Trudno powiedzieć czy mój partner się interesuje. Przez te 3 miesiące walczylam o to żebysmy byli ze sobą. Rzuca fochy i popada ze skrajności w skrajność. Na wieść o ciąży szalam ze szczęścia, a tydzień później się rozstaliśmy; 2 miesiący ciszy, nieodbierania moich telefonów, brak zainteresowania kiedy w 8 tyg leżalam w szpitalu z początkami poronienia.W ostatnich 2 tygodniach zaczęliśmy się spotykać i byly to bardzo dobre spotkania, rozmawialiśmy o skzole rodzenia, wózkach, haha nawet wspólnym weekendzie itp. więc mialam nadzieję, że wrócimy do siebie. 2 dni temu zadzwonilam że mam straszne bóle i coś się dzieje z brzuszkiem, a on olal to tylko poinformowal mnie telefonicznie że przemyślal sobie temat i nie będziemy razem ani teraz ani nigdy i że mnie nie kocha. Od 2 miesiąca ciąży muszę leżeć, bo wskutek stresu ciąża jest zagrożona. Wcześniej pracowalam, dobrze zarabialam, a teraz muszę żyć za 900 zl, z czego sam kredyt miesięcznie kosztuje mnie 3 tys, nie mówiąc o kosztach życia.Napisalam mu sms że musimy się spotkać żeby w takim razie zalatwić kwestie formalne, bo przez 3 miesiące jestem zdana sama na siebie, a decyzja o dziecku byla przecież wspólna. Odpisal że spotka się w przyszlym tygodniu.W tzw międzyczasie doszlam do wniosku, że może szkoda czasu na rozmowy z palantem, wyczytalam że w ciąży przysluguje od partnera pomoc w utrzymaniu matki dziecka (chodzi o związku niemalżeńskie) przez 3 miesiące z automatu lub dlużej z uwagi na sluszne przyczny. Chcę więc oddać sprawę do adwokata żeby zacząl ponosić odpowiedzialność skoro nie chcial nawet próbować walczyć o nas. Co Wy na to?