Cześć dziewczynki:-) ale się rozpisałyście:-) chyba z godzine mi zajęło nadrobienie zaległości;-) :-)
My juz jesteśmy po przeprowadzce, mebelki poskrecane, ciuszki poukładane, mieszkanko posprzątane:-)
pozostały jeszcze karnisze i firaneczki d powieszenia, zeby było juz całkiem jak w domku:-) a juz myslałam, że z tych pudeł to sie nigdy nie wygrzebiemy
Kira ja na Twoim miejscu nie lekceważyłabym tych bóli i skonsultowałabym to z jakims lekarzem skoro Twojego nie ma.Ja wylądowałam w szpitalu na 5 dni chociaz miałam w sumie niewielkie skurcze a co dopiero jak bóle są az tak silne, że ze łzami wstajesz z łozka.Jakoś nie wydaje mi sie, że to rozciaganie macicy, nawet przy gwałtownym wzroscie dziecka, miało byc az tak bolesne.Co prawda ekspertem nie jestem bo to mojha 1 ciąza ale chyba lepiej dmuchac na zimne.
Sylwia z tego co widze, to z nas wszystkich chyba najbardziej szalejesz z zakupkami:-) ;-) ale ja to akurat popieram bo tez lubie miec wszystko wczesniej przygotowane.Sama sie wybieram razem z mezem na wieksze zakupki do hutrowni, żeby juz kupic wszuystko na raz co nam brakuje.W koncu czeka mnie jeszcze wielkie pranie, prasowanie i układanie wszystkiego a wiadomo, że jak sie zaczną upały to juz nie bedzie to takie łatwe.:-(
Co do grzeszków to ja tez sobie od czasu do czasu pozwalam na cole, fryteczki czy cos smazonego lub ostrego.Zrezygnowałam tyklko ostatnio z kawki na rzecz INKI, a co do lodów to po prostu nie potrafie sobie odmówic tej przyjemności.:-) ;-) Cała zime wcinałam litrami loziki i teraz tez ciezko mi sie jest tego wyrzec
Jestem tego zdania, ze owszem musimy o sibie dbac ale bez przesady, przeciez nasze dzieci musza popróbowac roznych smaków, zeby rzeczywscie njie były pozniej takie wychuchane.;-) :-)
Jeszcze tylko o szkole rodzenia.Jak juz kiedyś pisałam, wybieramy sie tam raem z mezem w czerwcu, bo bardzo chcemy sie czegos dowiedziec o przyszłych obowiazkach a akze o porodzie.Licze ze dzieki temu mój Marcin sie bardziej oswoi z rolą ojca a takze samym porodem, skoro chce mi przy tym toważyszyc:-) ;-)
Madziara współczuje z tą zalana kuchnią.My teraz teraz mielismy taka przygode na tym mieszkanku,tyl, ze to my bylismy ta strona która zalała sasiadów a wszysko prez to ze kobieta która nam wynajmuje mieszkanie chciala zaoszczedzic i zamiast wezwac fachowcow do podłaczenia wody w kuchni to wziela swojego znajomego, ktory tak naprawił wszystko,z erano sasiezi pływali i my zreszta tez:-( ale na szczescie udało sie to jakos szybko załagodzic i jest jak na razie ok.
NO dobra bo tak sie rozpisałam, ze pewnie nikomu sie nie bedie chjciało tego czytac.
Zycze wszystkim miłego łikendziku i wypoczynku, chociaz pogoda nie sprzyja.U mnie pada deszcz i jest paskudnie.