W kwestii rozszczepu - to wszystko na poziomie podejrzeń. Nasza dr mówiła mi o nim. Do małego mieli przyjsc chirurdzy na oddział, ale jak byli w dyspozycji to akurat mały nie był w stanie do konsultacji (bo gorączka, albo znowu po wymiotach). Potem nasza dr wyjechała na kongres, dziecko zostało przekazane innej dr do prowadzenia i..sprawa konsultacji się rozmyła.. Było tyle innych ważnych problemów, że przyznam, mi ta kwestia tez jakoś umknęła.. Dopiero teraz..dlaczego takie problemy z wymiotami, z mową.. mamy ino repetycję "ma", ale to nie gwaorzenie, gaworzenie jest świadome. Ten rozszczep trzeba operować, najlepiej do 1 roku życia. Inaczej problemy z jedzeniem będa b długo trwały a mowa nigdy nie bedzie poprawna. Nie wiem sama, ale nie wyobrażam sobie kolejnej operacji po ostatnich problemach na stole op.. Dobra, nic teraz nie wymyslę. Trzeba się modlić, żeby chirurdzy dali radę wcisnąć Franka na konsultację na tego 2.09.
Wiecie, jak Fr jest w szpitalu to jest tyle spraw do omówienia, ze czasem te najmniej ważne umykają.. Wtedy najwazniejsze było zbicie kreatyniny we krwi zeby mu nerki nie wysiadły.. a on nie pił jeszcze.
Dobra, kurcze, nie smęce Wam tu. Bo zaraz wyjdzie mi wywód na stronę