No warto takie rzeczy wiedzieć, bo można sobie wkręcać najgorsze scenariusze już, a okazuje się, że jest wszystko w porządku i dwukrotnie przerabiałam to na własnej skórze, bo poprzednia stracona ciąża była również sporo młodsza i wtedy jeszcze miałam lekarza durnia i prawie dałam się wysłać do szpitala na łyżeczkowanie, bo niby nie rośnie. Fakt, że już nie donosiłam potem, ale to z innych przyczyn. A teraz właśnie odpowiedni lekarz i tak mi wszystko od początku tłumaczył, że mimo dwóch pierwszych wizyt, na których nie zobaczyłam serduszka, to jakoś spokojna byłam w miarę i czekałam do tej 3 wizyty na której już wszystko ładnie się pojawiło.