Wczoraj Paula pobila rekord: spala 'na spacerze' (w wozku przy otwartym oknie, bo pogoda byla paskudna)
5 godzin! Zwykle spi 3, czasem przedluzala do 3,5, a tu 5
. Kilka razy chodzilam sprawdzic, czy oddycha.
Balam sie, czy w nocy bedzie chciala spac, ale bylo normalnie
Sylwia i znow musze napisac, ze u mnie jest b. podobnie. Jeszcze przed urodzeniem dziecka postanowilam, ze nie bedzie z nami spalo, bo to niehigienicznie a pozniej trudno odzwyczaic. Przez pierwsze 3 miesiace mala spala w lozeczku i wstawalam po nia do kazdego karmienia (3-4 razy, czasem 5 w ciagu nocy). Bylam nieprzytomna, ale karmilam ja przez kapturek i nie moglam na lezaco, do tego prawie za kazdym razem Paula robila kupke, wiec i tak musialam wstawac. Ale kiedy odrzucila kapturek i ssala sama piers a ja kolejny raz zasnelam na siedaco z dzieckiem na reku postanowilam wziac ja do lozka. Teraz spi w lozeczku do polnocy a pozniej juz ze mna. I nie zaluje. Dziecko jest szczesliwe a ja wreszcie jestem w miare wyspana. Niestety zbliza sie koniec tego dobrego, bo odstawiam Paule od piersi i bedzie musiala wrocic do lozeczka na cala noc. Czuje, ze nie bedzie latwo...