reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Rozszerzamy dietę Maluszków

Ale tu nie bylo mowy o lizakach i czekoladzie, tylko ktos zaczal o miodzie, ktos inny o nalesniku, jeszcze ktos o ogorku kiszonym. Probowanie konkretnych potraw i niekoniecznie super zdrowych, eko sreko, czy z bardzo gornej polki;) Ja wszystko dam malej sprobowac,bo kiedys i tak na to trafi. Nie wiem na jakim "etapie" nie zastanawiam sie nawet, irytuje mnie zreszta magiczna granica roku, ze niby z dniem pierwszych urodzin dziec staje sie "dorosly" do tego zeby zjesc pyre z sosem i kawal miecha?:p
 
reklama
A ja nadal ryby nie wprowadziłam....masakra jakaś. Nie po drodze mi do zaufanego rybnego sklepu, a mrożonej nie kupię.
Sera jeszcze nie dawałam. Póki co dwa dni warzywa, dwa dni warzywa i jajo, dwa dni warzywa i mięsko. Najbardziej lubi miks dynia, szpinak, ziemniak, czosnek, cukinia, pietruszka, kalafior. Kawałki w jedzeniu nie są mile widziane jeszcze, bo Kacper się strasznie dławi... Ostatnio trafił się mały kawałek ziemniaka to go prawie do góry nogami trzeba było wytrząsać :szok:
Kac zjada o 5 110ml mm
8- 130ml kaszki z owocami
11-12- 200ml gęstej zupy
15- 200ml deseru z jabłek najczęściej
18- 200ml kaszki
20.30 130ml mm

Ostatnio się zaokrągił mocno mocno mój Kac.

Ja bym chciała wpoić Kacprowi zdrową dietę- dużo warzyw i owoców, mało słodyczy. Jedzenie raczej duszone i gotowane, parowane, a nie smażone. Ja bez słodyczy mogę żyć - wybieram pomarańcza jeśli leży obok batonika- i chcę by Kacper miał tak samo. A to prawda,że dziecko je to co rodzice.

Ostatnio w ogóle przy Kacu nie można jeść, bo on chce to samo i płacze i wyciąga ręce. Ostatnio mi zabrał racucha... Muszę mu siatki do owoców kupić.
 
LeRemi nie magiczna tylko umowna i chyba tylko u mnie. Jakoś do tego czasu chcę już mieć wspólne jednakowe posiłki dla całej rodziny. (U nas się nie je pyry (to chyba ziemniaki co?) z sosem i mięchem ;-) ale np barszcz ukraiński i nalesniki)
Mi po prostu w całym tym rozszerzaniu nie chodzi o dobro dziecka ale o swoją wygodę :rofl2:
 
LaRemi, jaka granica roku ja takiej nie znam;-) Od roku zaczyna jeść z nami co nie znaczy, że normalne obiady. Nie zrobię jej np. curry co mam dziś na obiad. Eko - sreko, eko to nie znaczy, że wszytko ma być bio mega drogie, z drogiego sklepu ale z wiadomego źródła i z wiadomych składników. Chleb z lidla barwiony karmelem, a prawdziwy z maki żytniej to nie to samo, ale akceptuje, że dla niektórych to jest to samo:-) i takie też często jem. Ja tak a miarę zdrowo jem od lat i mam i sylwetkę ok nigdy nie miałam problemów z wagą, wyniki też ok, mam mnóstwo siły na co dzień do pracy, nauki itd. A naleśniki mieliśmy we wt na obiad, Ula nie dostała bo akurat spała i zjedliśmy wszystkie.

edit: co dla Ciebie oznaczają potrawy z górnej półki? bo dla mnie to świetna grecka oliwa, czy prawdziwa feta z owczego mleka, którą normalnie jemy, chleb domowej roboty albo z dobrej piekarni, zamiast obślizgłej wędliny pieczemy indyka w ziołach i jest szyneczka, miód od znajomego pszczelarza, kuraki od baby i jaja też, przeciery z pomidorów i dżemy robimy sam to dla mnie eko i to nie wymaga kasy ale chęci. Jeżeli to jest eko sreko, a nie powrót do źródła i odejście od EEEEEEEEEE to jestem eko sreko jak najbardziej, a i dodatkowo jeszcze mam wielka przyjemność z szykowania tego razem co potem robić będę z dzieckiem.

A w ogóle to myślę, że nich dzieci jedzą jak rodzice jedzą, my jemy tak to i Ula tak je. U mojej mamy będzie jadła co innego, pewnie mnie zdrowo, jak to u babci;-)

edit: piszesz karolina o ideowej stronie jedzeni, czyli radość, wspólne posiłki to wszytko jest w idei zdrowego jedzenia, wolę to określenie niż eko co jest teraz modne. Szykowanie tego wszystkiego, a nie kupowanie to dodatkowa frajda. Ja już teraz ją ładuje do krzesła i jej wszytko opowiadam, co jest bezpieczne daje do ręki np. wczoraj drożdże żeby poznała fakturę czy czekoladę dałam jej dotknąć jak robiłam ciasto ale już z jedzeniem jej poczekamy.

edit: a w ogóle nienawidzę eko mamy, eko jedzenia tego określenia. Jak wchodzę do eko sklepu to czuje się jakoś dziwnie jak w szponach jakiejś sekty;-) ten zapach mi przeszkadza i w ogóle nie lubię tych klimatów ale kupuje ta część jedzenia więc muszę tam czasami zawitać. Kocham za to targ gdzie Pani Kazia z Białego Dunajca mi mówi jak robiła dany ser, piekarnię 100 letnią w Krakowie gdzie po wadzę chleba widzę, że nie jest oszukany, znajomego rzeźnika który mi dają najlepszy kawałek polędwicy czy babę co mi zabija specjalnie koguta na rosół, to dla mnie zdrowe jedzenie, a jeżeli dla kogoś to znaczy eko - sreko to w takim razie chyba też chcąc nie chcąc jestem w tej sekcie:-D
 
Ostatnia edycja:
A u nas obiady dzieciowe są od 3 lat i przywykłam, że jemy to co dzieci mogą i teraz to dla mnie naturalne. A czasem każdy coś robi sam dla siebie (np mój szanowny małż jada golonko :szok: czego ja i Maks się nie tykamy) ale to okazjonalnie na co dzień jest micha zupy bez soli i dzieciowe drugie danie. 2 razy w tygodniu bez mięsne, 3 razy mięsne i raz rybne. Na przemian na bogato i biednie :-D wpasować w to olę to żaden problem musi tylko dorosnąć do umiejętności jedzenia a nie kuchni.
 
My jadamy bardzo pikantnie, czasem nie do zjedzenia dla kogoś "normalnego" :-), Jakbym mogła to do wszystkiego by papryczka chilli była dodana. a to nie to samo co przyprawić na ostro na talerzu, więc pewnie i tak będę musiała gotować na dwa gary, odkładać i części nie przyprawiać. Ale też chcę żeby generalnie było to samo dla nas i dla dziecka. Może nie za 5 miesięcy, ale pomału tak.
 
Karolina a to sorki, zle zrozumialam z ta granica. U mnie do roku tez bedzie, nie ma wyjscia bo ja wracam do pracy;)
Asia granica wlasnie taka, ze po roku normalnie dziec jada, tak jakby przed rokiem nie mogl. A co do dalszego ciagu postu to wiesz co...pogubilam sie;) uczepilas sie eko-sreko i gornej polki, a mi nie chodzilo o to co to jest, tylko ze nawet jak bedzie z najnizszej czy niespradzone to i tak dam dziecku sprobowac. A ze kupuje sprawdzone najlepiej wiejskie czy domowej roboty to normalne dla mnie, nie wiedzialam, ze to eko:p

A zaczelo sie od miodu i nalesnika:D
No to ugotuje pomidorowe mojemu zachrypnietemu dziecku:)
 
No mi chodziło o miód właśnie jako alergen i przyzwyczajanie dl słodkiego smaku.

LaRemi ale czemu mam dawać dziecko to co ja nie jadam czy rzeczy dla mnie niezdrowe nie wiem czemu miałoby to służyć? Po co mam jej dawać bagietkę jak mogę samodzielnie pieczony chleb? Poste jest chaotyczny po redagowany na bieżąco:) No z tego co mi mówiła teściowa to proces trawienia i przyswajania poszczególnych składników, tolerancja na dane produkty u dziecka 6 miesięcznego i rocznego jest diametralnie inna. Przy takim myśleniu to już 2 miesięcznemu dajmy pełny obiad.
 
reklama
Do góry