reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Rodzimy - nasze porody, dzieciaczki i życzenia dla rozdwojonych mamuś

Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
reklama
Melulu wspolczuje przezyc :( ale ciesz sie ze z maja wszystko juz dobrze

moniczka , poletka gratulacje serdeczne
cos czuje ze zamkne liste
 
Dziekuję Wam wszystkim za gratulacje i również gratuluję nowym mamusiom..

Mój poród był naprawdę do pozazdroszczenia... zaczęło się gdy odszedl mi czop w piatek popołudniu ale nie bylo żadnych skurczów.. Ja już zaczynałam przeczuwac ze chyba w końcu cos drgnęło.. w nocy obudził mnie o 2 pojedńcze skurczyki jak przy okresie ale słabiutkie i nie rgularne .. ale jak wiadomo z nerwów już nie spałam o 5 zrobiłam sobie herbaty i siedziałam z mamą w kuchni mój maz się też obudził ale stwierdzil że jeszce musi coś w pracy załatwic i poszedł na godzinkę.. w sumie skurcze były ale cały czas lekkie .. koło 7 zdecydowaliśmy jechać do szpitala- skurcze co 5 min co drugi bardzo słaby a i te pozotałe kiepskie.. bałam się strasznie że to sie będzie ciągło i ciągło .. o 8,05 bylismy pod drzwiami w sali przyjeć.. zbadała mnie niezbyt miła pani doktor ale połozna która spisywała wszystkie dane była bardzo miła.. 4 cm na pęcherzu tak brzmiał wyrok nie bardzo wiedziałam co to znaczy ale położna mi wytłumaczyla.. kazali mi się przebrać i czekać na męza który gdzieś zaginął po drodze do samochodu z moimi rzeczami.. w końcu przyszedł.. czekalismy jeszce chwilke bo akurat jedna dziewczyna rodziła i wszyscy byli zajeci.. ale potem przyszła jedna i zaprowadziła nas do boksu nr3 :) tego samego co przed 3 laty :) pomyslałam że to dobry znak.. podłłaczyła mnie do KTG i lezałam oddychałam na skurczu a Bronuś masował mi plecy.. ale nie poleżałam tak długo bo nagle tentno zaczęło spadac podczas skurczu i przyleciała wystraszona od razu przebiła mi pecherz i czekamy dalej ale za chwilkę mnie bada i nic dalej 4cm.. szyjka sztywna nie puszcza od razu dostałam zastrzyk na tą szyjkę pusciło na 6cm momentalnie ..no i czekamy dalej nic a tentno znowu zwalnia słysze jak mówią i biegają wystarszone "mamy pojedyńcze na trójce" nie wiem co to znaczy jestem zdenerwowana ale patrzę na mojego uśmiecha sie do mnie.. jakoś mi lżej.. w sumie boli mnie dość rzadko z jednej strony się ciesze a z drugiej wiem że powinno być inaczej jak mam urodzic.. troche nawet przysypiałam do momentu tych słow o pojedyńczych.. podłączyły mi kroplówke i dały tlen.. nagle zbiegło się ich tyle.. pytają czy czuję parcie.. nic nie czuję.. ale w końcu bóle przyspieszyły choc wcale tak bardzo nie bolały.. nawet ta pani doktor niemiła jest miła trzyma mnie za ręke i mówi żebym nabrała powietrza mój mnie trzyma za ramię i zaczyna się jazda czuję parcie.. słuchałam co mam robić i nawet współpracowałam, nie krzyczałam.. ledwo stekałam po tzrch skuraczach mówią że ten będzie ostatni.. każą przeć nie przec i tak w kółko.. w końcu główka jest .. i jest winowajca słabnącego tentna pępowina zkręcona wokół szyjki małego.. za chwilę mam go na brzuchu.. ze szczęścia płakać mi się chciało ale nie mogłam uwierzyc że to już całkowicie straciłam poczucie czasu.. okazało się że jest 10.45.. bałam się że zabiora mi małego i będą mnie znowu szyli godzine jak poprzednio ale nie małego nikt nie zabiera lezy sobie na moim brzuchu a pani położna mówi że to tylko tzry drobne peknięcia i zaraz będzie po wszystkim.. teraz to juz nie umiałam powstrzymac wzruszeniamały sobie leżał i próbował sie przeczołgac do piersi.. a ja raz popchnęłam i łożysko sie urodzilo.. chciałam nawet go zobaczyc bo poprzednio mój sobie oglądał a potem sie wszystkim chwalił a ja nic nie widziałam..
Było naprawdę szybko i całkiem znośnie.. ale mój mąz i położna odwalili kawał dobrej roboty za co im bardzo jestem wdzięczna.. znowu się zbliżyliśmy z mężem dzięki porodowi teraz wiem już napewno że wszystko jesteśmy w stanie razem przetrwać... a mały śpi słodko...
 
Gratulacje dla kolejnych Świeżych Mamuś:):)
Cammi śliczny opis:)Oj ja też uważam, że wspólne rodzenie dziecka to magia, która zbliża małżonków:)
 
ja mam identyczne zdanie co do wspolnych porodow:tak:
cammi sliczny opis i gratuluje Wam jeszcze raz:tak::-)
pewnie dzisiaj albo jutro emilka zjawi sie ze swoim opisem:tak::-)
 
Mamaolafa, Cemmi, Magdalen, Poletka, Moniczka2 serdeczne gratulacje:-)

Melulu dobrze, że już jesteście w domu. Życzę Ci z całego serca, aby wszystko było w porządku. Może ten początek będzie dla Waszej rodzinki trudny, ale później na pewno się ułoży, obojczyk się zrośnie a Maja będzie skakać, biegać, szaleć jak inne dzieci.

Kasiu na szczęście masz to już za sobą. Ja też byłam bardzo pocięta. I na początku było bardzo trudno dojść do siebie. Nie mogłam siadać, chodzić a tu przy dziecku trzeba wszystko zrobić. Do tego problem z "Numerem 2", ja jem activie i dużo mi pomaga. Przynajmniej nie mam zaparć, jak na początku, a to one w dużej mierze przyczyniają się do innych problemów. Ja jem 2 activie dziennie i wizyta w toalecie nie jest bolesna oraz bez przykrych niespodzianek.
 
Oj Melu dopiero doczytałam, co napisałaś...Trzymajcie się dzielenie i wracajcie sobie do zdrowia, Majeczka na pewno będzie się pięknie rozwijać, a jestem pewna, że Ty na pewno ją będziesz w tym wspierać:-):-):-)Najgorsze już za Wami, teraz może być tylko lepiej!!!!!!:tak::tak::tak:
 
reklama
Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Do góry