reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Sierpień 2012

Doti, myślę, że spacer to bardzo dobry pomysł. Obie dziewczyny się przewietrzą, a Ty będziesz miała szansę zebrać myśli. Choć pogoda tragiczna jeśli chodzi o spacer, mi się przez to nie chce tyłka z domu ruszać.

A co do tematu - praca w domu czy poza... Wszystko ma swoje dodatnie i ujemne plusy i minusy :tak: Ja z jednej strony chciałabym się ruszać z domu, a z drugiej w nim pracować. Na razie mam taką możliwość, bo mogę przepisywać wywiady dla znajomej Amerykanki. Jednocześnie po urlopie lub w czasie jego trwania mogłabym jeździć w różne miejsca i prowadzić logopedyczne zajęcia z dziećmi lub dorosłymi. Nawet myślę, by z M się tak podzielić, że jak on by wracał do domu (ok. 16), to ja bym jechała i w ten sposób Lilcia byłaby cały czas z jednym z nas. Ale to na razie plan, a co z niego wyjdzie... czas pokaże. Dlatego teraz ten "wolny czas" (dobry żart, nie :-)?) zamierzam się doedukować, wszystko przypomnieć. Właśnie dziś przyszło moje zamówienie - książki logopedyczne z zajęciami dla dzieciaków, jak Lila uśnie, na spokojnie wszystko pooglądam. No i zobaczę jakie są te Utulanki z masażykami - jutro na Lilci przetestuję, ale jestem pewna, że jej się to z czasem (jeśli nie od razu) spodoba.

No i powoli będziemy szykowali dla niej kąpiel, bo zaczyna już delikatnie marudzić. Sprytna jest, widzi, że się ściemnia, to znaczy, że czas spać. Ciekawe, jak to będzie przy niedzielnej zmianie czasu, gdy już o 16 zacznie się ściemniać. Zobaczymy, czy sobie nie poprzesuwa tych godzin :) No nic idę szykować przewijak i inne akcesoria kąpielowe. Łazienka już przyjemnie nagrzana. Ech lubię kąpiele. M z nią pływa, później ubiera i smaruje różnymi specyfikami, daje tabletki, a ja mam chwilę wytchnienia do czasu ostatniego karmienia i usypiania.

Ale już jesień nadeszła... Liście leciały z drzew jak deszcz :tak:
 
reklama
Aleście naskrobały toważyszki

Ja mieszkałam i w domu i w bloku. W bloku pierwsze 12 lat swojego życia, potem 8 w domu bo rodzice kupili i się przenieśliśmy, potem 10 w bloku juz w TZ. Wiem z czym się je obie opcje. I oboje marzyliśmy o domu z dużym ogrodem, kominkiem, wielką kuchnią i co najważniejsze z dala od miasta. Ja jestem urodzona i wychowana w dużym mieście i przyjmuję do wiadomości wszystkie plusy, ale dla mnie prawdziwe życie to grabienie liści, noszenie drewna do kominka, swój kawałek ziemi bez sąsiadów, samochodów, korków, tłumów. Wolę coś porobić w ogrodzie niż siedzieć przed telewizorem w bloku, co wielokrotnie robiłam z nudów. Zamiast chodzić na fitness w mieście a potem siedzieć na kanapie pograbić liście, odśnieżyć podjazd albo oblecieć z mopem większą powierzchnię. Oczywiście wszystko jest dla każdego, i każdy woli coś innego. My zresztą mamy ogród w którym będzie tylko trawa i drzewa. Bez żadnych dodatkowych atrakcji do ogarniania. Właśnie kończymy realizować nasze marzenie. Dla mnie miasto jest stresogenne i tylko pozornie wygodniejsze i lepsze do życia. Kiedyś nie, ale teraz duże znaczenie ma dla mnie kontakt z przyrodą, śpiew ptaków który budzi mnie co rano. Nie lubię parków pełnych ludzi, zatłoczonych autobusów, wielkich marketów. Dla mnie im mniej ludzi na km2 tym lepiej. Przed kupnem domu wynajmowaliśmy go, żeby sprawdzić czy nie siadło nam na mózg zanim go kupimy. NIe pamiętam fajniejszych miesięcy życia, mimo że byłam w ciąży, nosiliśmy drewno, nie mieliśmy ogrzewania, miałam 2cm kwadratowe blatu w kuchni, rozsypujące się ogrodzenie, brak kosiarki itd. W lutym w te największe tegoroczne mrozy TZ wyjechał, a ja sama sobie radziłam, grzejąc się kominkiem będąc w ciąży. Ale jak pod nasze ogrodzenie w dzień podeszły sarny, a w nocy słychać było ryjące w ziemi stado dzików i sowę, to czułam że jestem szczęśliwa i że to jest moje miejsce na ziemi. A mieszkamy we wsi (3000 mieszkańców) w której jest wszystko: mały supermarket, bazarek, apteka, poczta, przychodnia, kilka knajpek, pralnia z maglem, weterynarz, sklep zoologiczny, szkoła podstawowa i gimnazjum, kilka przedszkoli w tym państwowe i prywatne, warsztaty samochodowe no wszystko. A co najważniejsze mieszkamy 900 m od stacji kolejowej skąd kolejka do centrum warszawy jedzie 30min. Mamy niewielki dom (140m) i wielką piękną działkę przy samym sosnowym lesie który jest parkiem krajobrazowym. Za te pieniądze moglibyśmy kupić apartament w centrum albo na mokotowie czy żoliborzu. wybraliśmy wiejskie życie. Do pracy jeździłam tyle samo co mieszkając na ursynowie, bo korki były o wiele większe niż na obecnej trasie.

No i dlatego też nie chce mi się wracać do pracy, chciałabym pracować w domu, ze wszystkimi tego minusami.
 
PAmelcia pewnie ta odległość jest kluczową. Pewnie jest tak blisko do granicy że potrzebna jest zgoda sąsiada. Na odległość trudno to ocenić jak to rozwiązać. Albo znajdziecie architekta na miejscu kt ory wam cos podpowie albo iść do nadzoru. Może urzędnicy mają jakis pomysł.

Asia ja też chcę 3-4 dzieci ale jak będą miec styl dojrzewania po mamusi i tatusiu to lepiej mieszkamy w centrum. Ja do knajpy chodziłam średnio 4-5 razy w tygodniu impreza z powrotem taksówką co najmniej 2 razy. M był jeszcze gorszy :) a na pierwszą cało nocną dostałam pozwolenie ja miałam 16 lat. Kupa wożenia :) zresztą ja sobie mogę chcieć mieszkać w mieszkaniu (w kamienicy z 4 rodzinami nigdy w życiu w bloku) a pewnie i tak skończę w domu rodziców bo będzie się trzeba nimi zając a pusty stac nie będzie i tyle z mojego gadania. No i mam dom w gorach w ktorym mogę na dobrą sprawę spędzić poł roku pracując w domu a w najgorszej opcji wszystkie łikendy

znalazłam kurtkę dla maksaa. Sprzedający miał tyle tajnych rzeczy że oczywiscie kupiłam kilka nad programowych. Tzn licytację i mam nadzieję że mnie przebije :)
 
Ostatnia edycja:
Marta, pięknie to opisałaś dokładnie moja odczucia, też marzymy z M o takim miejscu. My mamy działkę na granicy Krakowa, 15 min od Rynku samochodem, pewnie za parę lat to będzie część Krakowa.
Miasto nie jest dla mnie nic a nic atrakcyjne, wolę po całym dniu przejść się po swojej wiosce czy lesie z psem i dziećmi niż iść do kina, albo o zgrozo do znienawidzonych przez nas centrów handlowych. Autobusu tu dojeżdżają do samego centrum, a jakby dzieć chciał wracać po 23 to i tak bym sama nie pozwoliła iść nawet jakbyśmy w centrum mieszkali.
A jesienne prace w ogródku z rodzicami, zakazane palenie liści:-D, potem pieczenie w pogorzelisku ziemniaków, ach wspaniałe wspomnienia. Zgiełku miasta nienawidzę, chociaż Kraków to taka większa wioska, raz w m -c styknie mi gdzieś wyjść.

Mam dwie koleżanki z liceum co mieszkają w ścisłym centru Krakowa, jedna na Brackiej druha na św. Jana, obie przeklinają te miejsca, brak miejsca do zabaw, ciągły zgiełk, hałas.

Moja coś wcześnie dziś zasnęła o 19, pewnie nie dośpi do 6 ale do 5 góra.
 
No mi rodzice nie pozwalali i sama nie chaciałam chodzić na imprezy w tyg jak jest szkoła i nauka. Zresztą my siedzieliśmy ze znajomymi u siebie po domach, na siatkę, na ściankę, rower a nie knajpa to najwyżej raz w tygodniu. Sama też nie będę pozwalać na takie imprezowanie w tyg, zresztą mam nadzieje, że sama będzie mieć inne zainteresowania:-D
 
Asia macie działkę, to już bardzo, bardzo dużo. My w zasadzie szukaliśmy działki, bo zależało nam na dobrej lokalizacji, no i żeby nie był to kwadrat otoczony zewsząd sąsiadami, na polu z kapustą. Gdybyśmy znaleźli równie atrakcyjną działkę pewnie byśmy się budowali sami. W zasadzie kupiliśmy dom na działce, w cenie działki, bo ona jest u nas największą wartością i finansowo i ogólnie. Każdy kto nas odwiedza mówi, że nasza działka to kąsek, to po prostu perełka. Dom mamy skromny, choć dla mnie i tak zajebisty i wypasiony :-). Także życzę Wam, żebyście jak najszybciej zaczęli realizację marzeń. Mając działkę, odchodzi wam szukanie, oraz duży wydatek.


Staś śpi już 2h, w ubranku, potargany, spocony, zażygany :-). Był tak zmęczony bo prawie nie spał w dzień, że się o 17 zaczął wściekać/ w końcu usnął w chuście o 18. Teraz śpi w łóżeczku, chyba już mu się nocne spanie załączyło. Ciekawe o której się obudzi. Będę go musiała wykąpać i przebrać jak się obudzi, bo szkoda dziecka :-)
 
Ostatnia edycja:
Ja, jako świeża mieszkanka wsi i jednocześnie posiadaczka domu z ogrodem stwierdzam, że jak dla mnie to najlepsze miejsce na ziemi. Wieś cichutka i spokojna, niedaleko las, dwa kroki do sklepu spożywczego. Największy minus, to fatalne połączenie - autobus jeździ tu 2 razy dziennie :szok: Na razie nie mam potrzeby nigdzie się ruszać (jak trzeba, to jeździmy z M i z Lilą), ale za jakiś czas chyba będziemy starać się nabyć drugie auto. Ale i tak liczę na to, że z czasem połączenia do Wrocławia będą częstsze :tak: Jeśli chodzi o dojazd do Wrocka autem, jest bardzo dobry - naprawdę szybki i nie wiem, czy nie szybszy niż, gdybym mieszkała w centrum. Wiemy, jak, którędy i gdzie przejechać, by omijać korki i żeby było szybciej. Więc nie narzekam i na to. Sąsiedzi są w porządku, pies ma wielki wybieg, a jak przyjeżdżają 2 od moich rodziców i jest jeden od mojej siostry (łącznie 4 psy), to każdy może spędzać czas wygrzewając się (jeszcze latem) na podjeździe lub tarasie, albo biegać i obszczekiwać inne psy, konie lub krowy :-D Ostatnio, jak pojechaliśmy z małą do lekarza i M pomagał mężowi mojej siostry przy remoncie, to ja z Lilą chodziłam w okolicy dworca i uliczkami bocznymi. Nadziwić się nie mogłam, jaki tam był hałas, zgiełk, wycie karetek, klaksony samochodów, głośni ludzie. Wróciliśmy do nas na wieś i w końcu cisza, spokój. Co do palącego się kominka, super, super sprawa. M niedawno w nim napalił i tak się mogę wpatrywać w te płomienie i powoli, powoli usypiać. A co do tego, że zawsze w domku jest co robić. No jest i będzie. M co chwilę coś dłubie - a tu listwy przykleja, a to uszczelnia drzwi, a to szuflady montuje i okleja. A jeszcze cała góra do ruszenia jest. A ogród? Chciałabym mieć taki pół na pół. Część trawiastą, ładnie zadbaną i część wydzieloną na uprawy - wyhodować koperek, szczypiorek, ogórki, pomidory, sałatę itp. I mam zamiar czasem się przy tym narobić, odmóżdżyć i jeszcze zarazić tym Lilcię w przyszłości. I zrobić dla niej piaskownicę, kupić huśtawkę, basenik czy co mi wpadnie do głowy. Przede wszystkim niezależność, to, że jeśli chcę posprzątać, poodkurzać, czy M powiercić, to żaden sąsiad nie będzie nam walił w ścianę. Taka niezależność jest na wagę złota. I ja bym tak mogła bez końca. Nawet fakt, że będziemy kiedyś nasze dzieci musieli wozić do centrum mnie nie zraża. Gdy chodziłyśmy razem z siostrą na imprezy, rodzice zawsze po nas przyjeżdżali (nawet o 2, 3 w nocy), gdy jeździłyśmy na zajęcia było podobnie. I ja zamierzam robić tak samo, bo wiem, że nie ma nic cenniejszego niż poczucie bezpieczeństwa ze strony rodziców, że zawsze można na nich liczyć i że przyjadą (choć pewnie nie zawsze im było z tym dobrze i komfortowo). Matko, uświadomiłam sobie, że minęły czasy beztroskich imprez i wychodzenia takiego z domu bez powodu. Zresztą już tego nie potrzebuję. Jest mi dobrze tak jak jest. Mamy fajnych znajomych, z którymi się spotykamy. Część z nich ma już dzieci, część nie ma, ale to nie jest przeszkodą do wspólnych spotkań i znajdowania tematów do rozmowy. Co chcę powiedzieć - że cieszę się z tego, jak wygląda teraz moje życie, pomimo wzlotów, upadków, lepszego i gorszego nastroju.

A jeśli o kino chodzi, to ja bardzo lubiłam i wciąż lubię wypady do kina. To, że spędzaliśmy z M fajny wieczór, wyłączając myślenie, oglądając coś na dużej sali, jedząc popcorn lub wiśnie w czekoladzie. Te 1,5 lub 2h to dla mnie był fajny czas, na który nie raz czekałam, jak na fajną atrakcję wieczoru. Za jakiś czas pewnie znów się gdzieś wybierzemy, ale to dopiero za kilka miesięcy :-D

Lilcia śpi już od ok. 18:40. Marudna zrobiła się podobnie jak wczoraj, po 18, więc została wykąpana, oporządzona, nakarmiona i wyjątkowo nie marudziła ani nic. Bardzo szybko usnęła. Teraz jestem tylko ciekawa, jak długo pośpi i kiedy wyznaczy sobie pierwszą pobudkę... Zobaczymy. A ja w końcu rozpakuję swoje książki :tak:
 
ja uwielbiam chodzić do baru, mamy swój ulubiony, wszystkich się zna, muzyka leci niezła, na kreskę można brać :-p my z mężem się śmiejemy, że na wszystkie koncerty, festiwale będziemy jeździć za dziewczynami, ładne są to trzeba pilnować :tak: tatuś powiedział, że każdego lovelasa będzie odstraszać jak al bundy, o futrynę :-D ja tam łaziłam z punkami, winiacza się piło pod sala koncertową, mąż miał włosy do ramion (nie znałam go z tamtych czasów, żałuję !) oboje dobrze wiemy, co mogą nasze ukochane dziewuchy robić :rofl2:

Marta, MieMie
ale wam zazdroszczę ! ja sobie daję czas do mojej 30,czyli jeszcze 2,5roku, żeby chociaż zacząć budowę, marzy mi się malutki parterowy domek, co by łatwo było utrzymać :tak:

Asia
ziemia to serio dużo, mąż teraz dostał ziemię, ale co z tego jak 600km od nas :-(
 
reklama
karolina, ja nic takiego nie napisałam, tylko, że ja wołałam inaczej spędzać czas i do knajp chodziłam tylko nie w tyg.

Marta, irisson, no ta działka jest fajna, na spadzie, obok rzeczki na granicy z Ojcowskim parkiem narodowym, nawet Unia wybudowała obok rzeczki taki kompleks boisko, miejcie na grilla no fajnie tam jest tylko trzeba by się z sąsiadem dogadać bo działka jest b długa a wąska, on wziąłby górę, a my dół i wszyscy byli by happy.

irosson, ja byłam skatówa:-D, a w liceum mieliśmy nawet JabolGang klasowy, ja byłam przewodniczącą sekcji żeńskiej, mój M był moim ochroniarzem. Próbowaliśmy raz w tyg calą paczką wina nie droższe niż 10 zł:-D
 
Ostatnia edycja:
Do góry