reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Samopoczucie mamy - dolegliwości fizyczne i nie tylko...

reklama
tak, rodzilam na ujastku 8 dni po tobie :)

po 1 anestezjolog wbijała mi się 2x w kręgosłup bo coś jej nie wyszło za 1 razem i za 2 wbijała wyżej (potem miałam dwie dziurki-jedna nad drugą)
po 2 znieczulenie działało tak że już nie czułam bóli w całym brzuchu w 100% tylko takie właśnie kłucie w prawej pachwinie punktowo tak jakby mi ktoś tam wsadził balonik i w czasie skurczu za mocno nadmuchał... tak na 20%... teraz już nie pamiętam dokładnie jak mocno to bolało ale bolało i dokładnie wiedziałam kiedy jest skurcz
Potem przez 2 tygodnie podczas korzystania z toalety czułam właśnie w tej pachwinie ból...
No i wczoraj i przedwczoraj mnie tam bolało tak po prostu...

Co do bólu w kroczu to mi się może 4 razy od urodzenia poczuć takie ostre kłucie w miejscu gdzie miałam wbijaną igłę do miejscowego znieczulenia szycia (to znieczulanie bolało straszniej niż poród i szycie na żywca :no:) bo anestezjolog nie przychodziła żeby do szycia dołożyć ZZO a bardzo mocno krwawiłam po nacięciu.

Co do szczegółów zapomniałam jak bolało i co było nie tak ale zajrzałam do swoich postów zaraz po porodzie pisanych żeby sobie przypomnieć :-D
 
Ostatnia edycja:
Skoro o bólach to mnie od 4 dni boli macica jak do @ ale @myślę, że powinien być w następny czwartek (28 dni temu miałam @wcześniejszy). Wczoraj w nocy to zwijałam się z bólu jak przy porodzie . Czy któraś z Was też tak ma??:wściekła/y:

mnie tak strasznie kłuło ostatnio w prawym boku więc podejrzewam owulację , okres odkąd urodziłam dzieci mam mało bolesny ,przed pierwszą ciążą zwijałam się z bólu i tylko ketonal pozwalał mi żyć

mirelka bóle mogą jeszcze przejść :tak: w końcu to dopiero 1-2 @
 
Katerinka - Ty się ciesz, że dostałaś całą dawkę ZZO. Mnie lekarz kazał ją podzielić na 2 razy. Pierwszą dostałam chyba ok 10tej a drugiej już nie zdążyłam dostać, bo moja położna przegapiła "moment" i miałam już 10cm rozwarcia jak się zorientowali, że nie symuluje drąc się z bólu, że poprzednia część już mnie puściła. De facto rodziłam już bez znieczulenia (do 13:20) - a w sumie to dla ZZO tachałam się na Ujastek :baffled: Ja mam wiecznie pecha. A co do szycia, to nie dostałam miejscowego znieczulenia i poszło na żywca - jak dla nie to był najgorszy ból.
 
cieszę się :tak:
ZZO działało 3 godziny do 5:30 a urodziłam o 6:20 więc też już bez znieczulenia, ale ulga 3 godzin bez bólu-bezcenna. Wiedziałam ze SR że wystarczy na 3 godziny wiec zanim puściło to po piątej upominałam sie o nastepną dawkę twierdząc że już strasznie boli. Nie przeszła moja symulancja bo wtedy mniej wiecej odeszły zielone wody i położnik kazał nie dawać bo muszę szybko urodzić i jak nie będzie zaraz partych to robią CC, bo też tętno malutkiej było nieprawidłowe. Więc nie dosć że ZZO już nie działało to byłam przerażona że dziecku coś sie złego dzieje a mnie chcą nagle pokroić...

Po godzinie 6 zaczeły sie parte na przedporodowej, 2x pchałam jeszcze tam, potem szybko na drugą salę i już parłam bez skurczy jak położna kazała.

Dlaczego nie dają znieczulenia na 3 fazę porodu? ja i tak rodziłam "na żądanie" a nie wtedy kiedy czułam skurcz i skoro udało się w 10 minut to chyba dobrze mi poszło.
Tak jak ty piszesz-już miałaś 10 cm i dlatego nie dali-bo niby co?
Czy jest w ogóle szansa na urodzenie w znieczuleniu?

mnie lekarz przepraszał jak szył na żywca zanim miejscowe zadziałało i niby mu powiedziałam że jak musi niech szyje ale krzyczałam przy tym okropnie i uważam że nogi do strzemion mocują tylko po to żeby lekarz w głowę nie dostał :crazy: jak przyszła anestezjolog z jednej strony byłam wsciekła że przez jej opieszałość się nacierpiałam (może była kimś innym zajęta a może spała) z drugiej strony się ucieszyłam że dostanę kolejną dawkę i przestanie natychmiast boleć a z trzeciej byłam przerażona bo na stoliczku moje blado zielone dziecię nie krzyczało jeszcze :-(
 
Katerinka - Pojęcia nie mam jak to jest z tym ZZO. Ja też trochę odpoczęłam jak dostałam to ZZO i nabrałam sił. Za to ja ni cholerki przeć nie umiałam :crazy: I początkowo musiałam przeć... siedząc na kibelku (jeszcze w sali przedporodowej). Brzmi to co najmniej dziwacznie, ale leżąc zwijałam się z bólu, a na kibelku było mi jakoś wygodniej:rofl2:. "Rodziłam" tak sobie z 30 min a na porodówce 40. Miałam siłę przeć 2x przy skurczu a na trzeci już mi brakowało. Myślałam, że młodej nie urodzę... no ale... co bym miała nie urodzić. Lekarz z nudów podciągał się na tych linach co wisiały w sali a położna z anielską cierpliwością powtarzała, żebym zebrała się i parła po raz trzeci. Mnie tak poród i to szycie wymęczyło, że jak zlazłam z tego fotela porodowego na wózek, żeby mnie przewieźli na salę poporodową... zemdlałam. Ale (jak to B. mi opowiadał) dostałam kilka plaszczaków od położnej i ocknęłam się już na łóżku.

Kurcze... trochę off topica zrobiłam - powinno to być w "Relacji z porodu" upssss:nerd:
 
anek i katerinka a nie wiem czy wiecie ze ja w koncu rodzilam bez ZZO na Ujastku ;)
Pobrali mi krew do badania zaraz jak sie zglosilam na IP, ale akcja szla tak szybko i w miare bezbolesnie ze nie bylo na to czasu ani nawet nie chcialo mi sie juz prosic o dodatkowe kucia :tak:

Natomiast pierwszego syna rodzilam w Zeromskiego bez ZZO (wmowili mi ze za pozno przyszlam, a to nie byla prawda :wściekła/y:) i wtedy sie nameczylam strasznie :-(
Mimo iz nie mialam ZZO to mi skurcze parte ustaly po pol godziny prob wyparcia dziecka. Tak wiec nie ma reguly na to czy poda sie ZZO czy nie. Problem ze skurczami moga byc tak czy inaczej.
Ja w zasadzie obydwu chlopakow rodzilam w skurczach nieregularnych i o roznej sile natezenia. Co sie same polozne dziwily jak patrzyly na KTG bo wg nich nie powinno mi sie udac urodzic od takich slabych skurczy - to przy porodzie Kuby ;)
 
Dziewczyny cieszcie sie, ze w ogóle miałyście to ZZO. Ja nie mogłam mieć, bo miałam zielone wody. Z tego też powodu miałam przyśpieszany poród i musiałam lezeć cały czas pod ktg. Do tego bardzo siemartwiłam o dzidzie. A bóle krzyżowe miałam takie, ze nie mogłam sie na tym łóżku z boku na bok przewrócic ani nóg na podpórki podnieść. Do tego szyjka w jednym miejscu nie chciała się rozciągać (blizna po wymrazance) i położna co chwilę musiała masować to miejsce - nie muszę pisać jaki to ból. No i Natalka wazyła 4200g. Same parte długo nie trwały, ale szyjka lekko pękła. A moje pierwsze słowa po wypchnięciu małej to:"Nie wierze, ze toprzeżyłam". Niestety tu nie był jeszcze koniec. Rodzenie łozyska też dosyć bolało, potem łyżeczkowanie macicy - na sama mysl robi mi sie słabo! Szycie dość długie i bolesne, a telepało mną jak po znieczuleniu. Po tym wszystkim ledwo sieprzeturlałam na ten wózek.
Aż mną telepie jak sobie to wszystko przypomnę!
 
Margana Ty to wogóle przeszłaś, mnie tez się nogi trzęsły ale to raczej z emocji, a łożysko to samo sobie wypadło, nie musiałam rodzić:-D
 
reklama
kurcze dziewczyny a ja to w ogóle zzo nie doczekałam i dalej nie wiem jak to jest:( jak już przyszła anestezjolog ze znieczuleniem to mojemu dziecku tętno zaczęlo spadać i dosłownie dwie minutki później leżałam na stole operacyjnym pod ogólnym znieczuleniem:( Drugiego porodu to dopiero będę się bała, bo tak naprawdę dalej nie wiem jak to jest, a tylko po części mogę sobie to wyobrazić
 
Do góry