Witajcie
Dziewczyny, ja już lepiej się czuję. Oczywiście mam napady gorszego nastroju ale powiem Wam , że mam taki luz psychiczny , że mnie już nikt nie oszukuje, że sobie sama w domku posprzątam to mam czysto
nikt nie krzyczy, nie przeklina (mój mąż co słowo to k... , odkąd poszedł do pracy) mam taki spokój, czy to normalne że ja nie tęsknie za nim? Oczywiście żal mi dziecka , że tatuś się okazał nieodpowiedzialny ale sądzę że będzie miał z kogo brać wzorce bo nie obraca się w towarzystwie samych kobiet . (dziadek, brat , kuzyn - wszyscy pomagają ) Boję się tylko tego, czy ze wszystkim sobie poradzę i czy dam rade finansowo. Szukam lepszej pracy ale nie ma wielu ofert na internecie - z mojego miasta. Troszkę smutno wieczorami ale i tak jest lepiej niż jak byliśmy razem (on był bardzo nerwowy przez ostatni rok i mnie się to udzielało, miałam ciągły stres) . To bardziej był mój lokator niż mąż, a on teraz mi strasznie dokucza we wszystkim, chyba mnie nienawidzi , że go zostawiłam , ale ten związek umarł chyba już rok temu. Może go to dotknęło że to ja odeszłam a nie on powiedział ostatnie słowo, i że widzi , że ja wcale nie płacze i nie wyje do księżyca nocami tylko żyje spokojnie i sporo się uśmiecham
Jutro jeszcze do pracy, pojutrze mały do przedszkola a ja jadę do ciuchlandu na polowanie
po 14 przyjeżdża chrzestna Fifiego i idziemy we dwie zrobić mu niespodziankę i odbierzemy go z przedszkola