no to jest tak;
mam fajnie bo wsyztsko o okreslonych porach - nic mnie nie zaskoczy, wszystoko po kolei, spie w nocy (chyba ze mlody zabkuje a własnie mu chyba piątki ida - na szczecie jeszcze 4 zeby i koniec!) lub sa chorzy to wtedy tez sie budza. Nie karmie piersia wiec nie jestem ogrnaiczona czasowo na czas na jedno dziecko. Nie musze usypiac zadnego z nich. Bawia sie razem (zazwyczja sie gonia albo siedza w domku z koca albo rzucaja pilkami, chichraja, gilgaja) ale jest ciezko pod innymi wzgledami.
Marysia non stop choruje i Michał tez! Wiec mam szpital na okrętke, no ale to nie jest jakby uzaleznione wiekiem.
Co jest ciezkie w takim wieku? To ze ona chce malowac farbkami, lepic z ciastoliny, wyklejac papierem kolorowym, wycinac, robic zagadki (te ksiazeczki dla przedszkolaków) - a on je mi ta ciastoline, wywala pisaki, maluje sciany, krzesla, chce sobie przeciac język nożyczkami!!! Wsadza łapki do farbek, je te farbki, wylewa wode!!! Próbowalam zeby on robił to co ona ale jest jeszcze za maly a oczywiscie ona nie chce tego robic w innym pokoju bo chce z mamą! On nie chce robic nic innego tylko to co ona!!! Jest ciezko własne z tym ze nie mam jak sie z nia bawic w takie rozwijajace i cieszace ja zabawy bo on przeszkadza. Sila rzeczy musimy sie bawic w zabawy bez akcesoriów. Ale znowu on jej wtedy rusza lalki, przewraca kubeczki i filzanki ustawione na przyjęcie dla lalek. One wrzask na niego, on bek no mowie wam kaplica. JAk on byl maly to lezal w lezaczku - ja sie z nia bawilam a on sie fascynował nami.
Nastepny problem z bajkami, ona chce Shreka - on oczywiscie nie wyjdzie z pokoju a potem wrzask bo on sie go boi i zamiast zrobic obiad musze z nim tam siedziec albo pertraktowac z nia zby puscic Teletubisie czy Tomka Lokomotywe.
Spacery - teraz mało lazimy bo choruja ale w lecie byl sajgon - musialam ich pilnowac na placu zabaw obudwojga a to raczej trudne - Marsyia jest sprawna jak 5-latek - lazila mi gdzie po drabinach, znajdowalam ja w zwisach na malpich gajach, on mi uciekal, no było ciezko. nie moglam jej pilnowac i musialam jej zaufac bo musialam siedziec przy nim - on tez szybko zaczał łazic jak ona, na moje nieszczescie i to jest przekichane. Ale mysle ze wakacje za roku juz beda super bo dwulatek tojuz wiekszy rozum, nie je juz tak wyszystkiego co jest farbka czy plastelina - mozna jakos ogranizowac wspólne zabawy.
Jak mi sie cos przypomni wiecej to napisze.
mam fajnie bo wsyztsko o okreslonych porach - nic mnie nie zaskoczy, wszystoko po kolei, spie w nocy (chyba ze mlody zabkuje a własnie mu chyba piątki ida - na szczecie jeszcze 4 zeby i koniec!) lub sa chorzy to wtedy tez sie budza. Nie karmie piersia wiec nie jestem ogrnaiczona czasowo na czas na jedno dziecko. Nie musze usypiac zadnego z nich. Bawia sie razem (zazwyczja sie gonia albo siedza w domku z koca albo rzucaja pilkami, chichraja, gilgaja) ale jest ciezko pod innymi wzgledami.
Marysia non stop choruje i Michał tez! Wiec mam szpital na okrętke, no ale to nie jest jakby uzaleznione wiekiem.
Co jest ciezkie w takim wieku? To ze ona chce malowac farbkami, lepic z ciastoliny, wyklejac papierem kolorowym, wycinac, robic zagadki (te ksiazeczki dla przedszkolaków) - a on je mi ta ciastoline, wywala pisaki, maluje sciany, krzesla, chce sobie przeciac język nożyczkami!!! Wsadza łapki do farbek, je te farbki, wylewa wode!!! Próbowalam zeby on robił to co ona ale jest jeszcze za maly a oczywiscie ona nie chce tego robic w innym pokoju bo chce z mamą! On nie chce robic nic innego tylko to co ona!!! Jest ciezko własne z tym ze nie mam jak sie z nia bawic w takie rozwijajace i cieszace ja zabawy bo on przeszkadza. Sila rzeczy musimy sie bawic w zabawy bez akcesoriów. Ale znowu on jej wtedy rusza lalki, przewraca kubeczki i filzanki ustawione na przyjęcie dla lalek. One wrzask na niego, on bek no mowie wam kaplica. JAk on byl maly to lezal w lezaczku - ja sie z nia bawilam a on sie fascynował nami.
Nastepny problem z bajkami, ona chce Shreka - on oczywiscie nie wyjdzie z pokoju a potem wrzask bo on sie go boi i zamiast zrobic obiad musze z nim tam siedziec albo pertraktowac z nia zby puscic Teletubisie czy Tomka Lokomotywe.
Spacery - teraz mało lazimy bo choruja ale w lecie byl sajgon - musialam ich pilnowac na placu zabaw obudwojga a to raczej trudne - Marsyia jest sprawna jak 5-latek - lazila mi gdzie po drabinach, znajdowalam ja w zwisach na malpich gajach, on mi uciekal, no było ciezko. nie moglam jej pilnowac i musialam jej zaufac bo musialam siedziec przy nim - on tez szybko zaczał łazic jak ona, na moje nieszczescie i to jest przekichane. Ale mysle ze wakacje za roku juz beda super bo dwulatek tojuz wiekszy rozum, nie je juz tak wyszystkiego co jest farbka czy plastelina - mozna jakos ogranizowac wspólne zabawy.
Jak mi sie cos przypomni wiecej to napisze.