reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

rodzeństwo z dwuletnią różnicą..

bardzo dziękuję w imieniu swoim i Nelki. Powoli zaczynamy wszystko układać. Do końca tygodnia moja mama nam pomaga, a od poniedziałku zostajemy sami. I wtedy się okaże, jak sobie radzimy. Entuzjazm Mani nie opada. Tyle, że ona - wielka fanka oglądania zdjęć - doskonale wie, co było jej: wózek, rożek, leżaczek-bujaczek, kocyk... i teraz co wyciągam dla Nelki to słyszę "Mani!" Na szczęście na poczuciu własności się kończy i pozwala siostrze używać :)

Annes, kiedyś karmię mała, a Mania zaczyna łyżeczką karmić lalę z miseczki. Nagle słyszę: "Nie", miska z łyżką w kąt, lala na rękach i przykłada do cyca. Kolejne: "Nie!", podciąga bluzkę do góry i znów lala do cyca. A na koniec podchodzi do mnie z lalą i moja bluzkę w górę podciąga... Ubaw miałam co nie miara. Niezłe obserwatorki nam rosną :-D
 
reklama
Hej dziewczyny wpadam na chwilkę żeby się pochwalić że 13 kwietnia o godz. 14.35 przyszedł na świat nasz 2 skarb Wojtuś, ważył 4200 i miał 56 cm. Miałam cc bo przy skurczach małemu mocno spadało tętno, na szczęście wszystko się dobrze skończyło. Teraz staram się jakoś złapać rytm dnia. Natalka na szczęście bardzo dobrze przyjęła braciszka, jak przyjechaliśmy ze szpitala to od razu stwierdziła że jest słodki. Teraz całuje go w główkę i głaszcze a jak mały płacze to biegnie do łóżeczka i krzyczy mama weź. Oby jej się nie odmieniło.
 
Kristi- u mnie jest 2 lata i niecałe 3 tyg :-)
ulanka- heheh Mania by sie pewnie z Natalka dogadała:-D

marlenka- gatulacje!!! dozy ten Twoj synus!! niech rosnie zdrowo!! mojej Nati nie miaja zauroczenie i chyba juz zawsze bedzie troskliwa starsza siostra
 
marlenka gratuluje synka :tak:
no szczesciary wam powiem..u mnie pojawienie sie mel bylo koszmarem dla juniora..strasznie to przezyl..mimo ze nie dawalismy mu odczuc ze teraz mel wazniejsza(bo potrzebuje jako mniejsza wiecej uwagi)..
i tak samo poswiecalismy mu czas jak wczesniej..chyba moj pobyt w szpitalu zrobil swoje..juz jak mnie odwiedzali z mezem byl jakis nieswoj..a jak wrocilismy do domu, to wpadl w rozpacz(cos jakby kolka u dwulatka:-() bo plakal prawie non stop dwa dni :-( i goraczkowal tez :-(
potem jakby sie pogodzil z sytuacja..ale poczatki byly bardzo nieprzyjemne u nas :-(
 
Ja tez sie szpitala bałam ale moja Nati zrobiła sie coreczka tatusia wiec bardzo jej odpowiadao ze z tata została.
Ale długo jej tłumaczyłam ze mam Zosie w brzuszku i ze pojade z tata d szpitala po Zosie ona zostanie z babcia potem tatus do niej wroci a mama zostanie w szpitalu z Zosia. Oolnie Nati jest takim dzieckiem ktoremu da sie wytłumaczyc. Bałam sie pierwszego spotkania Nati z Zosia. Kupilismu jej ten prezencik od Zosi a ona wogle sie nim nie interesowała tylko siostre chciala widziec pierwszy dzien lezala na łózku z nia nie dała jej do łozeczk włozyc, puzniej siedziała na przewijaku i na nia patrzała, głaksła,całowała, nikt obcy nie mogł Zosi nosic a innych dzieci nie wpuszczała do pokoju bo to "Zosia dzidzi Talki" Teraz ja tuli i całuje i woła "mamo Zosia płacze daj jej amu cyca"

Kristi- chłopiec to zazwyczaj synek mamusi moze dlatego tak to przezył, moze tez szpital go przeraził. Najwazniejsze ze juz jest dobrze.
 
Kristi- chłopiec to zazwyczaj synek mamusi moze dlatego tak to przezył, moze tez szpital go przeraził. Najwazniejsze ze juz jest dobrze.
no wlasnie gabriel byl od zawsze "tatusiowy"
nieraz nawet jak sie zerwal w nocy jak byl mniejszy to od razu taty potrzebowal..
tata poglaskal po glowce i migiem zasypial..
przez to ja spokojniejsza szlam do szpitala, bo przekonana bylam ze sobie poradza..
dobrze ze juz w czasie przeszlym o tym mozna mowic..
a teraz? to jest roznie..
mody to chyba taki charakterek co potrzebuje byc w centrum zainteresowania..
bo jak tylko ktos sie za bardzo "interesuje" mel, od razu sie uaktywnia ;-)

dziewczyny, a nie "zdziecinnialy" wam maluszki?
u nas na poczatku to gabek za smoka lapal i cumkac go zaczal-mimo ze nigdy nie chcial jak byl malenki, moze z zalu :-D:-D
potem mu przeszlo zupelnie, a teraz znowu ma nawroty jakies..wode sobie kaze podawac, karmic sie kaze-mimo ze juz od dawna sam pije i je..
 
Moja narazie wrecz dorosła ale zobaczymy jak dalej bedzie. Tłumacze jej ze Zosia robi to czy tamto bo malutka jest a Natalka jest juz dziewczynka a nie dzidzia. Raz tylko sptała co Zosia je a ja ze cyca no i ze ona tez chce to mowie nio to masz a ona sie skrzywiła i mowi nie nie chce...
 
Witam serdecznie i weekendowo wszystkie Mamy dwójki (i więcej) pociech (także tych brzuszkowych).

Ja mam jednego synka ale niczego bardziej nie pragnę niż dać mu rodzeństwo (a nam drugi skarb). Sama jestem jedynakiem więc wiem, jak to boli.. Bardzo chciałabym w tym roku, może jeszcze w lato zajść w ciążę. Mam jednak pewne obawy czy dam radę... Otóż mój mąż pracuje za granicą i w większości czasu muszę radzić sobie sama. Mam co prawda Mamę na którą mogę liczyć ale ona mieszka na drugim końcu miasta i pracuje więc nie zawsze mogę ją fatygować. W dodatku mieszkamy na 3 piętrze i nie wiem jak będę nosić mojego Mateuszka po schodach z brzuszkiem.. Tego boję się najbardziej bo przecież w ciąży nie wolno dzwigać...
Czy któraś z Was miała może podobne warunki i dała sobie radę? Czy w tej sytuacji odradzacie mi drugą dzidzię?
W tej chwili nie mam możliwości zmiany mieszkania. Mogę jednak pomieszkiwać u mamy (na parterze) nawet z dwójką dzieci, tyle że będzie ciasnawo.

Marlenka moje gratulacje!:tak:
 
Mój mąż pracuje za granicą i sporo czasu spędzam sama, do tego moi rodzice, choć na emeryturze to mieszkają pod Warszawą, więc o codziennej pomocy nie ma mowy. I... polecam, ale różnicę ok 2 lat lub 2 z kawałkiem (w zależności od dziecka). Nie rok z kawałkiem, nie 1,5 roku. Bo dwulatek to dziecko dość samodzielne, i takie, któremu można wiele rzeczy wytłumaczyć :tak:, które już sporo potrafi powiedzieć i o wiele rzeczy zapytać, wiele emocji wyrazić.
Już 1,5 roczny maluch potrafi sporo chodzić, potrafi zrozumieć, że mama nie może podnosić go, wchodzi po schodach za rączkę. Ja co prawda nie mieszkam na 3 piętrze ale przez chwilę w drugiej ciąży mieszkałam.
 
reklama
Witam,
od dziś już zostaliśmy tylko we czwórkę. Mama pojechała, więc czas zacząć radzić sobie samemu. Wieczór spokojny, zobaczymy co od rana. A wtorek będzie prawdziwym sprawdzianem, jak zostanę z dziewczynami sama, a M. pójdzie do pracy. Na dodatek Mania od wczoraj gorączkuje. Nic więcej jej nie jest, więc czekamy z lekarzem. Co prawda widziałam, że pierwsza piątka się przebiła, ale nigdy nie miała temperatury od ząbkowania, więc nie wiem, czy to to...

Sara, my z myślą o drugiej ciąży zaczęliśmy nieco naszą córę usamodzielniać. Sama przestała chcieć jeździć w wózku, za to chętnie chodziła i go pchała :-) Nauczyliśmy wchodzić i schodzić po schodach (za rękę, albo przy ścianie czy poręczy, ale nie na rękach), a też mieszkamy na 3 pietrze. Teraz ma 2 lata i miesiąc i nie pamiętam kiedy używaliśmy ostatnio wózka czy nosiliśmy na rękach... A w Łodzi nie mamy żadnej rodziny, więc jesteśmy na co dzień zdani tylko na siebie, ew. na pomoc znajomych. I wierzę, że damy radę :-)
 
Do góry