Ja wszystko rozumiem, ze małe dzieci nie powinny za długo siedzieć w laboratorium, które jest wylęgarnią zarazków, ja rozumiem ze starszej pani ciężko jest poczekać w kolejce, ale dlaczego później człowiek, który specjalnie przyjechał do labo wcześniej, musi kwitnąć dodatkowa godzinę[emoji37] ja miewam tak z moczem dziecka. Kolejki zazwyczaj nie ma, ale zdarzają się takie dni, ze mimo dwóch osób przede mną, wchodzę po godzinie, bo co chwile, ktoś się wkręca, gdyż „on tylko na chwilę”, „on bez kolejki bo coś tam”, „on bardziej musi” itd. Po czym nadchodzi moja kolej, wchodzę i babka pyta mnie, o której mocz pobrany. Mówię zgodnie z prawda, ze 2h temu. A ta zaczyna jojczyć, ze o Boże to długo i ona to nie wie, czy to nie za długo. No ku*wa, skoro musiałam przepuścić w kolejce pół województwa, to logiczne, ze próbka świeża nie będzie[emoji35]