Magdalenka83 gratuluje!! Ja też Ci zazdroszczę, że masz już małą w domu... u mnie dopiero 33 tydzień.. im więcej rzeczy dla małego tym bardziej nie mogę się doczekać..
Saabinka witamy na forum.
Widać, że już humorek trochę lepszy- tak trzymaj i.. nie unoś się homorem (to do poprzednich postów), bo naprawdę w tej sytuacji nie warto...
A u mnie... tak czytałam sobie co piszecie, ale niczego nie pisałam... bo nic się w sumie nie działo... wczoraj pojechałam do lekarza do szpitala po zaświadczenie, od razu mnie zbadał, żebym nie musiała jechać taki kawał drogi jeszcze w piątek... powiedział, że strasznie duży napór dziecka na dno macicy i że mimo, że mam krążek wody mogą mi odejść w każdej chwili... to dopiero 33 tydzień... trochę się przeraziłam... płakałam cały wieczór... ale kochana rodzinka podnosiła na duchu... co ja bym bez Nich zrobiła...
Do ojca mojego dziecka jakoś od tygodnia się nie odzywam... w ogóle nie wie co się ze mną dzieje.. dzisiaj zaczął wypisywać do mojej siostry... straszne obelgi... nie wiadomo dlaczego... coś w stylu "jak tam ukradzione przez was dziecko? W życiu też kradniecie co nie do końca wasze?", później do mojej mamy... że nie daruje nam tego, że spotkamy się w sądzie... że wyciągnie wszystkie nasze brudy i że jemu już bardziej wstyd nie będzie, że to my teraz się dowiemy co to znaczy wstyd... itd...
Tak Nas zdenerwował wszystkich... znęca się nad Nami psychicznie... ja już czasem naprawdę nie daje rady... to potwór... dlaczego wcześniej tego nie widziałam?
Zadzwoniłam więc na jakiś telefon zaufania w tych sprawach i postanowiłam założyć mu sprawę w sądzie o znęcanie się psychiczne i fizyczne nade mną i... nad tym biednym dzieckiem... On zagraża teraz Jego życiu... nie wiem czy nie zdaje sobie z tego sprawy...
Kobieta z telefonu zaufania powiedziała, że taki typ faceta raczej się denerwuje, że nie ma już na kim się wyżywać fizycznie.. więc dręczy psychicznie... ale pewnie nie będzie walczył o dziecko... Oby miała rację... Nie chcę mieć z Nim nic wspólnego...
Siostra z mamą kupiły dzisiaj całą wyprawkę do szpitala jaką napisałam na kartce (bo ja z tym krążkiem mogę jedynie leżeć)... mam już łóżeczko, wózek i mnóóstwo ciuszków... laktator i te wszystkie pierdoły... trochę jeszcze brakuje, ale coraz mniej. Przynajmniej to...
Ten facet mnie wykańcza psychicznie... nie wiem kiedy da sobie spokój... do mnie już nic nie pisze, za to nadrabia dręczeniem mojej rodziny... :-(