reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Są rodzice, którzy wogóle nie szczepią....

As 76
to też niesamowite co piszesz, to ma pomagać a szkodzi...
jestem przerażona :-(

mój dostał hepavax w szpitalu po urodzeniu i szczepionkę na gruźlicę JAKĄŚ

doczytuję Was powoli w wolnym czasie
i boli mnie opinia typu głupota itd...
głupi jest ten kto nie walczy o życie swojego dziecka

a gdyby wszyscy dawali setkę wódki noworodkom
to Wy też??
bo tak się robi?
bo tak jest w reklamie?
powodzenia


Otoz to, w Polsce wciaz jeszcze goruje stare haslo PRL-u "Zdrowie jednostki zdrowiem ogolu".
Moj Pan wielki zwolennik szczepien jeszcze do niedawna majacy mi za zle, ze nie chce zaszczepic dziecka bo przeciez trzeba, bo przeciez lekarze tak mowia itp. itd z czasem sie z tym pogodzil, a ostatnio nawet mnie zaskoczyl mowiac "niech no sprobuja tylko" po tym jak wreczylam jemu kolejne zawiadomienie o szczepieniu na Polio.
W UK jak juz wspominalam szczepienia nie sa obowiazkowe ale zawiadomienia o kolejnych szczepionkach sa wysylane do rodzicow w formie przypomnienia.
Uwazam, ze temat szczepien jest tak samo kontrowersyjny jak temat przetaczania krwi, zawsze beda podzialy, bo zawsze prawie kazdy czlowiek w bialym kitlu glosno krzyczec bedzie iz wszystko to "ratuje zycie".
 
reklama
Ale w szczepieniach nie chodzi o ratowanie życia ale o złoty interes.
Żeby to zrozumieć trzeba najpierw zagłębić się wiedzę na temat mechanizmów nabywania odporności, wiedza ta jest poznawana dopiero od 20 lat, szczepienia podawane są od 120 lat. Zatem jak wierzyć w słuszność szczepień skoro zaczęto je podawać nie mając żadnej wiedzy na temat mechanizmów nabywania odporności ani sposobu działania szczepionki. Gorsze jest natomiast to, że mając tę wiedzę nadal nawołuje się do szczepień co jest po prostu narażaniem zdrowia i życia dzieci.
Wystarczy popytać lekarzy, większość z nich pojęcia nie ma na temat ani odporności ani działania szczepionki. Ba, nie wiedzą nawet jak działają leki. Przepisywanie niemowlętom antybiotyków jest właśnie wykazaniem się ignorancją ze strony lekarzy. Podawanie leków będących substancją czynną organizmowi w trakcie rozwoju jest informacją, że organizm nie musi się bronić, bo dostaję broń z zewnątrz, w ten sposób zatrzymuje się mechanizm odpornościowy u niemowlęcia, a nie go rozwija. Dlatego dzieci po szczepieniach i po antybiotykach nigdy nie są zdrowsze tylko chorują na okrągło.
Dlatego teraz nie umiem siedzieć cicho z tym co wiem i z tym co przeżyłam. Nie warto nikomu wierzyć, a tym bardziej lekarzom. Wielu z nas studiowało i widziało z kim człowiek zdawał egzaminy, kto się uczył, kto pisał pracę, a kto na egzaminie ściągał z googla i kto kupował pracę licencjacką czy magisterską. Takie osoby zostają lekarzami i kierują dzieci na szczepienia nie mając o niczym pojęcia.
Teraz matka musi być dla dziecka lekarzem, nauczycielem i rehabilitantem. Mnie wiara z w instytucje i dobro dzieci, że lekarze widzą co robią, sprowadziła na manowce.
 
madziulina - wydaje mi sie ze nie mozna tutaj mowic o tolerancji, bo twoje niezaszczepione dziecko bedzie chuchac zarazkami na moje zaszczepione ale moze dopiero po pierwszej serii szczepionki. Czyli rezygnujac ze szczepien narazasz nie tylko swoje dziecko, co oczywiscie toleruje jak najbardziej, twoja sprawa, ale rowniez moje dziecko, czego juz nie chce tolerowac. Tak samo jak nie toleruje jak mi ktos dmucha dymem z papierosow na dziecko. Teoretycznie sprawa palacza czy sie chce truc czy nie, ale niestety jego wybor ma wplyw na osoby postronne.
Oczywiscie zrobisz jak zechcesz, bo nikt do szczepien cie nie zmusi. Dodam tylko ze mieszkam w USA i tutaj do szczepien tez nikt nie zmusza, ale wiele szkol i przedszkoli nie przyjmie niezaszczepionego dziecka. Masz wybor nie szczepic, ale musisz ponosic konsekwencje tego wyboru, tzn znalezc szkole albo przedszkole ktore przyjmnie niezaszczepione dziecko. Albo mozesz sama je uczyc w domu.
 
Ale w szczepieniach nie chodzi o ratowanie życia ale o złoty interes.
Żeby to zrozumieć trzeba najpierw zagłębić się wiedzę na temat mechanizmów nabywania odporności, wiedza ta jest poznawana dopiero od 20 lat, szczepienia podawane są od 120 lat. Zatem jak wierzyć w słuszność szczepień skoro zaczęto je podawać nie mając żadnej wiedzy na temat mechanizmów nabywania odporności ani sposobu działania szczepionki. Gorsze jest natomiast to, że mając tę wiedzę nadal nawołuje się do szczepień co jest po prostu narażaniem zdrowia i życia dzieci.
Wystarczy popytać lekarzy, większość z nich pojęcia nie ma na temat ani odporności ani działania szczepionki. Ba, nie wiedzą nawet jak działają leki. Przepisywanie niemowlętom antybiotyków jest właśnie wykazaniem się ignorancją ze strony lekarzy. Podawanie leków będących substancją czynną organizmowi w trakcie rozwoju jest informacją, że organizm nie musi się bronić, bo dostaję broń z zewnątrz, w ten sposób zatrzymuje się mechanizm odpornościowy u niemowlęcia, a nie go rozwija. Dlatego dzieci po szczepieniach i po antybiotykach nigdy nie są zdrowsze tylko chorują na okrągło.
Dlatego teraz nie umiem siedzieć cicho z tym co wiem i z tym co przeżyłam. Nie warto nikomu wierzyć, a tym bardziej lekarzom. Wielu z nas studiowało i widziało z kim człowiek zdawał egzaminy, kto się uczył, kto pisał pracę, a kto na egzaminie ściągał z googla i kto kupował pracę licencjacką czy magisterską. Takie osoby zostają lekarzami i kierują dzieci na szczepienia nie mając o niczym pojęcia.
Teraz matka musi być dla dziecka lekarzem, nauczycielem i rehabilitantem. Mnie wiara z w instytucje i dobro dzieci, że lekarze widzą co robią, sprowadziła na manowce.


Dlatego tez to ujelam w cudzyslow. Bardzo trafnie sformulowalas ten temat i podalas stosowne argumenty, jak dla mnie kazdy do kogo nie trafiaja tego typu slowa jest zwyczajnym ignorantem bo ile wysilku kosztuje by zapoznac sie z tematem szczepien?
Co do rzekomego ratowania ludzkiego zycia poprzez szczepienia, przypomniala mi sie rozmowa z pewna pani doktor pediatrii, ktora twierdzila iz mnie "podziwia", ze w dzisiejszych czasach nie szczepie dziecka, przeciez jest tyle chorob (no przeciez wiekszosci niby szczepionki je wyeleminowaly.przyp.) a szczepienia ratuja zycie, czy nie boje sie konsekwencji, odpowiedzialam pani doktor, ze bardziej boje sie iz nic nie bedzie w stanie uratowac w przyszlosci zycia mojego dziecka jesli poniose konsekwencje z racji tego, ze zdecydowalam sie dziecko zaszczepic, szczegolnie pod wplywem presji. Moralnie bym sie z tego nie wylizala wiedzac co przeszlo moje pierwsze dziecko.
 
madziulina - wydaje mi sie ze nie mozna tutaj mowic o tolerancji, bo twoje niezaszczepione dziecko bedzie chuchac zarazkami na moje zaszczepione ale moze dopiero po pierwszej serii szczepionki. Czyli rezygnujac ze szczepien narazasz nie tylko swoje dziecko, co oczywiscie toleruje jak najbardziej, twoja sprawa, ale rowniez moje dziecko, czego juz nie chce tolerowac. Tak samo jak nie toleruje jak mi ktos dmucha dymem z papierosow na dziecko. Teoretycznie sprawa palacza czy sie chce truc czy nie, ale niestety jego wybor ma wplyw na osoby postronne.
Oczywiscie zrobisz jak zechcesz, bo nikt do szczepien cie nie zmusi. Dodam tylko ze mieszkam w USA i tutaj do szczepien tez nikt nie zmusza, ale wiele szkol i przedszkoli nie przyjmie niezaszczepionego dziecka. Masz wybor nie szczepic, ale musisz ponosic konsekwencje tego wyboru, tzn znalezc szkole albo przedszkole ktore przyjmnie niezaszczepione dziecko. Albo mozesz sama je uczyc w domu.

Uwazasz, ze Twoje zaszczepione dziecko zarazkami juz nie "chucha"??? Zadaj sobie pytanie, ktore dziecko nalezy chronic przed ktorym. Poza tym jesli Twoje dziecko jest zaszczepione to czego sie boisz? Ze je zachuchaja dzieci niezaszczepione?
Sztuczna odpornosc Twojego zaszczepionego dziecka, bedzie trwac ok trzech lat i co potem? Potem bedzie zywym nosicielem wszelkich zarazek, ktore podaruje w prezencie innym osobom.
Prosze uzupelnij swoja wiedze na temat odpornosci dzieci nie zaszczepionych, ktore w sposob naturalny przeszly choroby, jak zachowuje sie ich system obronny a jak dzieci zaszczepionych. Rezygnuje ze szczepienia dla zdrowia mojego dziecka, zeby nie narazic je na przykre skutki uboczne szczepionek, mowisz o dymie papierosowym a czy szczepionki nie zawieraja rowniez trucizny? Chyba jestes tego swiadoma co podaja Twojemu dziecku i to tak zwyczajnie tolerujesz?
Odsylam Cie do posta "Nieszczepie", w bardzo rzeczowy sposob jest wszystko napisane co powinno dac ci chociaz troche do myslenia.
 
Ostatnia edycja:
mój synek miała przetaczaną krew w klinice jak zachorował

na ten temat nic nie wiem

był w stanie zagrożenia życia
teraz żyje i ma się dobrze...

ale wcale nie musiało tak być, mogło to się gorzej skończyć

doktorkę miała super, widać było że z powołania
do tej pory jeździmy do niej na kontrole do Zabrza
takich lekarzy jest mało
ale opinie na temat kliniki patologii w Zabrzu mam same pozytywne :-)
 
madziulina - no wlasnie ja uzupelnilam. Pewnie ze chucha zarazkami, bo nie na wszystkie choroby sa szczepionki. Ale przynajmniej mam nadzieje, nie roznosi tych na ktore sa szczepionki. Nie wiem czemu myslisz ze mozna sie szybciej zarazic choroba na ktore dziecko bylo szczepione od tego zaszczepionego niz od nieszczepionego.

Co do tego czego sie boje: jak sama napisalas, szczepionki nie zawsze sa skuteczne. Dziecko moze byc zaszczepione i nie rozwinac pelnej odpornosci. Pewne szczepionki daje sie w dozach co pare lat, i dopoki dziecko nie przyjmnie calej serii nie jest w pelni uodpornione. Jak wszystkie inne dzieci beda zaszczepione i beda mimaly odpornosc, to sie to jedno u ktorego szczepionka nie przyjela nigdy nie zetknie z wirusem i nie zachoruje. Rodzice ktorzy nie szczepia dzieci pozwalaja wirusom zyc i wedrowac od osoby do osoby. Zobacz, nie szczepi sie juz na ospe. Nie dlatego ze wszyscy ludzie nagle rozwineli odpornosc na ta chorobe tylko dlatego ze dzieki szczepionkom wirus ospy zostal praktycznie zlikwidowany.

Od paru lat coraz wiecej rodzicow rezygnuje ze szczepien. W US po raz pierwszy od lat zarejestrowano przypadki odry. I po raz pierwszy od lat bylo pare smiertelnych przypadkow kokluszu. W UK odsetek zaszczepionych dzieci spadl z 92% w 1996 do 84% w 2002. W tym samym czasie lilczba przypadkow odry i swinki zwiekszyla sie od 10-cio do 30-to krotnie w porownaniu do lat poprzednich. Wiec chyba wydaje mi sie ze szczepionki sa skuteczne skoro ich brak powoduje tak bardzo zwiekszona zachorowalnosc.

Owszem, jestem swiadoma ryzyka jakie niosa ze soba szczepionki. Jednakze ryzyko przy obecnych szczepionkach jest duzo mniejsze niz ryzyko jakie niesie ze soba zachorowanie na te choroby. Wiem ze wiekszosc z nas pewnie przeszla przez wiekszosc tych "chorob wieku dzieciecego" wiec nam sie wydaje ze po co szczepic, lepiej przechorowac, nic wielkiego. Mam corke, wkrotce bede miec druga. Jak nich nie zaszczepie, to moze nigdy nie zachoruja, bo wiekszosc dzieci wokol jest szczepiona. Ale moze zetkna sie z wirusem jak beda dorosle i w ciazy? Co wtedy? Rozyczka w ciazy to nie zarty, i moja decyzja mialaby dlugie lapy az do nastepnego pokolenia. A tak przy okazji, ty na nic nie szczepilas dziecka, nawet przeciwko Haine-Medina? Czy tylko wybiorczo?

Co do informacji ktore mozna znalezc w postach na internecie - wybacz, ale nie jest to dla mnie niepodwazalny autorytet, bo w internecie kazdy moze sobie nabazgrac co chce.

Oczywiscie jest to wybor rodzica czy dziecko bedzie szczepione czy nie. Ale potem nie ma co sie dziwic jak szkola czy zlobek odmowia przyjecia. Bo jak inni rodzice postanowia ze wola poniesc ryzyko szczepionek niz chorob, to rodzice tego niezaszczepionego dziecka nie powinnini liczyc na to ze ich dziecko i tak nie zachoruje bo wszyscy inni zaszczepieni i choroby nie ma. Byloby to niesprawiedliwe.
 
madziulina - no wlasnie ja uzupelnilam. Pewnie ze chucha zarazkami, bo nie na wszystkie choroby sa szczepionki. Ale przynajmniej mam nadzieje, nie roznosi tych na ktore sa szczepionki. Nie wiem czemu myslisz ze mozna sie szybciej zarazic choroba na ktore dziecko bylo szczepione od tego zaszczepionego niz od nieszczepionego.

Co do tego czego sie boje: jak sama napisalas, szczepionki nie zawsze sa skuteczne. Dziecko moze byc zaszczepione i nie rozwinac pelnej odpornosci. Pewne szczepionki daje sie w dozach co pare lat, i dopoki dziecko nie przyjmnie calej serii nie jest w pelni uodpornione. Jak wszystkie inne dzieci beda zaszczepione i beda mimaly odpornosc, to sie to jedno u ktorego szczepionka nie przyjela nigdy nie zetknie z wirusem i nie zachoruje. Rodzice ktorzy nie szczepia dzieci pozwalaja wirusom zyc i wedrowac od osoby do osoby. Zobacz, nie szczepi sie juz na ospe. Nie dlatego ze wszyscy ludzie nagle rozwineli odpornosc na ta chorobe tylko dlatego ze dzieki szczepionkom wirus ospy zostal praktycznie zlikwidowany.

Od paru lat coraz wiecej rodzicow rezygnuje ze szczepien. W US po raz pierwszy od lat zarejestrowano przypadki odry. I po raz pierwszy od lat bylo pare smiertelnych przypadkow kokluszu. W UK odsetek zaszczepionych dzieci spadl z 92% w 1996 do 84% w 2002. W tym samym czasie lilczba przypadkow odry i swinki zwiekszyla sie od 10-cio do 30-to krotnie w porownaniu do lat poprzednich. Wiec chyba wydaje mi sie ze szczepionki sa skuteczne skoro ich brak powoduje tak bardzo zwiekszona zachorowalnosc.

Owszem, jestem swiadoma ryzyka jakie niosa ze soba szczepionki. Jednakze ryzyko przy obecnych szczepionkach jest duzo mniejsze niz ryzyko jakie niesie ze soba zachorowanie na te choroby. Wiem ze wiekszosc z nas pewnie przeszla przez wiekszosc tych "chorob wieku dzieciecego" wiec nam sie wydaje ze po co szczepic, lepiej przechorowac, nic wielkiego. Mam corke, wkrotce bede miec druga. Jak nich nie zaszczepie, to moze nigdy nie zachoruja, bo wiekszosc dzieci wokol jest szczepiona. Ale moze zetkna sie z wirusem jak beda dorosle i w ciazy? Co wtedy? Rozyczka w ciazy to nie zarty, i moja decyzja mialaby dlugie lapy az do nastepnego pokolenia. A tak przy okazji, ty na nic nie szczepilas dziecka, nawet przeciwko Haine-Medina? Czy tylko wybiorczo?

Co do informacji ktore mozna znalezc w postach na internecie - wybacz, ale nie jest to dla mnie niepodwazalny autorytet, bo w internecie kazdy moze sobie nabazgrac co chce.

Oczywiscie jest to wybor rodzica czy dziecko bedzie szczepione czy nie. Ale potem nie ma co sie dziwic jak szkola czy zlobek odmowia przyjecia. Bo jak inni rodzice postanowia ze wola poniesc ryzyko szczepionek niz chorob, to rodzice tego niezaszczepionego dziecka nie powinnini liczyc na to ze ich dziecko i tak nie zachoruje bo wszyscy inni zaszczepieni i choroby nie ma. Byloby to niesprawiedliwe.

Bez urazy ale gdybys uzupelnila swoja wiedze, nie napisalabys tego w tym poscie co napisalas.
Wiesz gdybym miala powolywac sie tylko na internet to z pewnoscia wiele bym z niego nie wyniosla, ale z drugiej strony te dane ktore ty podajesz to dobrze znana mi teoria wlasnie z internetu. Z grona kilku lekarzy, tylko dwoch bylo ze mna szczerych co do szczepien, reszta milczala jak zakleta albo odwalala mowe znana mi od wielu lat, a jak pani nie zaszczepi itp. itd
Jak juz napisalam, szczepienia to indywidualna sprawa kazdego rodzica i kazda decyzje nalezy uszanowac, nie rozumiem tylko dlaczego nabardziej skacza do gardla te matki, ktore sa zwolenniczkami szczepien. Wspomne, ze i ja tez kiedys bylam fanatycznie przekonana o zbawiennosci szczepien, ale jak sie mowi, tylko krowa nie zmienia pogladow.

Odbiegajac od tematu, zycze duzo radosci z kolejnego dzidziusia.
 
Nie było mnie kilka dni a tutaj taka burzliwa rozmowa. Hehehehhehe
Witam wszystkie panie.




Od paru lat coraz wiecej rodzicow rezygnuje ze szczepien. W US po raz pierwszy od lat zarejestrowano przypadki odry. I po raz pierwszy od lat bylo pare smiertelnych przypadkow kokluszu. W UK odsetek zaszczepionych dzieci spadl z 92% w 1996 do 84% w 2002. W tym samym czasie lilczba przypadkow odry i swinki zwiekszyla sie od 10-cio do 30-to krotnie w porownaniu do lat poprzednich. Wiec chyba wydaje mi sie ze szczepionki sa skuteczne skoro ich brak powoduje tak bardzo zwiekszona zachorowalnosc.

Owszem, jestem swiadoma ryzyka jakie niosa ze soba szczepionki. Jednakze ryzyko przy obecnych szczepionkach jest duzo mniejsze niz ryzyko jakie niesie ze soba zachorowanie na te choroby.


Ewa.. Niestety czytasz i znajdujesz to co chcesz znaleźć.. tylko czemu nie dopowiesz że przypadki o których mowa.. np.. kokluszu nie napiszesz że są to przypadki genu który się zmutował i nie ma na to szczepionki.. tak samo jak na odrę itd? Nie doinformowana jesteś albo nie chcesz tego wiedzieć. Czemu nie przestudiowałaś tego co tutaj wklejam. Tam SAMI lekarze obalają to co TY teraz przytaczasz jako argumenty. I już na szczęście nie tylko dr Majewska zaczęli głośno o tym mówić.
Szczepionki są ryzykowne..nie są wcale lepsze od tych starszych. Bo dawniej właśnie BYŁY ONE DOBRE BO NP NA OSPĘ ROBIŁO SIĘ SZCZEPIONKI ZE STRUPÓW KROSTEK a nie zmieniane genetycznie jak teraz itp. I wtedy faktycznie pomagały zwalczać bo były w pewnym sensie "naturalne" piszę w cudzysłowie byście wiedziały o jaki przekaz mi chodzi.
To że my byłyśmy szczepione.. no właśnie i co każda z nas przechodziła różyczkę czy odrę czy świnkę? Dziwne? Przecież miałyśmy odporność mieć.. taaaa "lżej je przechodziłyśmy" gadka lekarzy :baffled::confused: tylko skąd ONi wiedzą jakbym przechodziła odrę gdyby mnie nie zaszczepili?:confused::confused::confused::confused:
Zgroza...

A teraz coś do poczytania. Moim zdaniem jak zawsze warto poświęć pare chwil.. o bliźniakach zachęcam do oglądniecia.. filmiku który jest w pewnym momencie podany bo to co pisane to w sumie jest skrót do filmiku.
Natomiast drugie co wkleję to musicie byś zarejestrowane na szczepienia.org.pl by to przeczytać.
Miłej lektury.
 
reklama
w tym temacie zawsze będą spory, do póty dopóki nie dowiemy się pełnej prawdy na temat szczepień...

chronią??

otuż nie bardzo, z danych co czytałam tu: http://www.jut.pl/lekarze-potepiaja-szczepienia.html
To jest niewiarygodne, jak naukowcy mogą twierdzić, że choroba Heinego-Medina zniknęła po szczepionkach, skoro zniknęła również w innych częściach świata, gdzie szczepienia nie były rozpowszechnione.
dr Robert Mendelsohn

wynika co innego itd....


trzeba poznać dwie strony medalu a nie trzymać się kurczowo tego co mówią w tv i w przychodni
 
Do góry