reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Samotna Matka- Samotna w ciazy?

reklama
jeszcze nie samotna masz racje, jest w zwiazkach tak, ze raz jest dobrze a raz zle, nie ma przeciez caly czas sielanki, kazdy ma swoje zdanie, kazdy jest inaczej wychowany, wiec komnflikty zawsze beda. Jednak... co do Was to mam dziwne wrazenie, ze Twoj partner przyjal sobie taktyke, ze nie bedzie sie staral zeby bylo dobrze, tylko wszystko zalezy od jego nastroju. A to juz jest dziwna sytuacja... Jesli jest sie w zwiazku to musicie na sobie polegac, nawet jak sa te gorsze dni, a nie tylko wtedy kiedy jest dobrze. Zatanow sie czy mozesz zawsze polegac na tym czlowieku, jesli odpowiedz jest tak to oczywiscie ryzykuj...

Co do spraw w sadzie. Podczas mojego I rozwodu byla tez zamieszana prokuratura wojskowa, bo moj malzonek tez lubil raczki wyciagac. oczywiscie po 2 latach umorzono bo jak prokurator stwierdzil sprawa sie przedawnila. obdukcje mialam z 2003 roku a dowodem w sprawie byla w 2005, wiec ku...a za pozno. nie wiem czy wiecie, ale jak malzonek zleje zone to ma ona rok na zalozenie sprawy, a jak wpeprzy wam jakis lump z ulicy to jest na to 5 lat. paranoja!!!!

co do pozbawiania praw - tez chcialam, maz nie widzial dziecka ponad 2 lata, ale na przedostatniej sprawie stwierdzil, ze kocha dziecko i teskni, wiec sad widzial jego dobre intencje - tez przegralam:-D:-D:-D.

Co do zabierania dziecka - moj Piotrus mogl byc zabierany do taty dopiero jak skonczyl 3 lata. na poczatku spotkania byly u mnie, pozniej w miejscu neutralnym - przy mojej obecnosci. Dopiero pozniej jak dziecko bylo na tyle duze, zeby byc bez mamy pare godzin i potrafil opowiedziec co robil, sad pozwolil zabierac dziecko do taty.
 
Cześć dziewczynki!
Nie zaglądałam tutaj długo a i dzisiaj byłam tu wcześniej ale jakoś nie miałam ani sił ani chyba odwagi żeby pisać. U mnie Walentynki całkiem do bani (jak inne dni zresztą też). Mój "mąż" złożył mi rano życzenia a potem wybył z chaty (chyba świętować). I w takim świątecznym stanie wrócił (na wyraźnym cyku) na obiad i spanie do 18. teraz tez sobie poszedł...Nic do niego nie dociera....Tak się wnerwiłam, że znowu dostałam krwotoku z nosa, teraz to mi już leci codziennie i nawet z obydwu dziurek. Jestem zła chyba już na cały świat. Ale człowiek był głupi i ślepy. Momentami mam już wszystkiego dość, jego, siebie i tej całej gównianej sytuacji. Czasem to już chyba bym wolała się po prostu nie obudzić...Nie daję rady. Jeszce chwila a zacznę do siebie mówić.

Jutro idę do lekarza to zobaczę moją małą Fasolkę. Tyle mojego pocieszenia.

Pozdrawiam Was serdecznie
 
jeszcze nie samotna masz racje, jest w zwiazkach tak, ze raz jest dobrze a raz zle, nie ma przeciez caly czas sielanki, kazdy ma swoje zdanie, kazdy jest inaczej wychowany, wiec komnflikty zawsze beda. Jednak... co do Was to mam dziwne wrazenie, ze Twoj partner przyjal sobie taktyke, ze nie bedzie sie staral zeby bylo dobrze, tylko wszystko zalezy od jego nastroju. A to juz jest dziwna sytuacja... Jesli jest sie w zwiazku to musicie na sobie polegac, nawet jak sa te gorsze dni, a nie tylko wtedy kiedy jest dobrze. Zatanow sie czy mozesz zawsze polegac na tym czlowieku, jesli odpowiedz jest tak to oczywiscie ryzykuj...

Co do spraw w sadzie. Podczas mojego I rozwodu byla tez zamieszana prokuratura wojskowa, bo moj malzonek tez lubil raczki wyciagac. oczywiscie po 2 latach umorzono bo jak prokurator stwierdzil sprawa sie przedawnila. obdukcje mialam z 2003 roku a dowodem w sprawie byla w 2005, wiec ku...a za pozno. nie wiem czy wiecie, ale jak malzonek zleje zone to ma ona rok na zalozenie sprawy, a jak wpeprzy wam jakis lump z ulicy to jest na to 5 lat. paranoja!!!!


gjoasia zgadzam się z Tobą. Między dwojgiem różnych zupełnie ludzi musi być jakaś nic porozumienia, chęć budowania czegoś trwałego. Ale nic z tego nie będzie jśsli tylko jedno stara się zbudować trwały związek i normalny, pełen ciepła i spokoju dom.Mój tez uważa, że to normalne raz jest gorzej, raz jest lepiej. Rozumiem, ale jak on kładzie l... na wszystko i tak płynie z prądem bez żadnych starań ani wysiłku...Ale ma jeszcze lepsze teksty-no jak jest dobrze to dobrze, a jak jest źle to lepiej odejść. Rozumiesz? On wałęsa się po knajpach, kumplach, pracy-0. I mówi mi,że on ma stres. A ja ku... to co mam? Brzuch pod nosem+jego ekscesy+stres. Naprawdę, w życiu wystarczy tylko związać się dupkiem i można reszte życia ryczeć, drzeć włosy z głowy aż w końcu samej wychodzi się na wariatkę...no bo on przecież z takim stoickim spokojem do wszystkiego podchodzi, taki opanowany. :wściekła/y::wściekła/y:
 
przyszla mama 26 witaj z powrotem :-).
carlaa jak moj Fifko mial 4 m-ce bylam przez 4 dni w szpitalu. Fifka nie moglam zabrac. zreszta mialam opreacje wiec narkoza i takie tam. wczesniej karmilam Fifka wylacznie piersia a przez te 4 dni jak mleko modyfikowane (bo moje,mimo,ze sciagalam bylo niedopuszczalny). po tych 4 dniach Filip wrocil do cyca bez problemu.
z kolei innym razem Fifko szedl na weekend do babci i duzo wczesniej zaczelam zbierac zapasy mleka (odciagalam regularnie) i mrozic. tym sposobem uzbieralam mu pokarmu na jakies 1,5 dnia. niestety dziadek musial przyjechac po swiezo udojone w niedzielny poludnie :tak:
 
jeszcze nie samotna masz racje, jest w zwiazkach tak, ze raz jest dobrze a raz zle, nie ma przeciez caly czas sielanki, kazdy ma swoje zdanie, kazdy jest inaczej wychowany, wiec komnflikty zawsze beda. Jednak... co do Was to mam dziwne wrazenie, ze Twoj partner przyjal sobie taktyke, ze nie bedzie sie staral zeby bylo dobrze, tylko wszystko zalezy od jego nastroju. A to juz jest dziwna sytuacja... Jesli jest sie w zwiazku to musicie na sobie polegac, nawet jak sa te gorsze dni, a nie tylko wtedy kiedy jest dobrze. Zatanow sie czy mozesz zawsze polegac na tym czlowieku, jesli odpowiedz jest tak to oczywiscie ryzykuj...

musze zaryzykowac...no jak nie sprobuje tp cale zycie bym sie zastanawiala jakby to bylo, a moze dobrze, ostatni tydz byl super, dla niego tez, umielismy porozmawiac, posmiac sie a nawer przytulic, wiem ze humor mu sie popsul i dzis moze byc gorzej, ale wcale nie musi, zobacze jak dzis bedzi i napisze wam pozniej o moich odczuciach itp.
 
musze zaryzykowac...no jak nie sprobuje tp cale zycie bym sie zastanawiala jakby to bylo pisze:
kochana to ryzykuj. jak sie chce cos ratowac to zawsze warto powspominac te dobre chwile, wtedy jest latwiej podejmowac pewne decyzje.Zycze Wam jak najlepiej, musisz byc silna i dzielna. Przeciez sa tez specjalisci ktorzy pomoga ratowac zwiazek, moze porozmawiaj z nim cz nie poszedlby na cos takiego?
 
Jeszcze nie czas na to, moze uda sie bez tego. nastawiam sie ze dzisiejszy dzien bedzie koszmarny, takze jak to mi wiele osob mowi, zajmij sie w tym czasie soba a jego o nic nie pytaj bo jak jest zly to i po zlosci ci odpowie.

czy jako karmiaca matka moge jesc ogorki, pomidory, cebule? brakuje mi tego.
 
reklama
Jeszcze nie czas na to, moze uda sie bez tego. nastawiam sie ze dzisiejszy dzien bedzie koszmarny, takze jak to mi wiele osob mowi, zajmij sie w tym czasie soba a jego o nic nie pytaj bo jak jest zly to i po zlosci ci odpowie.

czy jako karmiaca matka moge jesc ogorki, pomidory, cebule? brakuje mi tego.

nie rozumiem... tzn ze jak on jest zly to trzeba obchodzic sie z nim jak z jajkiem? to chyba nie na tym ma polegac zwiazek. rozumiem po czesci ze jezeli para sie skloci i sa na siebie zli to wtedy milczenie jest zlotem bo po co pogarszac, ale jesli jest zly na kogos albo ot tak bo sie nie wyspal to czemu Ty masz byc cicho? zeby nie draznic ksiecia z bajki? Powiem tak, to Twoje zycie i zrobisz jak uwazasz, zadna z nas nie ma prawa osadzac Twoich postepowan ani nakazywac Ci co masz robic, ale ja bym nie odnalazla sie w takim zwiazku, w ktorym moj dzien i pomoc od partnera zalezy od tego w jakim wstal humorze, tak sie nie da funkcjonowac na dluzsza mete, tym bardziej, ze partner jesli zobaczy, ze kobieta siedzi jak mysz pod miotla w momencie kiedy on jest naburmuszony, to sam bedzie nagminnie powodowac takie sytuacje, zeby baba dala mu swiety spokoj...

co do jedzenia to Ci nie poradze, bo sama niekarmie piersia i praktycznie tego nie robilam, ale wydaje mi sie ze po jakims czasie mozesz stopniowo wprowadzac te rzeczy, ale pojedynczo zeby zobaczyc jak reaguje dziecko. Lepiej niech sie wypowiedza mamy, ktore sa mistrzynia w karmieniu piersia:-):tak::tak:
 
Do góry