ojej dziewczynki ja widzę że tu jakieś ponure nastroje panują... czyli ze mną nie jest tak źle... nie martwcie się niczym, będzie co będzie, nie ma się co stresować... heheh i kto to mówi. ja się sama nieraz stresuję ehhh...
choć ostatnio trochę mi odpuściło.
wczoraj rano wymyśliłam sobie że chcę szafę. wielką, największą jaka się nam zmieści obok łóżka w sypialni. do tego wymyśliłam zmianę łóżka - na węższe żeby się większa szafa zmieściła
o dziwo mój mąż zamiast skrytykować moje nagłe pomysły, wizje i zachcianki - zaraz po wstaniu złapał za metr i zaczął czynić stosowne wyliczenia
łóżko wyszło nam na 140 (teraz mamy 160), a szafa na 185cm. tyle że ja zażyczyłam sobie wysoką na 240cm (przy moim metrażu każdy centymetr musi być wykorzystany), no i na necie ani w sklepach nie znaleźliśmy nic odpowiedniego, tzn w agacie tylko jedną, nawet fajną (bo od razu przejechaliśmy się po całym mieście za tą szafą, zeszło nam kilka godzin, a z naszą Natalią to była masakra
ja z brzuchem, maż z tą pociętą ręką a dziecka było wszędzie pełno...) no i może weźmiemy tą z agaty - chyba że się okaże że w podobnej cenie można zrobić na zamówienie. zna któraś z Was jakiś sklep który fajnie robi meble i niedrogo? (choć wysyłka takiej szafy też niestety sporo kosztuje...) - nastawiamy się na wydatek około 1500zł...
jak czytam Wasze posty to dochodzę do wniosku że dobrze że nie mam jeszcze wszystkiego gotowe - nie mam absolutnie czasu na odliczanie dni do porodu, nie mam wahań czy chciałabym już czy nie, nie mam czasu się bać
i wiem już że wszystko gotowe na pewno nie będzie więc odpuściłam sobie i dałam na luz zupełnie -
MieMie - my się chyba rozumiemy, nie?
widziałam że pisałaś podobne przemyślenia, odnosząc się do mojej sytuacji
ogólnie czuję się szczęśliwa, jestem zadowolona z tego co jest, cieszę się tym co mamy, ogromnie pomaga mi mąż który też jest spokojny i wyluzowany - i wiem że jak pójdę do szpitala, choćby nagle i już - to on się wszystkim doskonale zajmie, zorganizuje coś z Natalią, i po tych kilku dniach wrócę do przygotowanego na nasze przyjście domku bo on się wszystkim zajmie.
z ogromną uwagą czytam posty
Doti - kochana, ja ciągle trzymam za Ciebie kciuki, żeby Ci się układało, żeby w końcu coś się w Twoim życiu zmieniło, żeby Luizka była grzecza, mąż pomagał a teściowa to najlepiej gdzieś wyparowała w kosmos... jesteś niezwykle dzielna że z wszystkim sobie radzisz i mimo wszystko z Twoich postów czuć poczucie humoru mimo że tak Ci ciężko... życzę Ci jeszcze więcej siły, żebyś w końcu postawiła się tej teściowej i pokazała jej jak twardą jesteś kobietą i że nie dasz się przez nią tłamsić...
kakakarolina - a skąd to małowodzie..? dobrze że jesteś w szpitalu, trzymam kciuki żeby raz-dwa było po wszystkim i żebyś się już więcej nie stresowała :*
MieMie - trzymam kciuki za psiaka, co też to mu się teraz nagle porobiło? biedaczek... współczuję tych telefonów które tak Cię denerwują... do mnie na szczęście nikt nie dzwoni i nie wypytuje, nawet jak jakaś kumpela na fb napisze czy rodzę (wczoraj dwa pytania równocześnie mi na ekranie wyskoczyły) - to się śmieję i odpowiadam że jeszcze nie rodzę - bo nie mam czasu
a co do męża i jego podejścia - mój znosi wszystko ze stoickim spokojem, nawet moje postękiwania jak mnie coś czasem zakłuje, wiem że jak się akcja zacznie to też będzie spokojny i będzie mnie wspierał, nawet jak się będzie denerwował to nie da tego poznać po sobie, tak było poprzednim razem a teraz już przecież mniej więcej wie czego się może spodziewać, nawet jak ja mówię że się boję że się coś pokomplikuje, że przy porodzie nie zawsze idzie tak hop-siup - to on mi na to żebym przestała gadać głupoty i się stresować niepotrzebnie bo będzie dobrze i już... kochany
no, wypiłam kawkę, dziś muszę trochę porobić - zaraz muszę lecieć gdzieś do biedronki bo moje dziecko ma na tyłku ostatnią pieluchę (jak strzeli kupę to ją chyba w babydream swimmers przebierzemy
) - i potem postanowiłam W KOŃCU torbę spakować i pomyśleć czego jeszcze mi w niej brakuje
a potem wizyta u lekarza. zobaczymy co tam maleństwo w brzuchu wyprawia
a potem jeszcze zawiozę wielką pakę kocy do schroniska, i nieużywaną torbę ciuszków oddać koleżance - znów się trochę więcej miejsca w domu zrobi. a potem może się przyjrzę ciuszkom które mam - bo sama nawet nie wiem czego mi jeszcze brakuje.
piję teraz kawę z apapem bo obudziłam się z kontynuacją migreny, mąż z Natalią jeszcze w łóżku, a zacząć muszę od zlewu pełnego garów, no ale na pewno będzie dziś miły dzień, jakoś tak czuję
acha - u nas zimno, od 3 dni koło 15 stopni i deszcz nieraz pada - ale uwierzcie - strasznie mi to odpowiada
tak świeżo się czuję i rześko. jakoś pasuje mi każda pogoda
miłego dnia dziewczynki, spokoju, realizacji zamierzeń i powodzenia rodzącym!
Marcia, Błonka, ilovesummer - gratulacje
)) nie gratulowałam też
Exotic i trzymam kciuki za
Nataszkę no i za
Karolinę!