reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Samotna Matka- Samotna w ciazy?

dzieki za przyjecie do grona.
mam nadzieje, ze wygadanie sie pomoze... mam dosc przeplakanych nocy i nie tylko nocy... jestem obecnie w 37 tygodniu ciazy. od poczatku sama (a dowiedzialam sie o dzidzi jakos w 3.tygodniu).
dopadaja mnie rozne dolki... juz nie samotne macierzynstwo, ale totalna pustka niekiedy. tutaj gdzie mieszkam nie mam rodziny, bliskich... znajomi albo pracuja, albo ciagle gdzies w wyjazdach. nie mam na co dzien wsparcia i z tym jest mi najciezej. od 20.tyg. jestem na zwolnieniu lekarskim, duzo siedze sama w domu, za duzo mysle, skupiam sie na sobie i swoich myslach. kilka spraw sprzed ciazy ciagnie sie w dodatku za mna i jakos taka beznadzieja ogolna ostatnio. mieszkam sama i coraz ciezej mi np. zrobic pranie, posprzatac, ugotowac. na szczescie bardzo szybko zaczelam organizowac przestrzen dla siebie i malenstwa, wiec wiekszosc rzeczy jest przygotowana.
sorki, ze tak marudze. mam maly kryzys, bo jakos tydzien temu zaczal mi sie inny etap ciazy - czuje sie ociezala, mecze sie szybko, sapie jak lokomotywa po wejsciu na moje drugie pietro, zle sypiam, itd. Wszyscy mowia, zebym sie oszczedzala, ale ja nie moge sobie na to pozwolic, bo kto za mnie zrobi pewne rzeczy...?
jesli jeszcze moge ponarzekac... dochodza do tego mysli i zmartwienia dotyczace wychowania coreczki. boje sie, ze nie bede sobie radzila, ze bede wykonczona do granic mozliwosci i nie wiem jak to wszystko bedzie wygladalo. chcialabym juz urodzic, zeby moc stawic czola temu zadaniu a nie glowkowac jak to bedzie...
no to tak na wstepie... malo pozytywnie - przepraszam. to nie jest tak, ze ciagle narzekam i sie pograzam. przezylam cudowne chwile dzieki tej ciazy, ale od kilku dni mam jakis zjazd i nie moge sie wziac w garsc.
 
reklama
Mozi, fikusek ... moja młodsza Paulinka od co najmniej 2 lat chorowała na gardło, ciągle katar, tony leków. Byłam a nią nawet w sanatoruim 3 tygodnie ale to też nic nie dało. Nagle jej stan zdrowia tak się pogorszył, że nie czekałam dłużej tylko zdecydowałam się na zabieg. Całość była przeprowadzana w narkozie w szpitalu jednodobowym, zabieg trwał długo bo nie było jej chyba ze 3 godziny ale potem okazało się że wybudzała się z narkozy. Jak ją przywieźli na salę do mnie to cóż ... widok którego nigdy nie zapomnę, Paulinka była przerażona, zaciągnięta od płaczu, nie wiedziała co się dzieje, poza tym trudno jej było oddychać. Charczała ciągle bo nie mogła złapać tchu ... ale spokojnie ... za chwilkę położyłam się z nią i zasnęła a potem już było ok. Dostawała co prawda leki przeciwbólowe i kroplówki ale po kilku godzinkach już śmigała zadowolona że gardełko ma naprawione i będzie jeść lody :) Jest co prawda mało odporna po tych wszystkich wcześniejszych infekcjach ale to była najlepsza decyzja, bo dziecko w końcu normalnie oddycha a ja już nie zostawiam połowy wypłaty w aptece. Więc warto było i lepiej nie czekać bo u nas zostały te dreny w uszach i nie wiem ile będzie je nosić.

bezsenna tak sporo minęło czasu od naszych początków tutaj. Podglądam czasami Wasze posty i cieszę się że to wszystko już minęło. Jest mi strasznie przykro jak czytam kolejne smutne posty jak np kooski i wiem że dziewczyna musi przejść przez to wszystko przez co my przechodziłyśmy. Pocieszenie tutaj jest ważne ale życie i uczucia rządzą się swoimi prawami i przed każdą kolejną kobietą w takiej sytuacji trudna droga. Niestety. Moja wspomnienia już wyblakły trochę i nawet nie chcę wracać do swoich pierwszych wpisów tutaj. Musiało minąć sporo czasu ale myślę że w końcu się pozbierałam. Kosztowało mnie to 4 lata brania leków przeciwdepresyjnych ale nie żałuję. Zmieniło się moje podejście do związków, facetów i życia.
Jak to katerinka napisała niedawno że dzieci są najważniejsze ... facet dzisiaj jest a jutro może go nie być a dzieci będą zawsze (no do pewnego momentu mam nadzieję ;-)). Czasem się z kimś spotykam ale już na moich warunkach a jak coś jest nie tak to bez żalu sobie odpuszczam. Teraz z dziewczynkami szlifujemy ścieżki rowerowe, w każdym razie z Oleńką bo to już duuuża panienka. Ma dziewczyna 12 lat i już 170 cm wzrostu więc prawie mnie dogoniła.
Warto zająć się troszkę sobą i skupić się na dzieciach, pracy, planach. Nikt nie powiedział że do pełni szczęscia trzeba faceta ... tak trzeba ale odpowiedniego.

kooska jedyne co mogę powiedzieć, to że bardzo Ci współczuję ... my w większości mamy to wszystko poza sobą i Tobie też się uda. Niestety to wymaga czasu, a teraz masz go wiele więc myślisz i gdybasz co by było gdyby. Dziewczyno, jest piękna pogoda, weź książkę i idź gdzieś do parku na ławkę, delektuj się życiem i tym że maluszek jeszcze siedzi w brzuszku ... bo jak już wyjdzie z niego to wolnych chwil będzie brakować. Musisz zrozumieć, że odpowiedzialność spoczywa tylko na Tobie, ojciec dziecka jedyne co zrobi to będzie płacił alimenty, pod warunkiem że go do tego zmusisz ale i tak nie licz że będzie hojny. Może na początku przez chwilę przejmie się nową sytuacją ale potem mu przejdzie. Im bardziej teraz się denerwujesz tym bardziej niespokojne będzie Twoje dziecko, a ono da Ci o wiele więcej radości niż ktokolwiek inny. To tyle ... jeśli będziesz się katować i płakać to lepiej Ci nie będzie na pewno.
Pozdrawiam Was serdecznie :-)
 
)Asuzana to mnie uspokoilas:) mam nadzieje ze Alan bedzie tak samo dzielny jak Paulinka:) u nas wiecznie zapalenie uszow i gardla;\ma nadzieje ze po zabiegu bedzie poprawa:)
Ola to wyzsza ode mnie:) chyba modelka rosnie:)

Piekna pogoda wiec ide robic obiadek i znoqu na dwor:)
Slpnce mnie juz troche przypiekl
 
kooska29 współczuję ci że tak zostałaś sama to dołujące nie mieć tak nikogo... początek z dzieckiem też możesz nastawić się że będzie bardzo ciężki, a ktoś z rodziny nie może na początek przyjechać się tobą zająć? Jak nie po przygotowuj już jak najwięcej rzeczy ubranek dla małej, może jakieś jedzenie sobie pozamrażaj, no pierwsze 2 miesiące u mnie to były wyjęte z życiorysu czasami marzyłam żeby dzidziola odkleić od siebie :-D u mnie sprawdził się leżaczek coś robiłam to małego wsadzałam w leżaczek i jak był ze mną w kuchni nie płakał. Ale to szybko zleci musisz być silna ale odwdzięczy się jak zobaczysz pierwszy uśmiech, usłyszy pierwsze kocham, nowy sens życia :tak:
asuzana 170???? no to nogi do nieba ;-)
 
kooska29
ściskam Cie mocno :tak:,

muszę się trochę pożalić: ostatnie dni dają mi mocno w kość- moja psychika jest na skraju wyczerpania, chcialabym zasnąć i obudzić się za rok :-(
 
krewetka spójrz na dziecko i się do niego uśmiechaj a mózg odczyta to że jest dobrze ;-) nie dołuj się szkoda życia sama czasami mam wrażenie że na mnie jedną to za dużo ale trzeba się ogarnąć i do przodu :tak:
 
Witajcie:)
U mnie sie dzieje i dzieje i przestac nie może. Niestety miałam znowu pogrzeb bardzo bliskiej osoby czyli mojego taty...Nie wiem czy kiedyś sie to skończy..
Poza tym od września jak wszystko sprawnie i dobrze pójdzie idziemy do żłobka;-)W marcu byl nabór i jesteśmy na szczęśliwej liście przyjętych. Mam obawy trochę jak to będzie,ale tez jestem dobrej myśli. Oby tylko nie zaczął mi chorować...Zastanawia mnie też jak to będzie w pracy po takiej długiej przerwie.

Dziewczyny, głowy do góry. Damy radę bo mamy dla kogo. Najważniejsze to iść do przodu i nie oglądać się za siebie:tak:
 
reklama
eweline48 współczuję z powodu taty..... ahhh życie... W pracy jakoś będzie początki mogą być trudne, a mały raczej na początku może pochorować na wszystko co dzieci przynoszą my będziemy pewnie to samo mieli tylko że mój mały w przedszkolu.
 
Do góry