hej wszystkim
nadrobilam was ale jakos weby na pisanie brak... siedze i mysle
wiolka : no to juz masz konkretnt bardzo nawet argument na meza
bo przeciez chyba dba o zdrowko zony wiec co mu szkodzi przyspieszyc staranka o te pare m-cy ?
wiecie co a ja sie martwie bo mi waga leci w dol... pierwszy raz jak odrzucilam tabletki zeby zajsc w ciaze z synkiem to tez spadla ale minimalnie, kilo moze 1,5...a teraz 5! i juz sie martwie... u siebie w domu nie mam wagi i sobie nawet nie zdawalam sprawy! rodzice mnie wpedzili jak bydlaka na wagem, zaniepokojeni tym ze mizernie wygladam
no i na liczniku wybilo 44,1 ! szok... nie wiem co o tym myslec, mama mnie starszy ze zbyt chude, podobnie jak zbyt otyle kobiety moga miec trudnosci z zajsciem w ciaze...
a ja sie zdolowalam
po co ona mi to mowi, jak doskonale wie jakie mam od dziecka : budowe i apetyt
przeciez bycie na diecie mi nie grozi bo juz jako 12 latka jadlam porcje obiadu jak chlop 'wracajacy z orki' tudziez moj 16 letni wowczas mierzacy 184cm brat...
miedzy posilkami pozeram non stop slodycze, tablioczka potrafi isc na jeden raz - zreszta jestem w tej kwesti apetytu i metabolizmu taka jak ona...
a teraz tylko mnie zeschizowala bo wiedzac ze to nie dieta zaczynam sie bac czy cos sie ze mna nie dzieje, czy jakas choroba czy cos????????????!!!!!!!!!
szalu dostane... nie wyobrazam sobie ZREC WIECEJ NIZ ROBIE TO DO TEJ PORY... czyli tak ze juz nie moge sie po posliku ruszyc... wiec o co kaman ?????????