Ja dzisiaj to marzę, żeby ten dzień się skończył… Rano: trachnięta opona w aucie mojej mamy, a że musi nim dojechać do pracy to nerwówka była. Na szczęście koleżanka ją zabrała. Z opony zostały wielkie nici i teraz, żeby było w miarę sprawnie, trzeba by wymienić dwie opony z przodu. Kolejny nadprogramowy wydatek :/
Potem ewakuacja w naszym bloku, bo zapaliła się instalacja, akcja strażacka… Na szczęście wszystko uspokojone. Pierwsze za co złapałam jak kazali wychodzić z domu to karta ciąży i dokumenty.
Do tego mam straszną chandrę. Nie znoszę swojego ciała. Bardzo chciałam dzidziusia i kocham to maleństwo do granic możliwości, już bym chciała, żeby było z nami, ale przerażają mnie te rozstępy na udach, nogach i częściowo na brzuchu. Do tego ten cellulit cholerny i waga, która po dzisiejszej wizycie mnie dobiła najbardziej :/ jak sobie pomyślę, że został jeszcze ponad miesiąc, a w tym czasie dalej będę rosła, to po prostu jestem załamana… ;(((( boję się co to będzie po porodzie, czy uda mi się zejść do wagi sprzed ciąży. Trudno mi znieść, że ani cellulit ani te durne rozstępy nigdy ze mnie nie zejdą. W moim przypadku nie pomogło nawet kilkukrotne smarowanie się w ciągu dnia tymi wszystkim kremami przeciw rozstępom. Masakra jakaś… do tego mam wyrzuty sumienia, że tak o tym myślę i tak się czuję, bo przecież najważniejsze, że dzidzia będzie zdrowa…
Irrison – super masz tą kołyskę, Kołderka też prześliczna!
ja już też nie mogę się doczekać, kiedy moje łóżeczko dojdzie, skręcimy je i ładnie opatulimy w pościel
Dzag, a co właściwie z owoców możesz jeść??
Juditka – wózek super
rozśmieszają mnie te małe kółeczka z przodu, ale tak pozytywnie oczywiście
będziesz musiała zdać relację, jak się sprawdza na drodze