reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Rozmowy o wszystkim i niczym

@madziolina_p gratuluję, super beta! Czekamy teraz tylko na powtórkę, która potwierdzi piękny wynik[emoji7]

@MartaSx super, że u malutkiej wszystko ok :D szyjka tez super. Rośnijcie tak pięknie dalej :)
A co do słodziaków czy jak im tam, to moja młodsza tez uparła się na nietoperza. Ciesz się, póki masz tylko jedno dziecko, bo ja po tym jak słyszę, ile moje dziewczyny chcą tych maskotek, stwierdzam, że zakupy tylko w biedronce będę robić chyba do końca życia, a już na pewno do końca trwania promocji[emoji85]

@adzik ważne, że mówisz, że nie było tak źle u dentysty. Miałaś wyrwany ząb? Obstaw się na wszelki wypadek środkami przeciwbólowymi, ale jutro na pewno będzie juz dużo lepiej

@paola425 cudownie, że słyszałaś juz serduszko[emoji173] mimo że ja nigdy nie byłam z tych wzruszających się nawet własną ciążą, to przy serduszku przy pierwszej i przy drugiej córce się rozklejalam [emoji14] to jednak niesamowite, że rośnie w nas nowe życie, a serduszko jakoś to najbardziej podkreśla. I fajnie, że masz od razu l4, teraz już nie masz wymówki i musisz dużo wypoczywać [emoji14]

@Olineekg super że tatuś tak zareagował, cudny SMS, taki facet to skarb :D gdyby mi mąż coś takiego napisał, zastanawialabym się co z nim nie tak[emoji85] On jak napisze "jak tam?" to już szczyt jego troski o drugiego człowieka.
 
reklama
Witam się nocą. Robiłam sobie paznokcie (po ostatnim szaleństwie holo, tym razem postawiłam na klasyczną czerwień), później zagadałam się z teściem i taka godzina pozna się zrobiła. Nie muszę rano wstawać, bo gina mam dopiero jakoś po 16, więc nie mam spiny ze spaniem.
I pewnie szybko nie zasnę, bo złapałam doła. Mąż mi dziś powiedział, że kończy projekt i nie przyjedzie w ten weekend, tylko dopiero w połowie następnego tygodnia. Było mi to wsio ryba, dopóki nie zrobiłam wieczorem testu owulacyjnego. Wyszedł negatywny, ale doszło do mnie, że jeżeli nic mi się nie przesunie, to owulację będę miała w weekend. A przecież męża nie będzie. Zrobiło mi się tak strasznie przykro. Pierwsza moja myśl była taka, żeby pojechać do niego, ale po pierwsze jestem umówiona w sobotę na obiad do rodziny, a po drugie po co robić 500km i wydać bez sensu 150 zł na paliwo? Tyle cykli nie zachodzilam, że rzucać teraz wszystko i jechać do niego, jest po prostu bez sensu. Gdybym miała już wszystkie badania, on też, byłby wprowadzone jakieś leczenie czy cokolwiek, to pewnie logiczne byłoby się do niego wybrać, a tak to totalny bezsens. I w sumie nie wiem, co mnie bardziej doluje, to że gościu nie przyjeżdża i szanse na ciążę siłą rzeczy są zupełnie zerowe, czy to, że nawet jakby był, to te szanse byłyby niewiele większe[emoji22] chyba już przyszedł moment, w którym się załamałam. To wszystko jest takie bez sensu[emoji17] a ta jutrzejsza wizyta jeszcze dodatkowo przypomina mi czasy ciąży, gdy terminy miałam na późne popołudnie i cały dzień się szykowałam do wyjścia, tak jak będę to robić jutro...
Strasznie naprodukowałam, ale wybaczcie mi, musiałam to z siebie wyrzucić[emoji17]
 
Witam się nocą. Robiłam sobie paznokcie (po ostatnim szaleństwie holo, tym razem postawiłam na klasyczną czerwień), później zagadałam się z teściem i taka godzina pozna się zrobiła. Nie muszę rano wstawać, bo gina mam dopiero jakoś po 16, więc nie mam spiny ze spaniem.
I pewnie szybko nie zasnę, bo złapałam doła. Mąż mi dziś powiedział, że kończy projekt i nie przyjedzie w ten weekend, tylko dopiero w połowie następnego tygodnia. Było mi to wsio ryba, dopóki nie zrobiłam wieczorem testu owulacyjnego. Wyszedł negatywny, ale doszło do mnie, że jeżeli nic mi się nie przesunie, to owulację będę miała w weekend. A przecież męża nie będzie. Zrobiło mi się tak strasznie przykro. Pierwsza moja myśl była taka, żeby pojechać do niego, ale po pierwsze jestem umówiona w sobotę na obiad do rodziny, a po drugie po co robić 500km i wydać bez sensu 150 zł na paliwo? Tyle cykli nie zachodzilam, że rzucać teraz wszystko i jechać do niego, jest po prostu bez sensu. Gdybym miała już wszystkie badania, on też, byłby wprowadzone jakieś leczenie czy cokolwiek, to pewnie logiczne byłoby się do niego wybrać, a tak to totalny bezsens. I w sumie nie wiem, co mnie bardziej doluje, to że gościu nie przyjeżdża i szanse na ciążę siłą rzeczy są zupełnie zerowe, czy to, że nawet jakby był, to te szanse byłyby niewiele większe[emoji22] chyba już przyszedł moment, w którym się załamałam. To wszystko jest takie bez sensu[emoji17] a ta jutrzejsza wizyta jeszcze dodatkowo przypomina mi czasy ciąży, gdy terminy miałam na późne popołudnie i cały dzień się szykowałam do wyjścia, tak jak będę to robić jutro...
Strasznie naprodukowałam, ale wybaczcie mi, musiałam to z siebie wyrzucić[emoji17]
Kurcze a może namow m na wspólny weekend. Nie uda się wyskoczyć? Szkoda by bylo zmarnować taka szansę. A do gina chciałaś jechać żeby jakieś konkretne badania zlecił?
Może jednak warto odwoedzic gin. Kurcze nie wiem co doradzić, tak źle i tak źle [emoji849]
 
Dziewczyny, nadrobiłam wszystko i gratuluję udanych wizyt, same super wieści, nie mogło być inaczej [emoji7][emoji6]

@RoseGold jesteś mistrzem szybkich akcji, więc jeżeli masz taką możliwość, to jedź do męża. Po pierwsze da to jakiekolwiek szanse na ciążę, może to będzie ten cykl, skoro ostatnio u nas taki urodzaj! A po drugie, nawet jeżeli się okaże potem, że nie wyszło, to spędzisz z nim super czas i zaoszczędzisz sobie wiele smutku w ten weekend, bo siedząc w domu będziesz łapała dołka, że szansa przepada, bo jesteście daleko od siebie. Trzeba wykorzystywać każdą możliwość, tym bardziej że pisałaś, że u niego z tymi projektami bywa różnie, bo zaraz może zostać przeniesiony gdzieś dalej i wtedy takie weekendowe spotkania nie będą już możliwe. A obiad u rodziny przełóż jeżeli możesz, chyba zrozumieją, że spotkanie z mężem jest dla Ciebie sprawą najważniejszą [emoji846]
 
Witam się nocą. Robiłam sobie paznokcie (po ostatnim szaleństwie holo, tym razem postawiłam na klasyczną czerwień), później zagadałam się z teściem i taka godzina pozna się zrobiła. Nie muszę rano wstawać, bo gina mam dopiero jakoś po 16, więc nie mam spiny ze spaniem.
I pewnie szybko nie zasnę, bo złapałam doła. Mąż mi dziś powiedział, że kończy projekt i nie przyjedzie w ten weekend, tylko dopiero w połowie następnego tygodnia. Było mi to wsio ryba, dopóki nie zrobiłam wieczorem testu owulacyjnego. Wyszedł negatywny, ale doszło do mnie, że jeżeli nic mi się nie przesunie, to owulację będę miała w weekend. A przecież męża nie będzie. Zrobiło mi się tak strasznie przykro. Pierwsza moja myśl była taka, żeby pojechać do niego, ale po pierwsze jestem umówiona w sobotę na obiad do rodziny, a po drugie po co robić 500km i wydać bez sensu 150 zł na paliwo? Tyle cykli nie zachodzilam, że rzucać teraz wszystko i jechać do niego, jest po prostu bez sensu. Gdybym miała już wszystkie badania, on też, byłby wprowadzone jakieś leczenie czy cokolwiek, to pewnie logiczne byłoby się do niego wybrać, a tak to totalny bezsens. I w sumie nie wiem, co mnie bardziej doluje, to że gościu nie przyjeżdża i szanse na ciążę siłą rzeczy są zupełnie zerowe, czy to, że nawet jakby był, to te szanse byłyby niewiele większe[emoji22] chyba już przyszedł moment, w którym się załamałam. To wszystko jest takie bez sensu[emoji17] a ta jutrzejsza wizyta jeszcze dodatkowo przypomina mi czasy ciąży, gdy terminy miałam na późne popołudnie i cały dzień się szykowałam do wyjścia, tak jak będę to robić jutro...
Strasznie naprodukowałam, ale wybaczcie mi, musiałam to z siebie wyrzucić[emoji17]

Kochana jedz do niego . Mój teraz wyjeżdża i nie wiadomo na jak długo . Mamy nasienie do inseminacji wiec nie będzie mi potrzebny i jestem spokojna . Ale wariowalabym bo właśnie po weekendzie będzie owu a jego nie będzie . 1300 km napewno bym nie jechała , ale Ty masz bliziutko . Szkoda by było nie spróbować . Badania badaniami ale szansa jest .
 
Witam się nocą. Robiłam sobie paznokcie (po ostatnim szaleństwie holo, tym razem postawiłam na klasyczną czerwień), później zagadałam się z teściem i taka godzina pozna się zrobiła. Nie muszę rano wstawać, bo gina mam dopiero jakoś po 16, więc nie mam spiny ze spaniem.
I pewnie szybko nie zasnę, bo złapałam doła. Mąż mi dziś powiedział, że kończy projekt i nie przyjedzie w ten weekend, tylko dopiero w połowie następnego tygodnia. Było mi to wsio ryba, dopóki nie zrobiłam wieczorem testu owulacyjnego. Wyszedł negatywny, ale doszło do mnie, że jeżeli nic mi się nie przesunie, to owulację będę miała w weekend. A przecież męża nie będzie. Zrobiło mi się tak strasznie przykro. Pierwsza moja myśl była taka, żeby pojechać do niego, ale po pierwsze jestem umówiona w sobotę na obiad do rodziny, a po drugie po co robić 500km i wydać bez sensu 150 zł na paliwo? Tyle cykli nie zachodzilam, że rzucać teraz wszystko i jechać do niego, jest po prostu bez sensu. Gdybym miała już wszystkie badania, on też, byłby wprowadzone jakieś leczenie czy cokolwiek, to pewnie logiczne byłoby się do niego wybrać, a tak to totalny bezsens. I w sumie nie wiem, co mnie bardziej doluje, to że gościu nie przyjeżdża i szanse na ciążę siłą rzeczy są zupełnie zerowe, czy to, że nawet jakby był, to te szanse byłyby niewiele większe[emoji22] chyba już przyszedł moment, w którym się załamałam. To wszystko jest takie bez sensu[emoji17] a ta jutrzejsza wizyta jeszcze dodatkowo przypomina mi czasy ciąży, gdy terminy miałam na późne popołudnie i cały dzień się szykowałam do wyjścia, tak jak będę to robić jutro...
Strasznie naprodukowałam, ale wybaczcie mi, musiałam to z siebie wyrzucić[emoji17]

Nie poddawaj się! Wsiadaj w samochód w weekend i zasuwaj! [emoji3] jeśli nie będziecie wykorzystywać każdej szansy to może nie udać się nigdy.. a może akurat to ten miesiąc hm? Nigdy nie wiadomo, nie możesz odpuścić[emoji8] a już tym bardziej łapać doła! Główka do góry, zapowiada się ciekawy weekend.. owocnych starań [emoji7]
 
reklama
Ja już nie śpię po zawodach. W nocy się budzialam cały czas. A to brzuch mnie bolal bo mała się rozpycha a to duszno i gorąco. I szlak mnie trafia że bolą mnie te plecy

@RoseGold zobacz co znalazłam. I to 30zl tańsze niż normalnie zamówię mu i z głowy. Tylko trzeba poczekać aż będą dostępne bo nietoperza na razie nie ma. I tak przyjdzie szybciej niż naklejki ubieram [emoji23]


 
Ostatnia edycja:
Do góry