katerinka przerabane z tymi chorobskami. moj Fif jest akergikiem od malego. ja dostrzeglam pierwsze objawy jak mial 1,5 m-ca. szybko sie upewnilam, ze jest z nim cos nie tak. usilowalam to wytlumaczyc i pielegniarce i lekarzowi. to one ciagle mi wmawialy jakie pierodoly. jak karmilam piersia to mi baba wpierala, ze ketchup jem (a ja nawet nie ruszylam), potem byla wersja, ze piore w zwyklym proszku i uzywam zmiekczaczy (pralam w soecjalnym i nie uzywalam plynu do plukania), potem, ze ma taka skore bo go za czesto kapie i, ze za malo smaruje. wedlug nich powinnam kapac raz, dwa razy w tygodniu a smarowac 15 razy dziennie (jak nie bylo tak cieplo jak teraz a Fif sie nie grzebal w piachu to kapalam go rzadziej i smarowlam solidnie). zwalaly tez wine na to, ze jest zima i stad ta skora. a dla mnie od poczatku bylo jasne, ze Fifma alergie tylko za cholere nie moglam dociec na co...
no i niedawno Fif mial rutynowa wizyte u lekarza. akurat go pieknie wysypalo. lekarka nagle dostrzegla, ze jej zdaniem ma alergie (nobla jej powinni dac za to odkrycie!!) i skierowala go na badania krwi by okreslic na jaka grupe alergenow jest uczulony. cieszylam sie bardzo, ze wkoncu ktos potraktowal to powaznie. juz nasteonego dnia bylam na pobraniu krwi. mialam czekac 2 tyg na wyniki. po 2 tyg ladnie dostalam tel od pielegniarki, ze wyniki sa i wysolali je do speckalisty by je przeanalizowal. i ze niebawem dostane list z terminem wizyty. wiec czekam. i co? i dzis dostalam list, ze dostali te wyniki i teraz w ciagu 3 miesiecy dostane list z zabukowanym terminem wizyty...
jakby te mlotki nie mogli tych pieprzonych badan zlecic jak pierwszy raz mowilam, ze moje dziecko ma alergie . wrrr!!![/QUOTE]
ona mnie tak irytowala ze ja pier..nie pytala sie grzecznie tylko jakby chciala wmowic i wygladalo to tak:
- w czym pani dziecko kapie?
-prosze powie,jak gotuje pani dziecku obiad
-jakie przyprawy
-jakie sloiki
-czy pani dokarmia
-o malej
- o rodzinie i chorobie
-jak to wyglada
-a jak maz itp,no to jej mowilam a ona nie miala sie czego czepic i zaczela byc bezczelna i dostalam takiego cisnienia i mowie jej w pewnym momencie ze jestem sama z dziecmi i wychowuja jak moge i mimo ze nie mam kokosow dzieci maja wszystko,bo ja nie potrzebuje i kupuje co im potrzebne,i jak cos sie dzieje to nie czekam na zle ale reaguje i wiem co przechodzilam z mala i ona nie bedzie mi wmawiac ze to nic skoro to jest i zmienila podejscie ale bylo goraco,CO ZA WREDNY BABSZTYL,i w koncu pani doszla do wniosku ze to moze od psa a moze na pewno ale trzeba spr,tez inne rzeczy,ale nerwow stracilam. dala jakies zalecenia.ale madra i co dziecko mi sie udusi i co wtedy zrobie....powie ze to nic jak jednak cos z krwi wyszlo,a ja mam siebie tez przebadac,bo moze ja to przeszlam lagodnie
wiec widzisz oni maja zawsze czas ,tylko szkoda ze dzieciaczki sie mecza..