witam się ponownie
zawiozłam małża nad jezioro, bo na ryby chciał
pogoda nawet ładna, więc wypuściłam też psa na zagrodę i się z nim i kotami poganiałam trochę. znowu jajca były, bo pies nie odpuszcza i koty zaślinia, a potem one biedne chodzą i łapkami trzepią, bo są całe mokre
mama- wstrętna sąsiadka
przy moim charakterku nie miała by zaciekawie. jak mieszkałam z mamą na blokach, to tam przez junkers w kuchni słychać było co ludzie robią w swoich kuchniach i najczęściej się zdarzało, że sąsiad bezpośrednio nad nami w kuchi kichał- strasznie głośno. pewnego dnia tak kichnął, że aż podskoczyłam i moim odruchem było wydarcie się do junkersa "NA ZDROOOOOWIEEEEEEE". jak mnie potem na klatce widział to sie mu głupio robiło ;-)
Loralain- polecam te zoo w Ostrawie. jest świetne i cudne wogóle. byłam tam parę razy, bo to niedaleko nas- jakieś 30km :-) ale ostrzegam- wyruszcie z samego rana bo po 1- nie będzie gdzie zaparkować, a po 2- te zoo jest ogromne!!!! jak byliśmy tam za pierwszym razem to obejrzeliśmy pół, bo już zamykali. tam się idzie ścieżkami w jedną stronę, a potem się wraca innymi ścieżkami, że się całe ogląda. jak my doszliśmy do końca, to już żyraf i słoni nie widzieliśmy, bo je pochowali i już byliśmy zmęczenni i wróciliśmy taka ciuchcią-zebrą
tam jest rewelacyjnie!!!!!!!!
co do geniuszu naszych mężczyzn to mój też czasem powala. parę dni przed ślubem jechaliśmy na zakupy (po wypłacie) i mieliśmy całe auto wypakowane. do tego dochodziły jeszcze prezenty, które rodzinka nam już dała. poszliśmy do sklepu po wódkę dla G. do pracy i do mojego wujka (bo miał urodziny w dniu naszego ślubu), wracamy, a auto zamknięte
a kluczyki w stacyjce, na siedzeniu G. portfel z dokumentami i całą wypłatą, zakupy za prawie 1000 zł. no i co robić? zadzwoniłam po mamę, dała mi auto, pojechałam do domu po zapasowe.
innym razem zatrzasnął auto jak byliśmy z kotami u weterynarza
ten weterynarz poszedł z Grzesiem do tego auta z jakimś drutem i je otworzyli. zajęło im to ponad godzinę. a ja siedzialam w tej lecznicy z tymi naszymi kotami z drugim doktorkiem. a oni już mieli skończyć pracę
już myśleli że mnie z kotami zawiozą do domu po klucze zapasowe, a Grześ zostanie auta pilnować. ale na szczęście udało im się do tego auta "włamać" ;-)
takie te nasze geniusze są