reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Sierpień 2012

dawaj np po 30ml godzinę przed posiłkiem, mniej a częściej :tak: jak pediatra nic nie widziała, to czyli ok ;-) a może na Marysię pogoda tak działa? albo skoki rozwojowe?
 
reklama
cornelka, irisson dzięki za rady :). Tak będę robiła, godzinę po albo przed posiłkiem wcisnę jej co się da wody. Tuż przed u nas odpada, bo i tak mamy ograniczone objętościowo posiłki przez "profilaktykę antychlustaniową", jak jeszcze mniej zje, to mi padnie maleństwo w końcu ;).
A nuż się okaże, że byłam złą matką i zamęczałam spokojne z natury dziecię doprowadzając je do ostateczności? :(

Maryś padła na spacerze, koło 13, po 15 min. wrzasków i śpi do tej pory...o_O Chyba muszę z nią codziennie o tej porze chodzić na powietrze, bo widzę, że jej ten czas służy. Jak wychodziłam o 15-16 cały czas na zewnątrz, jak się nie pruła, to czuwała i obserwowała świat z oczami jak 5 zł.
 
Ostatnia edycja:
Aia ah zapomniałam, a jak Mała mniej chlusta?

Tak :)! Udało się nam tak zbilansować częstotliwość posiłków (co max. 3 godz.), ich objętność (max 120 ml.ale zwykle nie więcej niż 90 ml zjada), ilość odbić (3 w trakcie jednego karmienia, średnio co 40 ml.), smoki (ostatecznie optymalny okazał się Avent), warunki karmienia (względny spokój), że w zasadzie problem został wyeliminowany. Chlusta jeszcze czasem jak przesadzę z objętością porcji "na raz", albo w nowych miejscach, czy przy nowych ludziach kręcących się wokół, a tak to naprawdę sporadycznie.
A sytuacja wesoła nie była, bo przecież kilka razy dziennie wyrzucała z siebie niemal całą treść posiłku, ustami, noskiem, strasznie się męczyła a my razem z nią :(
Naprawdę wielka ulga widzieć, że jest jej lepiej.
 
Ostatnia edycja:
Aia podejrzewam, że wesoło nie było :confused: super, że się udało opanować :tak:

jestem tak zmordowana, że oczy mi się zamykają, ale jak się położę, to zasnę, a Laura dzisiaj gotowa dom podpalić :no: dobrze, że Nina dzisiaj je i śpi ;-)
 
Poza tym czuję się przykuta do domu i jakaś nędzna. Nie bardzo mam jak wyjść gdziekolwiek do ludzi, bo mała się pruje stanowczo zbyt często, nie bardzo też jest z kim, nie mam komu się wyżalić do tego, bo znajomi bezdzietni nie ogarniają "kupek i zupek", mama dostaje szału na każde moje chlipnięcie i zawsze jest moja wina, męża zadręczam, ale ile można...W końcu chłopina weźmie nogi za pas i nawieje od wiecznie utyskującej jędzy w dresach i klapakach...:/ Czuję się nieatrakcyjna, niezaradna i generalnie do bani.

Aia, ja jakoś też tak podobnie się czuję i moja mama podobnie jak się pożaliłam, zamiast mnie pocieszyć i powiedzieć że jestem dzielna - to że tak to już jest itp.

co do psa - nie martw się, moje też zaniedbane, i też miałam myśli o oddaniu... spacery kiepskie przy wózku i w okolicy domu, o ile w ogóle wyjdę i je wezmę (nie wychodzę super często a ostatnio zwykle biorę psy pojedynczo). ostatnio pożyczyłam dla Jumpera kolczatkę, na próbę. na psich forach by mnie zlinczowano... niby nie miałam jakichś większych problemów ale potrafił pociągnąć przy przechodzeniu przez drzwi lub zjeżdżaniu ze schodów i po prostu nie chce mi się z nim użerać i postanowiłam sprawdzić czy kolczatka coś da. szarpnęłam go dosłownie kilka razy, zapiszczał ale nie obraził się na mnie no i zmiana niesamowita - pies drepcze grzecznie przy wózku na luźnej smyczy, oczywiście puszczam go gdzie tylko się da i wtedy sobie goni (zwykle orbituje wokół wózka z durną miną i wywalonym jęzorem) - ale w takie miejsce gdzie można puścic psa trzeba jakoś dojść... na razie jestem zadowolona i nie uważam że dręczę psa. tylko trzeba wiedzieć jak tej kolczatki użyć bo ona sama w sobie nie jest sposobem, tylko narzędziem szkoleniowym że tak powiem. u nas po prostu po kilku krótkich korektach jest na szyi i jest do niej przypięta luźna smycz i tyle...
No i tłumaczę sobie że teraz jest akurat tak, ot trudny okres w życiu psów, gdybym je gdzieś oddała to nigdy nie miałabym pewności że mają lepiej niż u mnie, psy będą żyły przecież jeszcze wiele lat, dzieci szybko podrosną, psy też z wiekiem się zmieniają i poważnieją (moja suka spoważniała jak miała prawie 5 lat... pies ma na razie trzy). Tłumaczę sobie że kiedyś będzie lepiej, jakoś przetrwamy trudny czas i nic się psom nie stanie jak przez jakiś czas poleżą więcej na kanapie... niedługo będą się bawić z dziećmi, dotrzemy się ze spacerami i będzie OK
 
irisson, ale czym innym jest oddział takich Maluszków ledwo narodzonych którym ratowane jest zdrowie lub życie, a czym innym oddział szpitalny dla niemowlaków (chyba do 2 roku życia tam przyjmują). Według mnie to te pielęgniary powinny były się zaopiekować tym Maluszkiem, bo na pewno rodzice mówili im, że muszą na chwilę wyjść. Ja, tak jak pisze k4rol4, w życiu bym Tymka samego nie zostawiła :no:. A co dopiero jakby był starszy i świadomy!!:szok: Nie ma takiej opcji. No i tak robiłam – jak nie spał to nawet nie sikałam i nie jadłam (bo trzeba było wyjść na dłużej z Sali wtedy) tylko czekałam na M :-D albo czekałam aż zaśnie i ktoś z sali będzie mógł rzucić na niego okiem.
Aia, Tymek był odwodniony bo przez 2 tygodnie robił rzadkie kupy kilka razy dziennie. Ostatnie kilka dni przed szpitalem robił ich 6-7 i były już takie, że dosłownie można było je przelewać z lewej na prawo bujając pampersem. Nie odwodnił się dlatego, że nie był dopajany. Nawet mu przez poprzedzające szpital 3 dni podawałam wodę do picia. Tak więc jak Mania nie ma biegunek to chyba to nie powód odwodnienia tylko charakterku :-D.
A jeśli chodzi o dopajanie to też pytałam o nie panią diabetolog w szpitalu (jedna z niewielu równych babeczek tam :tak:). Mówiła, że dziecko takie jak Tymek (3 miesiące) można spokojnie po trochu dopajać co drugi posiłek. Tak po 30-40ml. Średnio na dobę około 100ml. Wszystko oczywiście zależy od tego, czy może się mu chcieć pić (gdy jest ciepło), czy niekoniecznie. No i mówiła, że lepiej podawać herbatkę lub wodę tak pomiędzy posiłkami.
Tak jak pisze irisson można sprawdzać ciemiączko. Ale u nas w czasie biegunki, w szpitalu i już teraz, kiedy problem pokonany, to ciemiączko jest cały czas takie samo :baffled:. Z resztą… W środę byłam u naszej pani pediatry i sprawdzała ciemiączko. Nie mówiła, że coś z nim nie tak… Ale skierowanie do szpitala dała, bo nie była w stanie powiedzieć skąd takie kupy brzydkie.
Aia, super że sami swoimi sposobami poradziliście sobie z ulewaniem. Ciężka praca za Wami, naprawdę :tak:. Można też zagęszczać mleko lekko Nutritonem. Ale nie według przepisu z pudełka. Tam bzdury piszą i chyba producent sam nie sprawdzał co się robi z mlekiem jak się doda Nutritonu tyle ile oni piszą. Był na sali z nami chłopczyk który też ulewał i rodzice podawali mu mleko zagęszczone Nutritonem i mówili, że super działa. I faktycznie – jak tylko raz ojciec z rozpędu zapomniał mu dodać go do mleka, to Bąbel chlusnął na pół metra po jedzeniu :-D. A jak dostawał mleko z dodatkiem – to nic się nie działo :-).
irisson, z karty wypisowej: rozpoznanie - nieżyt jelitowy, przejściowa hypogammaglobulinemia - do dalszej obserwacji. Znaczy się zakażenie górnych dróg oddechowych :-p. Prawdopodobnie te problemy (i wcześniejsze przeziębienie i późniejsza biegunka) były spowodowane małą przypadłością Tymka - coś jest nie tak z jego układem immunologicznym. Na nasze szczęście przez przypadek tego dnia kiedy przyszliśmy do szpitala, dyżur na oddziale miała nasza pani doktor z poradni patologii noworodka. Skojarzyła, że po ostatniej wizycie zleciła Tymkowi badania immunologiczne z krwi. No i wyszły kiepsko. Ma duży niedobór immunoglobuliny IgA i trochę niski poziom IgG. A niedobór IgA może skutkować właśnie częstymi chorobami dróg oddechowych i problemami z jelitami. No to mamy powód problemów :dry:.


Dziewczyny, mam do oddania całe duże opakowanie Bebilonu 1. Czy któraś krakowska mama podaje dziecku zwykły Bebilon? Otwarłam akurat w dniu, kiedy poszliśmy do szpitala i nie zdążyłam nawet 1 posiłku Tymkowi zrobić :dry:. A teraz przeszliśmy na Bebilon Pepti i mi się zmarnuje całe pudełko, a szkoda by było. Któraś chętna? Albo może znacie kogoś, kto używa Bebilon 1 i przydałaby mu się paczka. Otwarta w dniu 04.10.2012 :-).
 
Ostatnia edycja:
Mam dzisiaj mega fatalny dzień. Rano znalazłam martwe kocie dziecię w ogródku, jeszcze wczoraj żył... Prawdopodobnie umarł z wyziębienia, dopiero dzisiaj zrobiłam dla nich budkę a w nocy było koło 0... ryczę cały dzień...
 
Dzag ja też byłam na takim oddziale, ale chirurgii dziecięcej jak Laura miała pół roku, bo mieliśmy RTG kontrolne, to mnie opieprzyły, że boku łóżeczka nie miałam zabezpieczonego :-p dobrze, że Was zdiagnozowali, oby Tymek nie musiał tam wracać :tak:

a tak myślałam o tych rodzicach, mogło być tak że przyjechali razem, myśleli, ze nie zostaną w szpitalu, a może w domu drugi bobas czekał np z sąsiadką i musieli razem jechać, jedno do dziecka, drugie po rzeczy? ja tam wierzę w rodziców, nie byli by tacy bezduszni :tak:
 
reklama
Dzag przykro mi z powodu Tymka,Biedaczek:no:
Aia, Olga widze ,ze nie jestem sama...Mam podobnie...Tez sie tak czuje,a do tego kilka gratisow w postaci problemow...
Nie wiem co zrobic...Moze mi ktoras z Was doradzi,bo mi juz nerwy siadaja od tego wszystkiego:no: Zaczelam studia zaoczne 1,5h drogi autobusem od mojego miasta.Niby okey,ale praktycznie caly piatek,sobota,niedziela(jedynie pozny wieczor i noc bylam w domu) mnie nie bylo,padalam na twarz jak wracalam.Wpitek znow jade na wyklady,znow caly pt i sobota zawalona. Ledwo sie zaczelo a ja mam dosyc.nie wiem czy tylko ja tak mam,ale to chyba nie dla mnie:-:)-( Mysle zeby zrezygnowac i chodzic tu u mnie na studium(studjow nie ma tu o tym kierunku,wogole ze studiami do bani u mnie w miescie),tylko juz widze rodzinke,ich miny i krytyke jak powiem ,ze zrezygnuje:-(
Do tego M ostatnio non stop pracuje,remont stoi w miejscu ,a ja nadal mieszkam u mamy...i zaczyna sie miedzy nami juz maly spor:-(
Jeszcze dzis Maly marudzil pol dnia,chyba kolki:no: jak jutro bedzie powtorka ,ide do lekarza,niech cos poradzi na to kurcze,bo szkoda dziecka tak sie meczy...Mysle tez o przejsciu na mm...
Generalnie zwalilo mi sie wszystko na glowe i mnie dol jakis przez to ogarnal...:-(
 
Do góry