reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Rozwoj maluchow..Zabawy i zabawki

reklama
Oj kursor jest na topie :) a Karol jeszcze podpatrzył jak mu się grozi i nam grozi tym swoim kursorem jak coś broi :)
ostatnio zmiany nie są już takie wielkie - nie ma nagle raczkowania czy chodzenia, ale jest mnóstwo drobiazgów, które łatwo przegapić...
Lolo wchodzi sam po schodach bokiem trzymając sie barierki a ja z rozrzewnieneim zaczynam wspominać czasy kiedy chodził za rękę...teraz odpycha rękę i idzie w swoją stronę, dziś takiego zająca w dziurze na chodniku zaliczył że ma nos zdarty :(
jak mam z nim dojść do sklepu oddalonego o 300 m to trwa to całą wieczność :) kto wie kiedy dzieci zaczynają chodzić w kierunku wyznaczonym przez rodziców? (i czy kiedyś w ogóle???)
Poza tym jest słodki w swoich próbach samodzielności, np siada z tatą przy stole - tata je arbuza i mówi do Karola mniam mniam to on tez pakuje arbuza do buzi i wołą mniam mniam :) bardzo łądnie ostatnio sam je (rękoma) choć ma przez ząbki spadki apetytu, sam tez pije - próbuje z kubka, poza tym preferuje słomki
jak chce na dwór to wyciąga buty z szafy i przynosi mi zakładać (np swoje adidasy) albo siada i sobie zakłada ;)
pomaga przy ubieraniu i rozbieraniu, czyści sobie uszy patyczkiem, myje głowę, trzepie rączki z piasku i myje ręka o rękę jak woda leci, wyciera buzię chusteczką...
poza tym znalazłoby się jeszcze dużo fajnych drobiazgów ale po dzisijszym dniu akurat te mi utkwiły w pamięci, no i widać że coraz lepiej zapamiętuje, np rano leci sprawdzic na balkon czy jeszcze jest woda w basenie a jak wyjdziemy z domu i spytam gdzie mrówki to leci za blok sprawdzić w krzaczkach czy nadal tam są :) może się przygladać długo jak mrówki chodzą - jest tym zafascynowany...
a i swoje zabawki karmi albo im buzie wyciera np misia ...
no i już można sie nim nawet wyręczyć dziś mówię - idź Karolku do taty przynieś mi chusteczkę, no i poszedł, wziął i przyniósł (oczywiście tata słyszał co ma dać, ale było mi bardzo miło)
 
Widzę Baska że z ta samodzielnościo to nasze chłopaki jak bliźniaki. Kuba potrafi nawet nawiać z placu zabaw, a o daniu ręki mowy nie ma. Wszystko musi sam. Ostatnio wdrapał sie po fotelu żeby sobie z balkonu powyglądać. A dziś zaskoczył mnie totalnie bo jak zadzwonił domofon powiedział po prostu "kto tam" oczywiście po swojemu ale do zrozumienia:-)
 
A ja Wam powiem, że jestem już zmęczona tą samodzielnością Marcinka... Pewnie dlatego, że jestem na nią skazana 24 h na dobę... Zawsze myślałam, że to takie super siedzieć z dzieckiem w domu, nie pracować, móc cały swój czas jemu poświęcić, widzieć pierwszy kroczek, słyszeć pierwsze słowo itp.... Owszem - jestem zadowolona, że dzień po dniu obserwowałam jego rozwój i byłam przy nim... ale jednocześnie strasznie tym zmęczona... Coraz częściej pewne zachowania Marcinka mnie denerwują, zaczynam tracić cierpliwość, a jednocześnie mam ogromne wyrzuty sumienia, bo przecież on jest jeszcze taki malutki i nie rozumie, dlaczego podniosłam na niego głos..... Od września wracam do pracy i trochę się z tego cieszę, ale z drugiej strony nie wyobrażam sobie, że będę musiała Niuńka zostawić z kimś obcym ( a w dodatku nie mogę znaleźć opiekunki)....
Jestem w takim niewesołym nastroju, bo kiedy przed szóstą Damian wychodził do pracy, niechcący obudził Marcinka, który przez ponad 2 godziny marudził - był śpiący, a jednocześnie poczuł, że można się bawić i za nic nie chciał się położyć w łóżeczku... Wszystko chciał, ale w momencie kiedy to dostał, już tego nie chciał... Nie dał obciąć paznokci, rzucał jedzeniem, nie chciał usiąść na nocnik, choć zawsze o tej porze robi kupkę.... No i w końcu kiedy poraz kolejny rzucił bułką o podłogę, dałam mu klapsa w rączkę... lekko, ale jednak przestraszył się i rozpłakał... a ja razem z nim...
 
Asia doskonale cię rozumię. Niedawno miałam tak samo. Tlumaczyłam sobie, że to kwestia zmęczenia. Mążcały dzień w pracy, ja sama z Olą i wszystko musiałam robić sama, no i zazwyczaj wystarczało bardzo niewiele, żebym na nią nakrzyczała. Kończyło się tak samo, Ola w ryk bo nie wiedziała co się dzieje a ja z nią bo głupia baba swoje frustracje na dziecku wyładowuje. Ale jakoś udało się przez to przejść. Powiedziałam sobie dosyć bo w pewnym momencie zauważyłam, że Oleńka zrobiła się strasznie nerwowa. Ja się uspokoiłam, wyciszyłam i od razu Olunia to poczuła bo też się zrobiła strasznie spokojna. Skończyły się problemy z jedzeniem, z samodzielnym zasypianiem. Wiem, żę trochę przynudzam ale wkurzają mnie ludzie, którzy myślą, że bycie w domu z dzieckiem to takie fajne nic nierobienie. A tak naprawdę to bardzo ciężka praca, bo męczy głównie psychicznie. Sorry, że tak posmuciłam.
 
Nie nie - nie przynudzacie - bardzo mądre jest to co piszecie - i niektórzy powinni się tego nauczyć na pamiec - czasem też jestem wkurzona, jak mówie np. idę spac - padam i słyszę -no, ale TY jutro nie wstajesz do pracy?....................(bo nie pracuje kazdego dnia - nie wycodze z domu...ale ile jest pracy przy dziecku?..nie wie ten, kto nie spedził sam np. tygodnia z małym dzieckiem



no, a wracajac do tematu - Klaudia wczoraj usyzała jak wołam Adama i zaczeła powtarzac za mną :-D nowe słówko - wymawiane AAAADDDAAAAm:shocked2::-D
 
Asia, doskonale rozumiem co piszesz! Ja chodze do pracy i cieszę się z tego powodu - zwłaszcza po weekendach kiedy to Mikuś jest z nami 24 godziny. Dodatkowo w weekend jest nie do zdarcia, bo wie, że jesteśmy z nim sami i szkoda mu czasu na spanie itp. Dziś wstał po 6:dry:i dopiero przed chwilką - nie wiem po ilu próbach - zasnął... Jest strasznie kochany, ale mi też czasem nerwy puszczają. Bycie Mamą 24 godziny na dobę, to naprawdę bardzo ciężka praca!

A co do samodzielności, to Miki ma identycznie - idzie tam gdzie chce, a w 9 na 10 przypadków nie jest to tam gdzie chcę ja:-) Jak idziemy wzdłuż bloku i rosna kwiatuszki pod oknami, to będzie stawał przy każdym:dull: Poza tym baaardzo kumaty się zrobił. Dziś poprosiłam go, żeby podawał mi pranie i przynosił mi bieliznę, koszulki 2 razy większe od niego a ja wieszałam na balkonie - czasami nie nadążałam za nim! W myciu też pomaga - ostatnio mył włoski, myje rączki, otrzepuje, wyciera chusteczką buźkę i rączki (to wszystko tak ostatnio); próbuje zakładać sobie skarpetki na nogi, spodenki, koszulkę przez głowę. Naprawdę momentami wydaje mi się, że on wszystko rozumie co do niego mówię! Co do mówienia, to gada jak najęty, ale cały czas po swojemu.
Ufff, ale się rozpisałam ;-)
 
Asiu nie miej wyrzutów sumienia - ja Cię doskonale rozumiem!!! Ja bardzo często powtarzam w złości mojemu mężowi żeby sobie poszedł na wychowawczy a ja jak najszybciej wracam do pracy...i tez już nie raz zdarzało mi się płakać razem z Karolem...mam o tyle lepiej że wpada dość często moja mama, z tym że najczęściej po to żeby sie z Karolkiem pobawić albo wyjść na spacer a ja w tym czasie sprzątam albo piszę pracę - dobre i to, ale marzy mi się żeby ktoś go za mnie nakarmił, ubrał, przewinął- żebym miała przez jakiś czas wolne od tego właśnie, bo zabawa i spacer to akurat są najprzyjemniejszym elementem opieki...no i niestety będzie coraz gorzej bo nasze maluchy wkraczają w okres buntu - będą podkreślać swoją indywidualność i odkrywać tożsamość i na coraz wiecej rzeczy odpowiadać "nie" - w zasadzie pewnie na wszystko :(
mój mąż też dzis w pracy...i jeszcze do tego stwierdziąłm ostatnio że jedynymi osobami z którymi rozmawiam są moja mama i mąż - zaczyna mnei to męczyć...no na szczęście jeszcze wy :) ale wolałabym na żywo
 
reklama
i powiem Wam że bardzo podziwiam Was dziewczyny - zwłaszcza te, które siedzą z maluchem już cały rok w domu i w ogóle nie pracują!!! ja na szczęście dorywczo pracowałąm a teraz drugi miesiąc siedzę w domu i już widzę że się totalnie do tego nie nadaję!!!
 
Do góry