reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Samotna Matka- Samotna w ciazy?

ale mialam dzis wycieczke,jechalam za miasto 70 km i tam tak fajnie pusto zawsze,to radia sluchalam,maly jak zawsze spal to luz bluz i patrze fajne autko za mna sie ciagnie i sobie mysle czemu nie wyprzedza a ja rura.i w polowie drogi patrze stoi buz na poboczu a tam facer oparty glowa na kierownicy i nic,to zwolnilam trabie a on nic,ja juz cisnienie mysle matko.to kierunek i szpula pod jego auto wyskoczylam z niego a miedzy czasie to piekne autko na sygnale za mna i krzycza policja ,popelnila pani duzo wykroczen,a ja krzycze panie facet tam potrzebuje pomocy,otwieram drzwi a mlody chlopak glowa na kierownice i cos mowil ale ledwo oddychal,boze bylam blada jak sciane,zadzwonilam na pogotowie i oni kazali go wyciagnac i polozyc,rozpielam mu koszule,polozylam w bezpiecznej pozycji i oddychal juz lepiej,migiem byla pomoc i odrazu zabrali go do szpitala,chlopak mial przedzawal z tego co oni tam mowili,i wiecie co jechalo pare aut przede mna sie nikt nie zatrzymal ,co za bezmozgowie!!!! ale ja za swoja postawe odwazna zostalam puszczona:)i mowie do policjnata widzi pan szpula jechalam ale mam oczy na okolo glowy.
mlody chlopak,pogon za pieniadzem,brak snu,ciazka praca i co jak mogl skonczyc,matko,to zycie takie krotkie i co.policja wziela moj numer,bo nie chcieli mnie tam trzymac,nawet zapytali czy mnie nie eskortowac do domu,a ja ze nie ze jade dalej,
i dzwonila do mnie jego rodzina,ze chca podziekowac i przjechac do mnie jak on wyzdrowieje,a prosze bardzo.zrobilam to co powinnam...

anowi dasz rade,kubus lubi sie juz wszystkim bawic,ma swoje terytorium na dywanie i wszedzie tylkiem zaiwania swoim:)
dorota witaj na forum,wsplczuje sytuacji ale jak pisalas chlop zwial,trzeba miec tupet naprawde,ale dobrze ze masz wsparcie
a jak masz uwazac to uwazaj
 
reklama
My dopiero wróciliśmy z dworu, świetna pogoda. Kubulek ciągle zdejmował skarpetki, to mu już ich nie zakładałam, miał gołe nóżki i ciągle je wkładał do buzi :-p

Katerinka Dobrze, że zachowałaś zimną krew. Ja w takich sytuacjach panikuje. Chłopak miał szczęście, że akurat przejeżdżałaś.
 
bezsenna zrobilam to co uwazalam za sluszne,szkoda ze takie glupie zachowanie kierowcow ktorzy sie nie zatrzymali mialoby doprowadzic do smierci
ja malego dzisiaj mialam bez butkow,bo co chwile zdejmowal na dworzu i uwielbia rozciagac skarpetki,rajstopy a potem gola syrke cmokac:)
carla co za bezmyslni ludzie ja nie moge,pewnie jest jej przykro ,ale dobrze ze teraz to wyszlo,ja tez znam takiego krzycha od siedmiu bolesci ...
 
Katerinka ale bohaterka jesteś, super!! Więcej takich ludzi proszę :)
No a Kasi jest przykro że zrobili z niej taką idiotkę... Kurczę, a nie powiedziałabym że ten jej Krzyś to taki amant, cicha woda, a ta koleżanka to szmata i tyle. Szkoda mi jej, bo ona wierna jak pies, a on miał to gdzieś i bajerował z jej koleżanką... Ale pozbyła się ich obojga... I teraz sobie będzie szaleć :)

A ja przed chwilą wyczytałam że "karmienie piersią po 6 miesiącu daje mniejsze korzyści". Hmmm... A mnie do fajek tak ciągnie że nie mogę, jutro postaram się nie zapalić, oby się udało...
A na egzaminy nic nie potrafię, idę spać bo o 5 wstaję...
 
Katerinko brawoooo!!! podziwiam :) sama jestem straszną panikarą, ale mam nadzieję, że w takiej sytuacji zachowałabym się tak samo :) pozdrawiam Was samotne ...

u mnie wszystko bez zmian, czekam sobie cierpliwie na synka a ex coraz gorzej się zachowuje :(( brak słów...
 
Carla Może chodziło o to, że w tym wieku to już nie jest jedyny, najważniejszy pokarm? Bo dochodzą też inne. Ja już kolejnej paczki nie kupiłam i cieszy mnie to. Nie chcę tego robić, bo bardzo potępiam takie zachowanie. Karmienie jest dla mnie ważniejsze.
 
Cześć Dziewczyny! Wiem,że teraz nie jesteście już pewnie w temacie, bo zawiązały się między Wami przyjaźnie i nie wracacie pewnie do źródeł tego stanu,ale trafiłam na początek Waszych zwierzeń i widzę,że chyba tutaj jest moje miejsce. Jestem w ciąży z trzecim dzieckiem i chyba właśnie zostałam sama. Tzn. dwóch synów mam z małżeństwa (9 lat stażu w tym 4 z alkoholikiem i przemocą w domu), a od prawie 5-ciu lat z nowym facetem,który w rzeczywistości okazał się kolejnym błędem w moim życiu. Boże, piszę tutaj i płaczę nie mogąc zrozumieć jak mogłam zrobić to wszystko sobie i moim dzieciaczkom,które juz tak wiele przeszły i na pewno nie zasłużyły na kolejne kłótnie i znów brak ojca!!!
Ale zacznę od początku. Prawie 6 lat temu, po ciągnącym się 2 lata rozwodzie,szarpaniu o mieszkanie, strachu,zwolnieniu z pracy i ogólnej rozpaczy, znalazłam nową pracę w miejscu,w którym nigdy nie chciałabym pracować,gdyby nie fakt,że musiałam utrzymać siebie i dwójkę dzieci oraz spłacać całe mnóstwo długów mieszkaniowych byłego męża. 4 lata męki nie pozostawiły mi żadnych złudzeń,że muszę sobie jakoś sama poradzić. Tam niestety po pól roku poznałam P.,który nie odstępował mnie na krok:adorował,prawił komplementy i ogólnie okazywał się najbardziej kochanym facetem pod słońcem. Jednak żonaty od 9 lat z tym,że bez dzieci. Przekonywał mnie jak bardzo jego małżeństwo jest nieudane,że nie mogą mieć chyba dzieci,bo przeszli dwa poronienia, a żona już chyba nie chce próbować, natomiast on bardzo chce dziecka. . Ze ich małżeństwo się rozpada, nie rozmawiają ze sobą i w ogóle chyba nic z tego nie będzie. Dużo rozmawialiśmy przez kilka tygodni,aż w końcu poległam,bo P. okazał się bardzo troskliwy w stosunku do moich dzieci i bardzo przejęty przy każdym spotkaniu z nami w komplecie. Potem była cała lawina wydarzeń,które przykro wspominać. Ja już zadurzona po uszy i zapatrzona jak w obrazek nie dostrzegałam pewnych rzeczy. Okazało się bowiem,że P.ma kochającą żonę,która walczyła o niego jak lwica,ale najpierw obydwie dałyśmy się długo oszukiwać. Dużo ponad rok trwała nasza walka. P twierdził,że świata poza mną nie widzi i ,że chce się rozwieść z żoną, ale jej mówił chyba coś skrajnie innego. Mieszkał z nią, zostawał u mnie, nawet przez jakiś czas wprowadził się do mnie,ale nie był wtedy sobą i postanowiłam,że musi się wyprowadzić dopóki nie załatwi tej sprawy definitywnie. I wrócił do niej.Miotał się pomiędzy mną a żoną. Jednak w rezultacie od ponad 3 lat mieszkamy ze sobą,a P. rozwiódł się z żoną 3 lata temu. Nie jestem z tego dumna,ale nie wyobrażałam sobie życia bez niego i wytłumaczyłam sobie,że nie ma dzieci,więc tak naprawdę nie krzywdze rodziny. Dzisiaj za to płacę. Wiedziałam,że P. bardzo chce mieć dziecko,choć nie ukrywam,że miałam nadzieję,że minie mu to kiedy pomieszka trochę z moimi dziećmi,zacznie traktować je jak swoje i zrozumie,że nie bardzo stać nas na kolejne dziecko. Nie powiem,bo moje dzieci przywiązały się do niego bardzo,a on do nich także. Nigdy nie zrobił im żadnej krzywdy,dbał jak o swoje,przynosił całą wypłatę do domu....,ale swoim "pragnieniu" dziecka nie zapomniał. Za to między nami coraz więcej było złych chwil. Okazało się bowiem,że P.jest bardzo zazdrosny i z racji tego,że pracowaliśmy razem miałam bardzo wiele nieprzyjemności-robił mi sceny zazdrości o odpowiedzenie "cześć" koledze w pracy,jeśli zrobiłam coś po swojemu, a jestem osobą z gruntu uczynną i uśmiechniętą,potrafiłam być wyzwana od dzi**i czy bardziej dobitnie. Sprawiał wiele bólu i przykrości. Więc tym bardziej nie byłam przekonana do posiadania kolejnego dziecka. Brałam cały czas tabletki antykoncepcyjne. Wiedział o tym-nic nie ukrywałam. Jednak rok temu okazało się,że lekarz gin na infekcję przepisał mi antybiotyk,który osłabił działanie tabletek i okazało się, że doszło do zapłodnienia-jednak ciąża okazała się być pozamaciczna,skończyła się laparoskopią w ostatniej chwili. P. bardzo przeżywał całą sytuację, opiekował się dziećmi,kiedy ja leżałam w szpitalu, przychodził do szpitala i dbał o mnie jak mógł. Półtora miesiąca trwało moje leczenie,potem torbiele i znów leki hormonalne na nie i jednocześnie anty. Ja miałam już dość i myślałam,że po tym P. dojdzie do wniosku,że już może wystarczy tych eksperymentów,skoro z żoną nie wyszło,ze mną również,to może zaakceptuje fakt,że może lepiej się skupić na wychowaniu moich dzieci,które nie znają w zasadzie innego ojca,bo ze swoim nie mają kontaktu. W międzyczasie wzięłam spory kredyt hipoteczny na 30 lat na modernizację mieszkania i spłatę zadłużeń,z którymi borykałam się od rozwodu. P. nie zrezygnował jednak z namawiania mnie na kolejną próbę,ale u nas w pracy duże reorganizacje,ja awansowałam i miałam dużo lżejszą pracę za lepsze pieniądze i prawdę mówiąc nie bardzo wyobrażałam sobie rezygnację z tego. Zwłaszcza,że nie jestem już najmłodsza i wykształcenie też mam przeciętne, bo tylko średnie no i ten kredyt. Bałam się,że nie wrócę już na to stanowisko. Ale los rządzi się własnymi prawami i pomimo brania tabletek zaszłam w ciążę. Niestety przez ponad miesiąc nie miałam o tym pojęcia,bo miałam miesiączkę i brałam dalej tabl. Kiedy się zorientowałam wpadłam w panikę. Z wielu powodów. Po pierwsze- bałam się powtórki,bo lekarz początkowo nie dawał zbyt wiele szans na pozytywne zakończenie. Po drugie- nie wiedziałam jak rozwiązać problem pracy. Po trzecie- ostatnio nie dogadywaliśmy się z P. i to chyba potęgowało mój strach. A po czwarte- bałam się,że przez te tabletki będzie coś nie tak z dzieckiem i przyznam,nie umiałam się cieszyć. Więcej było we mnie obaw niż jakiejkolwiek radości. Nie zrobiłam jednak przecież nic,żeby zaszkodzić tej ciąży. Natomiast P. zamiast mnie wspierać, i przekonywać,że wszystko będzie OK,że damy radę w zasadzie obraził się na mnie i postanowił,że za moimi plecami powiadomi szefostwo i pokaże mi jak należy postępować. W rezultacie szef się wściekł,że coś się dzieje za jego plecami. Dostałam zakaz pracy i wręcz nakaz pójścia na L4. Musiałam się długo tłumaczyć,że nie zamierzałam nic ukrywać,że to dla mnie też zaskoczenie i dlatego nie zdążyłam sobie tego poukładać i sama go zawiadomić i że bardzo zależy mi na pracy. Ale pomimo to- nie wiem czy będę miała gdzie wrócić. Za to między nami jeszcze więcej się popsuło. W rezultacie jestem w siódmym miesiącu ciąży, od początku mam wrażenie,że ze wszystkim zostałam sama-zero uczucia ze strony P. ,zero zaangażowania,choć ja w końcu pogodziłam się z sytuacją i skupiłam się na tym dzieciątku,które noszę. Może to trochę tak,jakbym się pogodziła z sytuacją. Ale zrozumcie mnie- uwolniłam się ze straszliwego związku z alkoholikiem,który bił mnie(ma 4 wyroki za znęcanie nade mną), w końcu się uniezależniłam, miałam wreszcie wrażenie,że sama decyduję o własnym życiu i bałam się kolejny raz tak bardzo od kogoś uzależnić. A malutkie dziecko niestety powoduje,że człowiek musi liczyć na innych,bo finansowo Państwo nie pomoże,a żeby wrócić do pracy trzeba oddać dziecko komuś pod opiekę,a ja nie mam komu. P. jest strasznym egiostą, nie dlatego,że chciał mieć dziecko, tylko dlatego,że nie dał mi poczucia bezpieczeństwa,nie pomógł, nie starał się. Z racji tego,że ja chcąc wrócić do pracy muszę wrócić na swoją zmianę,bo byłam tam brygadzistką i kontrolerem jakości,( każda zmiana ma swoją bryg. i kontrolerkę-jedną), prosiłam,żeby P. kiedy będę wracać przeszedł na inną zmianę(bo on może-jest operatorem,a na każdej zmianie jest kilku operatorów),żebyśmy mogli podzielić opiekę nad dzieckiem między siebie,bo nie stać nas na opiekunkę, zwłaszcza,że pracujemy na zmiany w systemie czterobrygadowym. Nie ma mowy,bo jest przywiązany do swojej zmiany. I reszta go nie obchodzi! W domu nie pomoże ani nie wyręczy mnie w niczym. Dziś właśnie nie wytrzymałam.Mamy akwarium,które było założone na jego zachciankę dwa lata temu. Ale po roku zapał mu minął i musiałam ja i dzieci przejąć obowiązki. Z czasem już tylko ja o nim pamiętałam. Ale ostatnio stwierdziłam,że już za dużo mam na głowie: dom, dzieci, pies i ciąża. Prosiłam,żeby się zastanowił co robimy,ale ja chciałabym chyba zlikwidować to akwarium. Traf chciał,że pękło dno akwarium. Kilka dni temu chyba,bo woda się saczyła maleńkim strumykiem. Ale dziś była już bardzo duża kałuża i pól dywanu zalane. Trzeba było odłowić rybki i coś z nimi zrobić. Po wielkiej awanturze P. odłowił rybki i opróżnił akwarium. Tylko,że rybki trzeba gdzieś wydać, a on zrobił mi piekielną scenę,że zrobił,co mu kazałam,a teraz mam ja coś zrobic z rybami,bo on nie będzie patrzyl jak zdychają w słoikach!!! Więc mu mówię,żeby poszedł z chłopakami do sklepu zoologicznego i oddał te rybki za darmo, a on na to, że ***** go obchodzi co ja sobie teraz zrobię,bo on wykonał MOJE POLECENIE, a teraz to już moja głowa co dalej. Dodam,że było grubo po 17-tej,kiedy skończył robotę, ja w totalnym proszku, a do sklepu zoologicznego jednak kawałek. Poza tym szlag mnie wręcz trafił,bo jakoś dotrzeć do niego nie mogło,że to nie było moje widzimisię, tylko zalewało mi mieszkanie,ciekło po meblach na panele,pod którymi jest stary parkiet. Nie wytrzymałam, nawtykałam mu,że jest kompletnie nieodpowiedzialnym człowiekiem, że trzeba być głąbem,żeby nie rozumieć,że nie mogłam z tym poczekać,bo zalewało mi mieszkanie i że mam dosyc traktowania mnie jak zło konieczne, że oczekuję od niego szacunku i pomocy,a nie wiecznego szarpania się!!!! A on? Powiedział,że ma mnie dość,że nie pozwoli sobie ubliżać i że nie chce już ze mną być i że to koniec( tak po prostu). Ubrał się i wyszedł mówiąc,że już nie wróci. I nie wrócił... I zostałam sama z dwójką dzieci i w ciąży z trzecim- upragnionym przez "tatusia",który po prostu się wyniósł, z kredytem hipotecznym na 30 lat i bez możliwości powrotu do pracy,bo z jednej pensji i alimentów nie stać mnie na opiekunkę.... I mam ochotę po prostu nie istnieć...zniknąć...
 
Angelus Przeczytałam całą Twoją wypowiedź. Niestety mam trochę mieszane uczucia. Nie chciałabym Cię urazić ze względu na Twój stan, ale mam już w miarę wyrobioną opinię co do takich historii, bo ich zakończenie jednak dziwnym trafem bywa podobne...
Przykro się czyta, co piszesz, ale ja wyznaję taką zasadę: 'nie buduje się szczęścia na nieszczęściu innych'. Fakt, nie mieli dzieci, chociaż to jakiś plus, ale przecież byłaś z nim w czasie, gdy jeszcze byli małżeństwem. Druga kwestia, to taka, że piszesz, że mieszkaliście razem 3 lata. I wtedy było idealnie, a nagle po 3 latach zaczął być chamem, zazdrośnikiem? Mi się bardziej wydaje, że po prostu byłaś zaślepiona, że już wcześniej były jakieś sygnały jego charakteru, ale nie zwracałaś na nie uwagi. Może najważniejsze było dla Ciebie to, że zajmuje się Twoimi dziećmi?
Nie chcę oceniać, tym bardziej, że masz trudną sytuację, już dwójka dzieci, następne niedługo będzie na świecie. A, i żeby nie było - ja na przykładzie własnej historii widzę, że kobiety bywają zaślepione. Mi wszyscy od początku mówili, żebym zerwała z S. Też był zazdrosny, potrafił mnie wyzwać, bo napisałam smsa do kumpla. Ja oczywiście swoje. Ale czasu już się nie cofnie, teraz najważniejsze jest Twoje dziecko.
 
Bezsenna było wyraźnie napisane jak przytoczyłam :)
Angelus... O kurde, takiego poematu jeszcze tu nie widziałam... Bardzo ciężka ta sytuacja, współczuję. I ja jestem zdania, że skoro się rozwiódł, to nie był szczęśliwy z żoną, a samemu trzeba z życia korzystać... Fakt, ja bym nie chciała być na miejscu jego byłej, ale wyszło jak wyszło i powinien się zachować jak należy... Doskonale Cię rozumiem, ja zaczynałam nowy etap po 5-letnim związku i bachhh- ciąża z dopiero co poznanym chłopakiem... Nie wiem co napisać... Może jeszcze mu się odwidzi i pójdzie po rozum do głowy...

A ja finanse UE zaliczyłam na 4 :)
Jeszcze jutro i 2 tygodnie spokoju...
 
reklama
Hej! Przepraszam, ze sie nie odzywam, ale ostatnoi chodze ciagle zmeczona i nawet nie chce mi sie pisac ;/ Wczoraj po pracy mialam pojechac do urzedu paszportowego po paszport Nikosia, ale nie chcialo mi sie, wiec wrocilam prosto do domu, schylilam sie i krew mi z nosa tak poleciala, ze siedzialam nad kiblem i normalne uwierzyc nie moglam, ze to z nosa mi tak cieknie, doslownie jakbym miala jakis krwotok :szok: trwalo to jakies 5 minut i nagle sie zastopowalo ....... ja bylam w szoku, bo juz nie wiedzialam czy to sen :) za to dzis rodzice pojechali do Warszawy na beatyfikacje Popieluszki, a ze nie chcialo mi sie gotowac obiadu, to zamowilam sobie steakburgera i frytki. Frytki zjadlam, ale juz mi sie wiecej nie chcialo, wiec tego steakburgera zostawilam zapakowanego w folie spozywcza i w siatke na stole. Oczywiscie ja odsunelam, dalej od krawedzi, bo wiem, ze Nikos wszedzie wejdzie. Usiadlam przed chwila i zaczelam Was czytac ... nagle slysze jak Nikos sie krztusi wiec poszlam szybko do drugiego pokoju, patrze, a steakburger lezy na ziemi, a Nikos sie nim zajada hahaha na szczescie jadl tylko bulke, wiec nic mu nie bedzie :) musze bardziej uwazac, bo gdyby nie krztusil sie, to bym nawet nie zauwazyla nic :/
Angelus lez, odpoczywaj, nie przejmuj sie i chrzan tego P.!!!!! Co on? Kolejny sie z choinki urwal? Ja nie rozumiem!!!?? Jak to jest, ze wszyscy chca dziecka, a jak kobieta zachodzi w ciaze, to im sie odwidzi?????? Kurcze te nasze wszystkie historie sa tak podobne do siebie ... :( Szkoda, ze musialas do nas trafic w takich okolicznosciach :( Jednak witam Cie na forum. Mi ono bardzo pomoglo, innym rowniez, wiec wierze, ze i Tobie pomoze! Tylko sie nie smuc, bo Twoje drugie serducho wszystko czuje :)
Dorota musisz teraz duzo odpoczywac! Ja na pierwszym usg uslyszalam od lekarza, ze pecherzyk jest, ale to ciaza urojona, bo nic w pecherzyku nie ma ...... widzisz, w naszych czasach ciaza urojona znaczy taka, w ktorej rosnie Ci brzuch, masz zgage, mdlosci, bole piersi, krzyza itp. a w rezultacie rodzisz w 9 miesiacu ciazy (tej urojonej) zdrowe i duze dziecko :-D ja nie pamietam dokladnie, ale na poczatku ciazy jakos moze 10-15 tydzien, mialam plamienia, takie delikatne, to lekarz zapisal mi Luteine (fuj) i wszystko bylo dobrze :) U Ciebie tez bedzie! :) Witam na forum :)
Agugucha Wszystko bedzie dobrze,. zobaczysz! Musisz tylko w to wierzyc! U mnie przeciez tez ciagle cos znajdowali ... znaczy u Nikosia :) a przeciez to zdrowe i duze chlopisko :) Bedzie dobrze!
Carla gratuluje zdania i trzymam kciuki za jutrzejszy egzamin :) a odnosnie tego karmienia, to podobno pokarm matki do 6 miesiaca ma duzo wartosci, a pozniej nie jest tak wartosciwy jak np modyfikowane mlkeko, ale jak matka chce, to moze karmic :) Dziecko dostanie te wartosci z innych pokarmow chyba tj. owoce, zupki itp :)
Katerinka bardzo ladnie sie zachowalas, malo tego, nie kazdy by sie tak zachowal!!! Z reszta widzialas po tym, jak ludzie przejezdzali i nawet nie staneli zapytac czy wszystko ok :/ pasozyty cholerne!
 
Do góry