Andrewa - ja byłam bardzo zadowolona z ZZO. Pamiętam tylko, że położna w izbie przyjęć powiedziała, żebym od razu jak wejdę na porodówkę powiedziała, że jestem zdecydowana na ZZO (pewnie chodziło o to żeby odpowiednio wcześniej poinformować anestezjologa, który ma wykonać znieczulenie), więc ja wchodzę i od razu: "chcę znieczulenie" a położna, że musimy poczekać na rozwarcie (podają jak jest ok 4-5cm, bo wcześniej to mogą wstrzymać tym akcję porodową). No to czekałam na te 5cm, trochę czasu to zajęło, ale ból w zupełności do wytrzymania. Jak już miałam 5cm to przyszła pani anestezjolog i wkłuwała się 3 razy (podobno jestem bardzo ukrwiona i w tej żyłce przez którą wpływa znieczulenie pojawiała się krew), no i po drugiej próbie pani mówi że już nie będzie mnie męczyć, żeby nie podrażnić przestrzeni (oponowej chyba, bo mogą być bóle głowy), a ja na to że ma kłuć bo inaczej nie urodzę. Trzecia próba i udało się, ulga, ból jak przy delikatnej miesiączce. Anestezjolożka mówi że jak poczuję że się rozlewa znieczulenie na jedną stronę to mam się położyć na boku tak żeby spłynęło na drugą też, ale ja chyba przegapiłam ten moment i miałam znieczuloną lewą stronę (pamiętam jak dotknęłam swojego tyłka i myślę sobie "co oni mi tu za galeretę położyli?" podnoszę kołdrę a to mój tyłek tylko już nie miałam czucia
) Tylko nie myśl, że po ZZO nic zupełnie nie czuć, bo czuć ale dużo mniej. No i nie można chodzić, chyba ze względów ostrożności. Później pod koniec chwilę przed partymi dostałam oksytocynę i pamiętam, że skurcze były jeden za drugim i bolały mnie uda
tak jakby mi ktoś mięśnie wyrywał więc się za nie trzymałam. Ale to była tylko chwila i już parte, które czułam (bo niektóre dziewczyny myślą, że nie będą wiedziały kiedy przeć, na dodatek położna trzyma rękę na brzuchu i też czuje jak nadchodzi skurcz). Musiałam jeszcze po tym znieczuleniu leżeć dobę, nie podnosić głowy, żeby właśnie tych bóli nie było bo podobno one są silne i wtedy muszą dawać jakieś zastrzyki z blokadami, ale ja grzecznie posłuchałam i naprawdę nie wstawałam. Jeśli chodzi o potrzeby fizjologiczne to położne bardzo pomocne i nie było problemu jak chciałam, żeby pomogły.
Zwrócę Ci jeszcze tylko uwagę, że w św. Rodzinie są tylko dwie sale do porodów rodzinnych (jeśli chcecie rodzić razem) i bałam się, że nas odeślą bo będą zajęte a sama nie chciałam rodzić, gdyż straszna ze mnie panikara. Zadzwoń na izbę przyjęć i zapytaj czy ZZO jest nadal bezpłatne (bo ja rodziłam 4 lata temu), żebyś nie miała niespodzianki, poród rodzinny a właściwie niby opłata za salę do rodzinnego to było 300zł.
Teraz chcę rodzić w Raszei, wiem że nie ma tu ZZO ale boję się że mnie np. odeślą ze św. Rodziny i nie zdążę do innego, a sama rodzić nie chcę. Boję się bólu, bo nie wiem ile tak naprawdę zniosę bez ZZO, ale chcę spróbować sił, najwyżej będę sobie pluć w brodę. Mam nadzieję, że dość szczegółowo opisałam Ci zabieg ZZO. Aha i nie bój się wkłucie nie boli bo skóra na plecach jest znieczulana. I jeszce ważna rzecz: jeśli masz na dole pleców tatuaż to chyba ZZO odpada - tak słyszałam, że wtedy nie mogą podać. Pozdrawiam