Mart81
Fanka BB :)
Cześć dziewczynki,
dopiero dopadłam do kompa. No więc wczoraj wieczorem pojechaliśmy na polankę w Powsinie rozpalić ognisko i chyba po raz ostatni przed porodem posiedzieć ze znajomymi w plenerze. Ja samochodem, tz rowerem i reszta także. Po fajnym wieczorku myślałam że będę dobrze spała, ale gdzie tam. Pomęczyłam się do 1:30, wstałam na kakao i potem po powrocie do łóżka i znowu bezskutecznej próbie uśnięcia, zaczęłam czytać język niemowląt. Jakoś po 3 odłożyłam i chyba szybko zasnęłam. Ale o 7 budzik bo miałam an 9 USG.
Więc ledwo co wstałam, kawa, prysznic i przed 8 wyjechałam.
W szpitalu jakoś dzisiaj cicho, pusto, 9.10 byłam już po. Nie wchodzę na Wizyty, bo nie mam o czym pisać, USG szybkie w zasadzie tylko kontrola wód i waga - Młody waży 3kilo (plus, minus), więc jestem zadowolona. Bo nawet margines w górę jest do przyjęcia, chyba nie noszę w sobie jakiegoś kolosa. Cieszy mnie to. Poza tym wody w normie. Mam czekać na poród i tyle.
Po szpitalu podjechałam do biura, bo się stęskniłam a to bardzo blisko. Posiedziałam z dziewczynami, bardzo dobrze mi to zrobiło. Wracając do domu zahaczyłam o włoskie delikatesy i kupiłam pyszną mozzarellę z bawolego mleka. No i zjedliśmy sobie z pomidorkami i bazylią na obiad.
No i jestem padnięta, zasnęłam nawet na pół godziny, ale obudziłam się mokra, włosy mokre, cycki, plecy. Masakra.
TZ pojechał i wraca w niedzielę. Jutro jadę do mamy na weekend, żeby nie siedzieć samej.
I już nie wiem co miałam napisać. Brzuch mi szaleje. Padam na ryj z upału i zmęcza ogólnego.
widzę że u Was ogólnie to samo. Kiedy my wreszcie wszystkie urodzimy, ja się powieszę niedługo
dopiero dopadłam do kompa. No więc wczoraj wieczorem pojechaliśmy na polankę w Powsinie rozpalić ognisko i chyba po raz ostatni przed porodem posiedzieć ze znajomymi w plenerze. Ja samochodem, tz rowerem i reszta także. Po fajnym wieczorku myślałam że będę dobrze spała, ale gdzie tam. Pomęczyłam się do 1:30, wstałam na kakao i potem po powrocie do łóżka i znowu bezskutecznej próbie uśnięcia, zaczęłam czytać język niemowląt. Jakoś po 3 odłożyłam i chyba szybko zasnęłam. Ale o 7 budzik bo miałam an 9 USG.
Więc ledwo co wstałam, kawa, prysznic i przed 8 wyjechałam.
W szpitalu jakoś dzisiaj cicho, pusto, 9.10 byłam już po. Nie wchodzę na Wizyty, bo nie mam o czym pisać, USG szybkie w zasadzie tylko kontrola wód i waga - Młody waży 3kilo (plus, minus), więc jestem zadowolona. Bo nawet margines w górę jest do przyjęcia, chyba nie noszę w sobie jakiegoś kolosa. Cieszy mnie to. Poza tym wody w normie. Mam czekać na poród i tyle.
Po szpitalu podjechałam do biura, bo się stęskniłam a to bardzo blisko. Posiedziałam z dziewczynami, bardzo dobrze mi to zrobiło. Wracając do domu zahaczyłam o włoskie delikatesy i kupiłam pyszną mozzarellę z bawolego mleka. No i zjedliśmy sobie z pomidorkami i bazylią na obiad.
No i jestem padnięta, zasnęłam nawet na pół godziny, ale obudziłam się mokra, włosy mokre, cycki, plecy. Masakra.
TZ pojechał i wraca w niedzielę. Jutro jadę do mamy na weekend, żeby nie siedzieć samej.
I już nie wiem co miałam napisać. Brzuch mi szaleje. Padam na ryj z upału i zmęcza ogólnego.
widzę że u Was ogólnie to samo. Kiedy my wreszcie wszystkie urodzimy, ja się powieszę niedługo