Dlugo mnie nie bylo, prawie dwa tygodnie, w skrocie opisze, ze 6 dni lezalam na patologii, 21 wieczorem zaczelam miec skurcze, 22 o 21.30 urodzilam, silami natury, ale z pomoca zzo i oksytocyny, bez tego nie rodzilabym prawie 24 godziny, a ze 48 pewnie... W kazdym razie bylo ciezko, dlatego sie nie odzywalam i nie odbieralam telefonow. Zreszta pozniej wyladowalam na bloku operacyjnym, bo zaczelam bardzo krwawic, malo co nie zeszlam oczywiscie przesadzam, ale byl bardzo krytyczny moment jeden. :-[
Potem musialysmy zostac w szpitalu dluzej, poniewaz mala dostawala antybiotyk - infekcja wewnatrzmaciczna, no i w domku jestesmy od wczoraj od 14.30
Teraz jest juz wszystko ok, ciagnie cyca maly potwor jak sie patrzy ;D i w ogole jest kochana, najkochansza na swiecie :laugh: Jest Jagoda Anna, wiec skrot z tego wyszedl Jagodzianka i tak tez na nia mowimy
Niestety nie nadrobilam jeszcze, wiec nie wiem, kto co i jak urodzil, ale obiecuje, ze powoli bede sie wdrazac z powrotem
A oto kilka zdjatek Jagodzianki