Dziewczyny…
Moja ciąża to jakiś koszmar. Najpierw sytuacja z ex, potem śmierć przyjaciela, a dziś…Dziś dowiedziałam się, że kolejny kumpel umarł. Ja w to po prostu nie wierzę. Wszystko, co najgorsze spotyka mnie właśnie w ciąży. Aż się boję pomyśleć, co się jeszcze może przydarzyć. Już mnie chyba nic nie zdziwi. Życie to k.urwa…Myślę tak od marca, od śmierci osoby, która mnie wspierała. Teraz moja nienawiść do życia, do losu się wzmożyła. Czuję bezsilność, złość. Nie mam wpływu na niektóre rzeczy i to mnie przerasta. Śmierć gości w moim życiu ostatnio coraz częściej i w dodatku przeplata się z oczekiwaniem na nowe życie…Śmierć, życie…To takie banalne. Nie będę już chyba w najbliższym czasie pisać na forum, bo moje posty byłyby przepełnione nienawiścią do losu, pretensjami…Znowu pomyślałam o tym, czemu jedni ludzie umierają, a INNI żyją sobie w najlepsze, ranią, sieją zło… Mam 20 lat, wiem, że istnieje takie zjawisko jak śmierć i że jest dość powszechne, ale jeszcze nie przywykłam do tego, że umierają moi rówieśnicy. Jeszcze się na to nie godzę…Chce mi się wyć. Chyba dziś nie zasnę, nie chcę, bo wiem jakie myśli miałam w marcu przy okazji poprzedniej śmierci i wiem, jakie będę mieć teraz.
Nie chcę już nigdy w życiu być w ciąży. Podświadomie wydaje mi się, że przy kolejnej ciąży też zdarzy się coś tak tragicznego…
Od paru miesięcy wiem, że najważniejszy nie jest związek, to, czy mam przy sobie męża, czy nie. Ważne jest zdrowie, bo dzięki niemu można przez wszystko przejść. Nie jestem słabą kobietką, która nie da sobie rady bez faceta. Dam sobie radę. Tylko nic nie przytłacza mnie tak, jak choroba i śmierć. Bo to są najgorsze zjawiska na świecie…Nawet problemy z exem wydają mi się takie błahe teraz…A poród…Porodu też się nie boję. To tylko ból. Zacznie się i skończy.
Żegnam się na jakiś czas, nie potrafię już tu pisać, bo wiem, że moje posty nie byłyby na temat, a Wy macie trochę inne zmartwienia w porównaniu do moich obecnych…Będę jednak informować co u mnie te dziewczyny do których mam kontakt i one w razie czego napiszą, że już urodziłam…
Dobranoc…