a gdzie tam smutno
tu zawsze jest wesoło. ja muszę się teraz trochę wyluzować, bo ostatnia szansa przedemną- potem dopiero za kilka miesięcy pojawi się nowa. nie chcę się za bardzo tym spinać. a pozatym wystarczy mi myślenia jak wychodzę na ogród z psem, że sąsiadom urodziły się bliźniaki- i ja słyszę ich płacz i wiem, że muszę zajść w tym cyklu, żeby mieć własne dziecko, bo normalnie oszaleję. uwierzcie- mogę bardziej oszaleć
co do cytologii- u nas w Polsce też robią od 25, bo od tego wieku badania są refundowane. ale moja doktorka odkąd zaczęłam współżyć robi mi badania co roku. a ostatnio (w lutym) byłam u innego gina, bo do mojej się nie umiałam dostać, mówię mu że chciałabym cytologię zrobić to on mi, że mam za 2 lata przyjść, bo niedawno (1,5 roku wcześniej) miałam robioną. a jak mu powiedziałam, że nie mogę zajść w ciążę od marca 2009 to mi powiedział, że mam przyjść najprędzej w październiku- o ile dalej sie nie będzie udawać. i co? i bym kurka czekała do października, a owu nie miałam wcale!!
takie badania to sie powinno robić każdej starającej się parze- najpierw badania, a jak wsio ok to do dzieła i macie rok na udany cykl. a nie że człowiek o mało co w depresję nie wpada i szału co miesiąc dostaje, to jeszcze potem większy stres, bo leki trzeba, bo kolejne miesiące czekać. całe kurka życie czekać!!!
na wszystko!!
no to się kurcze wywnętrzniłam- aż mi lepiej, jak się normalnie wyładowałam.