reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Rozszerzamy dietę Maluszków

Ostatnia edycja:
reklama
Karolina i na dodatek calkiem przez przypadek tylko mikrogram a nie specjalnie, no zycie cholibka no;)
Asia no wlasnie a czemu bys miala dawac? ;) nie dawaj;) ja tez dam/nie dam, ale nie dwumiesieczniakowi bo to juz niewykonalne:p

Kurcze dzis pomidorowka nie podeszla, tylko troche zjadla, rano juz malo mleka wypila, za to wody i herbatki ciagnie sporo. Tego obiadu troche wziela, a zaraz po tem 70ml herbatki:eek: chrypi i charczy i pluje przy tym, widac, ze jej to wadzi.
 
muszę was chyba rozczarować z tą ideą że dzieci będą jadły to co rodzice... gdyby tak było to zażerałabym się teraz chlebem ze smalcem albo z masłem i przegryzała mizerią lub pomidorkiem - żadnej z tych rzeczy oprócz chleba nie jem bo mnie po prostu bierze na wymioty od samego zapachu (pomidorek jest wyjątkiem, ładnie pachnie ale na surowo nie przełknę). Już przeciez jakiś czas temu była dyskusja o tym że dzieci mają własne smaki i jedne lubia przyprawione a inne nie itp.
Wydaje mi się że do pewnych smaków dziecko musi samo "dorosnąć", do innych nie dorośnie nigdy i nigdy nie będzie lubiło. Przykład z życia: w wieku dwóch lat starszak dostał czekoladkę w stylu kinder czekolady, ugryzł, skrzywił się i powiedział że niedobre, reagował tak na wiele rzeczy, na owoce, ser żółty, warzywa, dżem, ze słodyczy akceptował tylko suche ciastka i lody (ja wyrodna matka jestem bo do tej pory nigdy mu loda nie kupiłam, zawsze dostaje od nas tylko na spróbowanie). W wieku dwóch i pół roku znowu dostał od kogoś taką czekoladę i jakie było nasze zdziwienie kiedy powiedział że mu smakuje. Od tego momentu spróbować chciał prawie wszystko i prawie wszystko je. Wcześniej nie było mowy o próbowaniu z naszego talerza, ale w końcu dojrzał.
No ale zaczęło się od tego nieszczęsnego miodu, który zdrowemu dziecku krzywdy nie zrobi, ale jest nazwany czynnikiem alergennym, bo pewno jacyś lekarze zaobserwowali że wielu niemowlętom szkodzi, choć podejrzewam że tych dzieci co im nie szkodzi jest znaczna większość. Ja osobiście nie mam nic przeciwko dawaniu dziecku na spróbowanie różnych rzeczy ze swojego dorosłego talerza, ale moi to wrażliwcy jelitowi więc podchodzę do tematu ostrożnie.

młody na razie je: ziemniaka, pietruszkę, buraka, brokuła, indyka, królika, jabłko, gruszkę. Podejrzewam że sprawcą akcji "dwutygodniowa sraka i czerwony zadek" była marchewka, na razie omijam szerokim łukiem. Jeszcze nie wprowadziłam żółtka, o rybach nawet nie myślę...
 
ale dyskusja :-D

ja w zasadzie z matma sie zgadzam, Majka co tydzień lubi inne rzeczy... ja z Arturem moim to w zasadzie wszystkożerni jesteśmy, no ja za mięsem nie przepadam ale zjem, a Maja to warzywa zje w zupie i tyle, mięsko uwielbia, ze słodyczami różnie, czekolade lubi, ale już ciastek nie, ale z kolei zażera się tymi owsianymi katjuszy :) no nie utrafisz. A i tak ciągle jest na topie co innego. A parówki kocha i jej daję, lidlowe piratki ;) ja myślę że tak jak któraś napisała do pewnych rzeczy trzeba dorosnąć, ja jako dziecko nie lubiłam warzyw a teraz uwielbiam.

A jeszcze z "grzesznych rzeczy"- dziś na obiad rozmroziłam leniwe, Tymkowi sie dostało pół kluski- rzucał się jak głupi, szkoda że swoich obiadków tak nie wcina.

Miód mam tylko od znajmoych pszczelarzy ale dawać nie będę właśnie ze względu na to co Asia pisze
 
mAtma ale mnie nie stać na czekanie do 2 i pół roku z jedzeniem wszystkiego. :no: Maks je i próbuje wszystko od 10 mies

Edit: dla jednego jest eko-sreko a dla mnie to gadanie o miodzie to sranie w banie :rofl2: nie wierzę w jego mordercze właściwości. Póki co ola żyje.
 
Ostatnia edycja:
mAtma, pewnie, że nie ale większe prawdopodobieństwo, co do miodu racja, ja chyba dopiero 3, 4 latkowi podam, a szkoda bo sama kocham.

U nas nie chodzi o gotowanie dwóch rożnych rzeczy ale na dwa różne sposoby i to nic nie kosztuje, trochę czasu i więcej zmywania i tyle. Ja sobie usmażę łososia bo lubię smażonego, a dziecku zrobię w parowarze bez chilli, tyle więcej kosztuje co cena chilli.

LaRaemi, aja zrozumiałam Twojego posta, że teraz w ramach próbowanie wszystkiego mam dziecku dawać próbować co popadnie.

gosia, a ja Wam powiem, że to czego nie lubiłam w dzieciństwie dziś też nie lubię, mi się w sumie smaki nie zmieniły bardzo.
 
Ostatnia edycja:
Matma no racja, ze dzieci maja swoje smaki i to trzeba uszanowac. Ja tez nie nawidze smalcu dlatego remik nawet nigdy nie dostal wiec pewnie tez nie smakowalby mu. Ale generalnie wydaje sie mi, ze dziec moj nie bedzie zyl np na fastfoodach kiedy od malego przyzwyczajony jest do domowej kuchni, albo nie bedzie wegeterianinem kiedy my miesozerni. Ja w sierpniu wracam do pracy wiec mala nie ma innego wyjscia jak na rok jesc to co my:p a jak czegos nie bedzie lubi to wiadomo,ze nie zmuszam.
 
Mi też chodziło raczej nie o konkretne przypadki wybiorczość bo takie na pewno się znajdą ale nie uwierzę, ze w domu w którym rodzice jedzą na potęge słodycze dziecko je ominie. Prędzej czy później zje na bank.
 
reklama
Jessu, ja też nienawidzę pomidorów. Ketchup, sos, pomidorowa tak, ale taki świerzy? Nigdy! Nie lubię też żółtych serów, wyjątkiem jest ser na pizzy, albo raklet.
Ponoć do 3 roku życia dzieci się uczą nawyków żywieniowych. Jak będą jadły badziewne jedzenie, to już się to nie zmieni, może w dorosłym życiu, gdy staną się bardziej świadomi...
 
Do góry