reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Są rodzice, którzy wogóle nie szczepią....

reklama
poczytalam teraz troszke o tym nop.jak moge zapytac i wiedziec to twoj babelek jakie mial objawy i po jakim szczepieniu okazalo sie ze jest chory??po tych podstawowych czy dodatkowo go szczepilas??w jakim byl wieku maluszek??ja mojego zaszczepilam na pneumokoki i 6w1 bo wiadomo te 6w1 to te obowiazkowe tylko nie chcialam zeby mi maluszka kuli tyle razy i na pneumokoki bo wydaje mi sie ze przynosza najpaskudniejsze chorobska:baffled:
 
kacha z tego co pamietam to "nie szczepię" synek cofnął się w rozwoju po szczepieniu MMR (odra swinka różyczka) najniebezpieczeniejsza ze szczepionek bo zawiera wszystkie zywe szczepy..

co do pneumokoków to wiedz ze szczepionka chroni przed ok 10 szczepów (zalezy od rodzaju szczepionki) a wszystkich szczepów jest ponad setka i ciągle mutują dzieki szczepieniom... do tego powikłaniem po pneumokokach jest rozrost gronkowca (za tym idzie osłabienie odporności), trudny do wyleczenia i czesto nawet nie wiazany ze szczepieniem.. no i pozatym szczepionka jest amerykanska wiec ja nie mam pewnosci ze w europie ona w ogole działa bo ponoc u nas sa inne szczepy pneumokoków.... a 6 w 1 to wstrzykniecie dziecku 6 roznych wirósów, 6 różnych chorób... bez urazy ale ja sobie nie wyobrazam jak maly organizm musi bronic sie przed 6 chorobami rownoczesnie :baffled: szczepionki skojarzone sa dla rodziców nie dla dzieci (ale to moje zdanie)
 
Ostatnia edycja:
Pati, ale musisz dodac, ze jak szczepić tymi darmowymi, to tez nie w jeden dzień, bo tez wstrzykuje się tyle samo wirusów, a do tego kilka razy wiecej konserwantów, niz wtedy, gdy uzywa sie skojarzonych.
 
Pokrótce przypomnę co nam się przytrafiło.
Gdy mój Synek miał około pięciu miesięcy nastąpił termin trzeciego szczepienia. W swej wielkiej niewiedzy i głupocie wykupywałam szczepionki skojarzone. To była standardowa szczepionka ale ten kombajn sześć w jednym o nazwie Infanrix Hexa.
Przed szczepieniem Synuś był bardzo kontaktowy, radosny, gaworzył, uśmiechał się, reagował na nas, bawił się zabawkami wiszącymi na macie edukacyjnej, łapał się w rączki i kopał nóżkami.
Po szczepieniu nie było żadnej gorączki ani wysypki, za to był straszny ryk, przed którym nikt mnie nie ostrzegł, a to był krzyk mózgowy i miałam wezwać pogotowie, nie wiedziałam o tym, a krzyk mózgowy to jest zapalenie mózgu, które może skończyć się tragicznie. Synek się tak darł trzy dni z przerwami. Potem zaczęło się dziać coś takiego jakby wyłączanie poszczególnych umiejętności i funkcji. Synek stał się osowiały, smutny, na macie edukacyjnej leżał nieruchomo. Przestał sie usmiechać, przestał gaworzyć, zrobił się miękki jak ciasto. Zero napięcia w mięśniach. Do tego doszło wyginanie sie w literę C, takie odginanie do tyłu, bardzo silne, z trudem udawało sie dziecku utrzymać, w lóżeczku też się tak wyginał. Doszły straszne zaparcia, dziecko karmione wyłącznie cycem, do tego szczepienia robiło sześć kupek na dzień, po szczepieniu jedna sucha kupka na tydzień robiona w wielkim krzyku i cierpieniu. Te problemy z kupką trwały ponad rok. Ale najgorsze z tych objawów nastąpiło na 10 dzień po szczepieniu, dziecko przestało reagować na bodźce, patrzyło się tępo w sufit, miałam wrażenie, że to nie dziecko a lalka, która oddycha. To był koszmar. Oczywiście latałam z dzieckiem od lekarza do lekarza, od neurologa do neurologa, co lekarz to inna diagnoza, głównie, że coś wymyślam. Gdybym się dała temu zwieźć to dziś miałabym kalekę. Ale się nie dałam i dalej szukalam lekarza, aż w końcu wywalczyłam rehabilitację. Dziecko zaczęło gaworzyć,w 10 miesiącu obróciło się na brzuszek pierwszy raz, jak skończyło rok to dopiero samo usiadło, jak skończyło 15 miesięcy zaczęlo raczkować, raczkowanie trwało pół roku, teraz, na dwa miesiące przed ukończeniem dwóch latek postawiło swoje pierwsze samodzielne kroczki.
Nasz pediatra nie miał wątpliwości co stało się przyczyną opóźnienia w rozwoju, NOP został zgłoszony do sanepidu, mamy odroczenie od dalszych szczepień.

Walka o zdrowie dziecka jest długa i ciężka. Rehabilitacja trwała rok. To nie były lekkie ćwiczenia, to była cotygodniowa godzina dramatu, ale nie było innego wyjścia. Do tego dieta. Muszę pilnować, by to co je dziecko bylo z pewnych źrodeł, by nie było w tym chemii, metali ciężkich. Nie mogę gotować zupek na mięsie z kością, ponieważ kości kumulują sporo toksycznych substancji, które potem oddają do wywarów. Raz zrobiłam wyłom i podałam dziecku rosół, bo nie chciało mi sie zupki osobno gotować i miałam regres. Odtruwam homeopatycznie i też w ten sposób leczę, z powodzeniem.
Gdybym to wszystko mogła wiedzieć przed szczepieniem...
 
straszna historia nie szczepie - jaki to musi być dramat dla rodzica, ze sam to zafundował dziecku i jeszcze za to zapłacił:no: Ilu rodziców odpuściło? Dało się zwieść? Ech...szkoda gadac.
 
to może i ja podzielę się moją historią...

szczepić chciałam od początku...na podstawowe szczepienia...czemu? szczerze, bo nie mam siły na walkę z sanepidem,a poza tym niektóre szczepionki jak np. ta na gruźlicę pobudza system odpornościowy do roboty..(słowa mojej cioci-jednej z najlepszych mikrobiolog w Polsce) ale nie o tym chciałam napisać...udałam się po raz drugi do lekarza, bo odciągałam i odciągałam szczepienia...już na pierwszej wizycie z córką pielęgniarka wciskała mi skojarzone szczepionki jako największe dobro...nic nie powiedziała o podstawowych tylko na kalendarzu szczepień napisała mi od razu ceny tych skojarzonych...jakby zakłada, że innej opcji nie ma...wysłuchałam, bo z głupią 'pigułą' nawet mi się kłócić nie chciało..na drugim badaniu lekarka już mnie opieprzyła, że czemu z dzieckiem nie byłam wcześniej na szczepieniu..grzecznie odpowiedziałam, że dziecko było chore (co nie było prawdą...chciałam po prostu to odroczyć)..zapytała się czy dziś zamierzam szczepić...powiedziałam, że nie, bo chcę skonsultować to jeszcze z ciocią (o której wspomniałam już wcześniej), bo fanem szczepionek nie jestem, a do niej mam zaufanie..na co lekarka znów zaczęła atakującym tonem, że co mikrobiolog ma do szczepionek (wyobraźcie sobie moje zdziwienie jak usłyszałam co mówi....no bo przecież z całą pewnością nic:p bo szczepy hodują się same itd, pomijam już nawet fakt, że moja ciocia pracuje dla firm farmaceutycznych przy szczepionkach, ale mniejsza z tym), że przecież ONA się NAJLEPIEJ zna...spytałam się ją o NOP, na co usłyszałam, że NIC takiego NIE MA...szczęka mi opadła...ale za to usłyszałam, że KRZYWDZĘ dziecko i jestem WYRODNĄ matką...kłótnia była, bo baby (lekarka i pielęgniarka) mnie bardzo zdenerwowały..oczywiście przychodnię zmieniłam, znalazłam lekarkę, która doskonale rozumie moje obawy...przed szczepieniem dała skierowanie córce na różne podstawowe badania..wszystko wyszło pięknie, więc zaszczepiłam, ale na NFZ...chciałam rozbić jej te szczepienie w odstępach czasu, ale jak zobaczyłam, że w tej drugiej przychodni szczepi ta sama piguła co w pierwszej to zrezygnowałam, bo bałam się, że przez swoją niekompetencję zdubluje mojej córze szczepienie (poda dwa razy tą samą szczepionkę)...kolejne szczepienie za 6 tygodni, a ja już sikam ze strachu i nie myślę o niczym innym...i sama nie wiem co zrobić...
 
Ostatnia edycja:
nie szczepie...a dlaczego to nieszczescie dotklo twojego babla dopiero na trzecin szczepieniu??wyjasnil ci to ktosz//bo to jest dla mnie troche niezrozumiale.no i wogole czy ktos ci powiedzial dlaczego tak sie stalo,co bylo glowna przyczyna,zla szczepionka??zle zrobiony zastrzyk,jakies uczulenie na skladnik??
 
reklama
Do góry