejscu" przy nim czuję, taka brzydka, głupia i nudna...Dziw bierze, że ze mną wytrzymuje. Nachodzą mnie w takich chwilach myśli, że może biedny utknął ze mną w czarnej dziurze i się męczy, tylko mi o tym nie powie...Poszliśmy spać w ciszy:no: Durna czasem jestem nieprzeciętnie. Zamiast się cieszyć, że fajnie się nam żyje, to szukam usilnie dziury, bo przecież nie ma tak, że może nie istnieć...

A co do miłości do maluszków...Jest potężna!!! Nie wyobrażam sobie życia bez Mani, chłonę ją każdego dnia, kocham ją do szaleństwa:tak:Wzrusza mnie do łez, napawa niezmierzonym szczęściem samym swoim istnieniem.

Mart piękny dom!!!:-D Będziecie mieć cudownie, a dla Stasia to fantastyczna sprawa, będzie mógł całymi dniami po podwórku biegać. Bomba!
A karmienia piersią, pomimo przeciwności i tak zazdroszczę, to jednak coś cudownego mieć maleństwo tak blisko siebie. Nie do zastąpienia butlą w żadną stronę. Ja z ckliwością wielką wspominam te chwile, kiedy miałam Manię u piersi. To niesamowite uczucie...Tak przyjemne, pomimo bólu. Mam nadzieję, że będzie mi dane w przyszłości dłużej się nim nacieszyć.

MieMie super dzielna dziewczyna z Lili :). Dobrze, że już macie szczepienie za sobą. Dla mnie to zawsze ogromny stres jest. Czeka nas w grudniu ponownie :dry:

irisson współczuję...Ale dobrze wiedzieć, że nie ja jedna miewam takie wejścia ;-) Będzie dobrze, ta woda, to na szczęście:tak:!

gorgusia zdrówka!!!

Oho, nie poodpisuję dalej, Mania kwęka...Lecę porwać moje szczęście!
Miłego dnia!!!
 
reklama
Mam kilka minut bo Stasiula gadoli do pałąka z maskotkami w swoim łożeczku. Noc była bardzo dobra, spał od 20:30 do 00:30, potem cyc i sen do 4:00, potem około 6 się obudził, to go wzięła już do siebie. I tak sobie spaliśmy do 8. W trakcie były 2 kupy, więc wszystko wróciło do normy. Tak sobie myślę, że dziecko to nie jest aż tak bardzo skomplikowana obsługa, czasem wystarczy zatrzymać się w obłędzie, pomyśleć, poczytać, poskładać fakty do kupy, i małymi kroczkami wyjść z kryzysu. Oczywiście nie zawsze, ale najczęściej.

Aia współczuję tych spacerów, nie wiem co ci doradzić. U nas spacer to najlepszy uspokajacz i usypiacz w najgorsze dni. A odnośnie twoich wynurzeń, mam podobnie. Niby wszystko fajnie, ale jakoś nie mogę nabrać do końca poczucia własnej wartości po ciąży i jak patrzę na mojego przystojnego, wysportowanego TZ i na pięknego synka, to czuje się taka zaniedbana, brzydka i w ogóle. A że seksu brak, to jeszcze bardziej mnie to utwierdza w przekonaniu że nie jest ze mną dobrze.

Zabawne jest to, jak codziennie około 19.00 zamiera ruch na naszym forum. Widzę oczami wyobraźni co się dzieje we wszystkich naszych domach. Powracający mężowie, kąpiele, kolacje dla starszych dzieci, karmienia, te wszystkie wieczorne czynności :-). Czasem po 22 któraś się jeszcze uaktywni na chwilę. Nie to co było w ciąży, forum huczało nawet nocami :-). Ja uwielbiam moment kiedy Staś wykąpany zasypia. Czuję się wtedy przez chwilę taka wolna. TZ wczoraj mi powiedział, że podziwia wszystkie kobiety (już nie tylko za poród), ale za opiekę nad dziećmi, ze to co ja mam od rana do wieczora to jest o wiele cięższe niż jego praca, wychodzenie rano, powrót wieczorem, jeżdżenie, załatwianie. Że to co ja mam w domu w tym czasie, to wyższa szkoła jazdy. Że nawet czasem nie ma jak iść do kibla. Powiedziałam, że spoko, i z tym sobie radzę, choć nie chciałam obrazować mu że siedzę na kiblu przy otwartych drzwiach w których stoi leżaczek ze Stasiem. Mam nadzieję, że Staś tez nie będzie tego pamiętał, hehe. Lecę zrobić sobie kawkę i coś na ząb bo młody przysnął, a to pewnie 20 minutowa drzemka, nic więcej.
 
Do góry