reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Samotna Matka- Samotna w ciazy?

Kabaretka masz prawo czuć sie zle psychicznie, jak najbardziej masz prawo czuc sie wykonczona ta sytuacja, zadna z nas tak naprawde nie jest przygotowana na takie przezycia i tez mamy prawo miec chwile nawet dluzsze slabosci a i tak jestesmy dzielne ze sobie dajemy tak a nie inaczej rade. Ja tez mam dni kiedy placze, kiedy mnie nic nie cieszy i nic mi sie nie chce. Calkowicie Cie rozumiem.Bedzie lepiej ale niestety to potrwa, nie zniknie w ciagu godziny.
A apropo forum to najpierw ostatnio byla burza i zrobilo sie nieprzyjemnie, a teraz serio cisza taka nastala, ze szczerze to smutno, bo ani sie jakos dobrze nie pisze, ani nie czyta. Szkoda bo jeszcze jakis czas temu jak dolaczylam na bb to bylo tu pelno ciepla i wsparcia a teraz wyczuwa sie zawisc co niestety nie jest dobre niechec jakos, nie wiem skad to sie bierze, a moze to tylko moje prywatne odczucia.
pozdrawiam serdecznie i zycze duzo usmiechu i sloneczka wszystkim
 
reklama
Aj... kabaretka nie jesteś sama !! Mnie też się dzisiaj popłakało,dalej łezki lecą po policzku.... :-(. Też jestem już tym wszystkim wyczerpana :-(.
Byłam dzisiaj na zajęciach w szkole rodzenia,położna bardzo przyjemna kobieta.Kilka par oczywiście bardzo szczęśliwych,mężczyżni gładzący swoje kobiety po brzuszkach całujący się :-(.Jejku nawet nie wiecie jak strasznie przykro mi się zrobiło patrząc na to wszystko,myślałam że wybiegnę z tamtąd z płaczem,ale jakoś udało mi się dotrwać do końca.Dam sobie chyba z pokój z ta szkołą rodzenia :-(.
Strasznie rozżalona jestem,płakać mi się tylko chce :-(. Tak bardzo brakuje mi kogoś kto by mnie przytulił i powiedział że będzie dobrze,i że sama z tym wszystkim nie jestem:-(.Wiem mam wsparcie w rodzicach,to bardzo dużo i nie wiem co bym bez nich zrobiła,ale jednak to i tak za mało :-(.
Zaczyna brakować mi sił....
 
Milkada masz racje, rodzice sa kochani, ale oni nie zastapia nam tego jedynego. Tez mi sie zdarza plakac i miec wszystkiego dosyc. Chcialabym poczuc cieplo ramion i jakies mile slowo, a tu co. no nic trzeba to jakos wytrzymac i sie nie dac, bo co innego zrobic.
A co z ta druga dziewczyna co byla tez sama, moze jeszcze przemysl to i jakos bedzie lepiej z kazdym kolejnym spotkaniem?
 
Milkada, yvaine dziekuje wam za wsparcie. Wiem ze nie jest latwo, staram sie w myslach zwalac to na hormony, ale nie ukrywajac czujemy sie samotne. Potrzebuje kogos kto mnie przytuli, potrzebuje zanteresowania faceta, chce sie znowu poczuc ladna, kochana i doceniona. Rodzina mi pomaga, wspiera, ale to nie wystarcza. Znowu lapie sie na glupich myslach i pytaniach, co by bylo gdybym nie byla w ciazy, jak inaczej wygladalo by moje zycie, ta mysl ze bylabym tam gdzie chcialam byc. Oczywiscie nie zaluje ze jestem w ciazy, bo wiem ze moje malenstwo da mi tyle szczescia, wynagrodzi wiele, i jest tego warte. Tylko ze smutno mi kiedy slysze jak inni mi mowia o swoich planach i ich realizacji, a ja wiem ze u mnie to nie mozliwe. Moze jest to troche egoistyczne, ale czasem nie potrafie inaczej. Ludzie nie rozumieja ze bycie samej w ciazy jest podwojnie ciezkie. To chodzi o ta swiadomosc ze ktos czeka na to dziecko tak samo mocno jak ty i towarzyszy ci, a poza tym przytuli i po prostu powie ze bedzie dobrze.

Smutno mi jest, plakalam troche, bo czuje sie wyczerpana, do porodu moze i blizej, ale dla mnie to wciaz dluga droga do przejscia. Nawet nie chce mi sie czytac ksiazek (a kiedys tak to uwielbialam), nie mam ochoty obejrzec film, ani nic. Na nic nie mam ochoty.

Dobrze ze chociaz mam was. Duzo mi to daje, ze mam to komu powiedziec, i nie pozostanie to bez odzewu.
 
Przeczytałam wasze wypowiedzi i popłakałam się,że jesteśmy takie smutne i samotne:(czasami tez zastanawiam sie jak by to było jakbym w ciąży nie była miałam tyle planów po powrocie do domu rodzinnego ale cóż mysle,że jeszcze ułoże sobie życie "spokojne życie".Tatuś raz tylko napisał i nic cisza ja w to nie ingeruje nie odzywam sie również wybrałam życie samej bez niego tak mi jest lepiej ale wiadomo brakuje tej drugiej osoby.Ja już za pare dni bede miała kogo kochać:)to mi daje siły i wierze,że każda z nas ta siłe odnajdzie
 
To chyba dla kazdej z nas jest wyjątkowo trudne ... w tej kwestii akurat każda z nas przeżywa dokładnie to samo ... smutek, rozczarowanie i pewną rezygnację. Staram się codziennie znajdować sobie milion spraw do zrobienia, od jakiegoś czasu namiętnie odwiedzam bibliotekę i chociaż nie zawsze mam ochotę na czytanie to praktycznie się zmuszam żeby tylko nie myslec i od nowa nie zaczynać tego wszystkiego analizować. Przeważnie takie rozmyslanie co by było gdyby kończy się właśnie płaczem, a to napewno mi nie pomaga. Zresztą żadnej z nas. Musimy być silne dla tych naszych dzieciątek. Nie ich wina że wybrałyśmy im takich tatusiów i naszej winy też w tym nie ma. Każda z nas chciała jak najlepiej, miała piękne i wzniosłe myśli i plany a że się rozpadło wszystko nagle .... gdyby tylko można było coś takiego przewidzieć, niestety się nie da.
Zobaczycie że lada chwila wyjdzie słońce i powrócą te bardziej pozytywne myśli :-) ale to nie zależy tylko od słońca ale przede wszystkim od nas samych. Te nasze dzieciątka ukochane mają póki co tylko nas i napewno źle im z tym że ich mamusie ciągle płaczą i są smutne ... to im się udziela. Dziewczyny ... przecież my nie jesteśmy wcale samotne a nasze kruszynki potrzebują nas o niebo bardziej niż my ich tatusiów ... wystarczy czasem jakiś mały lub większy kopniaczek od środka i od razu uśmiech pojawia się na twarzy .... mojej w każdym razie napewno :-) a uwierzcie, że teraz te kopniaczki to już wcale nie są jak dotknięcie motylka no chyba że straaaasznie dużego ;-)
pozdrawiam Was serdecznie :-)
 
Magdalena83 zazdroszcze ci ze jestes juz na finiszu ciazy, mnie chyba dopadla chandra z powodu, ze niby juz mniej niz wiecej, ale wciaz dlugo. Poza tym niepokoi mnie moje zle samopoczucie, generalnie nie czuje sie najlepiej, mam twardnienia brzuszka i silne bole krzyza nasilajace sie przy chodzeniu, a poza tym spadek energii. Martwi mnie to.

Asuzana dobrze ze starasz sie znajdywac sobie zajecie, to bardzo wazne, pozwala nie myslec. Ja tez mam troche zajec, glownie dlatego ze udzielam korepetycji, a przy okazji jestem w stanie zarobic jakies pieniadze. Co jest mile, ale pomimo to, lapie mnie przygnebienie, smutek. Nie mam zbyt wiele osob tez z ktorymi moglabym sie spotkac. Mam wrazenie ze moi znajomi juz nie graja na tych samych falach, sa to przewaznie ludzie w moim wieku, wiec w ich glowie sa imprezy, studia, praca. A moje zycie wyglada zupelnie inaczej, znacznie sie zmienilo...

Dziewczyny, bedzie lepiej jak malenstwa beda na swiecie, teraz tylko nie jest latwo.

Milkada, a jak ty dzisiaj? Ta szkola rodzenia wyobrazam sobie ze moze byc dolujaca. Ja sie tez tego obawiam, ze beda same parki sciskajace sie, tulace, kochajace. Przeraza mnie ze bede jedyna samotna, bo nie chce fatygowac nikogo by wzial udzial ze mna w zajeciach, ludzie sa zajeci, nie chce ich tym meczyc. Eh.
 
kabaretka ja cały czas mam twardy brzuch a o kregosłupie juz nie wspominam,najgorzej jak myje garki chwile postoje i daje znac o sobie.Ja juz na ostatnich nogach ale daje rade dzisiaj znowu sprzatałam odkurzanie i te sprawy a jak wyjde na miasto to nie ma mnie z pare godzin ale potem odczuwam bóle.Powinnas więcej leżec w ciągu dnia każda z nas inaczej przechodzi ciąże inne lepiej inna gorzej ja całą przezyłam w spokoju tylko te ostatnie dni są najgorsze mam nadzieje,że u Ciebie tez sie polepszy
 
Witajcie brzuchatki :-). Chwilkę temu wróciliśmy z rodzicami z wycieczki,w górach byliśmy:-).Świeżym powietrzem troszkę się dotleniliśmy :-).Poprawiło mi to humor :-). I doszłam do wniosku że muszę dać radę chodzić na te zajęcia ze szkoły rodzenia,od dłuższego czasu nie mogłam się doczekać kiedy się zaczną. I teraz się nie poddam... Tak jak mówicie z każdymi zajęciami powinno być coraz lepiej :-).
Widzę że nie tylko ja przechodzę kryzys...
Nie mam za bardzo siły teraz coś więcej pisać,zmęczona jestem. Póżniej jeszcze do was zajrze :-)
 
reklama
milkada szczerze Cię podziwiam za to że zdecydowałaś się na udział w zajęciach w szkole rodzenia, zresztą wiem że niektóre z dziewczyn też tam chodzą. Ja nie miałam tyle odwagi ani za pierwszym razem ani teraz niestety. Chociaż zdaje sobie sprawę że to musi być bardzo przydatne doświadczenie ale bałam sie właśnie tego, że nie zniosę widoku szczęśliwych par które tam w większości przychodzą. To wymaga naprawdę duzo odwagi żeby jednak się przełamać i tam iść ale najgorsze są chyba te pierwsze a potem już jakoś poleci. Ja przyznaję się bez bicia że stchórzyłam ;))) trzymam kciuki :)
kabaretka nie wiem czy o tych bólach mówiłaś już lekarzowi i jeśli nie to lepiej tak zrób. Lekarze w takich sytuacjach przeważnie przepisują nospe rozkurczową i zalecają jednak więcej odpoczynku. Mnie moja doktor nawet lekko opierniczyła że czekałam do następnej wizyty żeby jej o tym powiedzieć. Miałam często twardniejący brzuch i bóle w dole brzucha. Dostałam właśnie nospe ale też musiałam na siebie bardzo uważać bo nie chciałam zaszkodzić maleństwu.
A co do znajomych to powiem Wam że też nie za wielu ich mam na tą chwilę. Nie każdemu ze swojej strony też chcę opowiadać jaka jest teraz moja sytuacja, nie lubię być w ogólnym centrum zainteresowania, nie chcę słyszeć od ludzi zbyt wielu słów współczucia bo to tylko mnie bardziej rozkleja. Boję się też trochę tych tak zwanych "życzliwych", którzy z całą pewnością skomentują odpowiednio moją sytuację. Zostało mi dosłownie kilka osób z którymi mogę o tym porozmawiać szczerze ale też nie chcę ich ciągle zadręczać swoimi problemami.
magdalena83 widzę że obie jesteśmy już na etapie porodowym :) ja jestem już w terminie i też nie mogę się doczekać tej swojej kruszynki :) nie wiem jak Ciebie ale mnie doprowadzają do szału teraz wszyscy na około ... ciągle każdy mnie pyta kiedy w końcu urodzę :) to miłe że się interesują ale ja już nie mam siły się tłumaczyć że nie wiem :)
I popieram, że w ciąży nie mozna za bardzo się forsować :) będziecie nadrabiać sprzątanie jak będzie termin porodu a teraz więcej odpoczynku :)))
 
Do góry