Dziewczyny piękne opisy i jeszcze raz ogromne gratulacje!!!!!!!!!!!!! Jesteśmy wielkie!!!!!!!!
A to mój poród
Poród jak z bajki. Narodziny Blanki 24.01.2009
Na sali porodowej spędziliśmy 54 minuty. A wszystko zaczęło się w sobotę rano koło 9 zaczął mi się brzuch spinać i boleć kręgosłup. Pomyślałam sobie a pewnie jakieś przepowiadające i to wszystko więc wzięłam się za sprzątanie domu, pościel zmieniłam.
Teściowa do mnie dzwoniła koło 11 czy u mnie wszystko ok bo jadą na zakupy a ja tak nic się nie dzieje.
Koło 12 zadzwoniłam do położnej że takie mam objawy to kazała iść do wanny i potem dzwonić ale że ma dzisiaj dyżur to umówiliśmy się na ktg między 15-16. Potem poszłam do wanny ale skurcze nie przechodziły więc się wykąpałam, ogoliłam
i koło 14 dopakowałam torbę do szpitala (za namową męża bo ja nie chciałam w ogóle jej brać hi hi) , spakowałam Oliwię do babci i koło 15.30 pojechaliśmy do teściowej zawieźć Oliwię.
O 15.40 byliśmy w szpitalu, położna mnie zbadała i powiedziała że jest 8 cm rozwarcia, pęcherz płodowy już na wierzchu i szybko na izbę przyjęć bo zaraz będzie mała z nami
Na izbie przyjęć w biegu podpisywałam dokumenty i na porodówkę.
Na porodówce lekarz bardzo miły zbadał mnie nawet mnie nie bolało powiedział że zaraz będziemy rodzić, przebił pęcherz (wody były już zielone) ale uspokoił że dziecku nic nie grozi była godzina 16.20
i za parę minut zaczęły się parte. O 16.50 Blania była już z nami Zapomniałam zdjąć stanik z tego pośpiechu i jak Blanie od śluzowano mąż pomagał mi ściągać stanik. I zaraz Blania już leżała na moim brzuchu. Mąż przeciął pępowinę zaraz potem wyszło łożysko przyszła lekarka i założyła 4 szewki. 2 godzinki spędziliśmy na obserwacji i na cycaniu i pojechaliśmy na salę. Poród wspominam bardzo dobrze nawet rewelacyjnie choć bardziej bolało bo akcja szła bardzo szybko. No i pomoc męża ogromna!!!!!!!